poniedziałek, 26 czerwca 2017

Od Ivy - C.D. Eliasa "Wodospad życia"


Rozmowa z Eliasem powoli lecz skutecznie uświadamiała mi jak bardzo przeciętną waderą jestem. Nawet on, wilk nie wyróżniający się niczym szczególnym na pierwszy rzut oka posiadał zainteresowanie w jakiejś niecodziennej czynności. Jak sam powiedział, uspokaja go to... moim sposobem na rozładowanie napięcia od zawsze było wyżywanie się na jakimś przedmiocie lub drzewie tak długo aż ledwo mogłam złapać oddech. Jednak w tym wszystkim pocieszała mnie jedna rzecz. Pasja była rzeczą zgubną, zazwyczaj ciężko było odnaleźć tę właściwą, natomiast stracić każdą inną można było z dnia na dzień. Całe moje przemyślenia mogłabym zawrzeć w jednym, prostym stwierdzeniu... Jeszce mam sporo czasu na odnalezienie własnego powołania. 
- Wiesz co Elias, słońce trochę zaczyna mi przeszkadzać. Siedzimy tu już jakiś czas, może się przejdziemy? - Zapytałam z nadzieją w głosie. Istotnie, nadmierne przebywanie na słońcu robiło ze mnie drażliwą wilczycę. 
- Hm, a masz pomysł w jakie miejsce możemy się udać? - Odpowiedział pytaniem na pytanie przy okazji wstając. 
- Nie miałam na myśli nic konkretnego, jednak zawsze możemy powłóczyć się bez większego celu. Zależy mi głównie na chwili odpoczynku od tak otwartej przestrzeni. Poza tym, nie musimy przemieszczać się tylko po terenach naszego klanu, z tego co mi wiadomo poza stadem Fallen'a to reszta ma pozytywne relacje. 
Wstając zwróciłam łeb w stronę samca, ten jednak odpłynął w swoich myślach. Nie miałam pojęcia co go tak zafascynowało, ale pozwoliłam mu dokończyć wewnętrzne rozważania. osobiście nie lubię prowadzić dialogu przerywanego przez wewnętrzne rozważania. Nie chciałam również aby taka rozmowa była prowadzona z moją osobą. 
- Cóż, z wielką chęcią przeszłabym nad Rzekę Marzeń. Lubię pływać, a woda powinna być nadal chłodna - Wyjaśniłam. 
- Jak dla mnie może być. A co robimy z tym stworzeniem? - Mówiąc to wskazał martwego, w większości skonsumowanego jelenia. Istotnie,w wielu miejscach było już widać dokładnie obgryzione kości, mimo to miał kilka miejsc, gdzie dałoby się wykroić coś więcej. I właśnie to zaczęłam robić. Za pomocą stalowych ostrzy Parasyte'a niemal perfekcyjnie oddzieliłam najładniejsze kawałki mięsa. Śmiało mogę stwierdzić, że ilość krwistego, surowego posiłku była wystarczająca na dwójkę wilków. Głównie dlatego Elias również otrzymał swój kawałek, a dokładniej pakunek. Odcięte płaty mięsiwa dokładnie owinęłam liśćmi i przewiązałam wytrzymalszym rodzajem trawy, tak, aby nawet przy kontakcie z ziemią zachowało w miarę czysty i estetyczny wygląd. Resztę zwierzyny postanowiliśmy zostawić dla kruków lub orłów, przynajmniej nie tylko my mielibyśmy pożytek z zadanej śmierci. 
Ruszyliśmy w stronę zaproponowanego przeze mnie terenu, natomiast każdy krok, który wykonywaliśmy przybliżał nas do celu. Dosłownie czułam wilgotność w powietrzu, natomiast chwilę później do moich uszu dobiegł cichy szmer płynącej wody. Przyspieszyłam kroku, a gdy tylko znalazłam się na brzegu bez większego namysłu wbiegłam do chłodnej cieczy. To była najlepsza możliwa rzecz jaką mogłam zrobić, gdzieś w głębi widziałam, że właśnie tego potrzebowałam. 
- Chodź Elias, woda jest na prawdę świetna! - Zawołałam wracając do miejsca, w którym miałam stabilny grunt pod nogami. 
- Chyba odpuszczę - Odpowiedział. 
Cóż, to mogła być tylko jego strata, nie miałam zamiaru go namawiać. Zanurkowałam, a ta czynność podziałała dosłownie olśniewająco. Błyskawicznie wyrwałam łeb spod delikatnej tafli. 
- Wiem kogo mi przypominasz! - Zawołałam. - Jest tu taka samica, nazywa się Brookie. Nie wiem o niej nic więcej, jednak mogę ci przysiąc, jesteście do siebie cholernie podobni. 
Samiec uśmiechnął się, nie znałam dokładnego powodu tej reakcji, jednak może Avalanche również zwróciła uwagę na ich podobieństwo. 

< Elias?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!