Bawiło
mnie to, czego oczekiwała ode mnie ta gnida. Najpierw próbował nieusilnie mnie
zranić - bo próbą uśmiercenia mnie nawet nie opłacało się tego nazywać – a teraz
oznajmił, że chce być moim uczniem. Nie wiem, co sobie myślał, ale to było po
prostu śmieszne.
Nie tolerowaliśmy się nawzajem, ja nie miałam – i nie chciałam mieć – podejścia
do szczeniąt, poza tym nigdy nie przejawiałam oznak dobrej nauczycielki.
Patrząc na to z innej perspektywy, teraz byłam alfą – co prawda nikt jeszcze o
tym nie wiedział, ale zawsze. Nie zrobił nic, czym zasłużyłby sobie na takie „wyróżnienie”.
Choć, z drugiej strony... Jakby się tak zastanowić, nie miał zbyt dużego
wyboru: Abizou i Carmine należały do członków z najkrótszym stażem tutaj, więc
niezbyt nadawały się na trenera. Silent nie mógł nim zostać, ponieważ stał się jego
tatuśkiem. Po tym, co ostatnio zaprezentowała With, niezbyt widziałam ją ze
szczeniakiem, tym bardziej, że mogłaby to wykorzystać, aby być w pobliżu Feara.
Następnie zostawał Fallen, który i tak wepchnąłby go mi. Więc na jedno
wychodziło. Był jeszcze co prawda Mortimer, ale o nim nie wiedziałam prawie
nic...
Tak więc, wybór nie był zbyt duży i chyba rzeczywiście nadawałam się
najbardziej. Gdyby tak wychować tego bachora, to może i wyrósłby na porządnego
wilka. Wystarczyłoby lekko utemperować jego charakter i pokazać mu, kto jest
wyżej w hierarchii. Poza tym, zapewne ustalał to z Silentem i nadal to na niego
spada odpowiedzialność za Arcady’ego. Cóż, mogło to być ciekawe
doświadczenie...
- Ok, Arcady. Mam nadzieję, że masz działającą chociaż część mózgu i
przemyślałeś tą decyzję...? – zapytałam, poważniejąc i przyglądając się
szczeniakowi
- Yhym – rzucił lekko znudzony. Cicho warknęłam, przywołując go do porządku. To
ja tutaj ustalałam zasady, i musiał to sobie wbić do głowy, jeśli jeszcze tego
nie zrobił
- A więc, od razu mówię ci, że nie ma ulgi. To, że jesteś moim pierwszym
uczniem nie da ci żadnych plusów, a wręcz przeciwnie. Masz mnie słuchać, bo w
innym przypadku dostaniesz w skórę. Trening zaczynamy od teraz. Po pierwsze,
powinieneś poznać tereny naszego klanu, aby się nie zgubić, co pewnie i tak
prędzej czy później się stanie... – burknęłam, ruszając w kierunku Wodopoju
Grzeszników – Jak się pewnie domyślasz, aktualnie przemierzamy Martwe
Pustkowia. Stanowią one znaczną część terytorium, i poza tym raczej nie ma co o
nich mówić. Aktualnie kierujemy się do Wodopoju Grzeszników – dodałam, po czym
zapadła cisza. Resztę wolałam dopowiedzieć na miejscu.
Dotarcie tam nie zajęło nam zbyt dużo. Przysiedliśmy tam na chwilę, aby napić
się świeżej wody, po czym dalej kontynuowałam swoją wypowiedź:
- A więc, to jest jedyne miejsce, gdzie możesz zaspokoić pragnienie. Woda jest
zawsze czysta i świeża, możliwe że jest to jedno z najlepszych źródeł w całej
watasze... Ano właśnie... Korzystając z chwili, gdy siedzimy na tyłkach,
wytłumaczę ci trochę ideę całych tych klanów. Nie jesteśmy tu bowiem sami –
mówiłam, a on zaczął patrzeć na mnie z zainteresowaniem – A więc tak: należymy
do Watahy Krwawego Wzgórza, która dzieli się na cztery klany. Są to Fortis
Corde, Viridi Agmen, Luminosum Iter i właśnie Cesidisti Stellae. Zaczynając od
końca, nasz klan specjalizuje się we wszelkiego rodzaju najemnictwie: posiadamy
świetnych morderców i szpiegów, co stawia nas trochę ponad innymi klanami.
Wszyscy wiedzą, że nie mogą z nami zadzierać, pomimo iż jesteśmy traktowani jak
wyrzutki. Naszym Alfą jest Fallen, ten wilk który mi towarzyszył. Kolejnym
klanem jest Luminosum Iter, klan magii. Z tego co wiem, zajmują się oni
kształceniem się we władzy nad mocami i innymi takimi. Rządzą tam siostry, Echo
i Estranged. Ich terytorium jest wiecznie skute lodem i pokryte śniegiem, więc
łatwo tam jest zostać zauważonym. Następnym klanem jest Viridi Agmen, panuje
tam Savior. Zajmują się oni polowaniem i zielarstwem, mają dużą wiedzę na temat
wszelkiej medycyny. Klan znajduje się na terenach tropikalnych, jako jedyny
graniczy z morzem. Zawsze wydawało mi się, że jest najmniej groźny, a zarazem
jest najliczniejszy. Ostatnim jest Fortis Corde, należy on do Avalanche. Jest
to nasz główny oponent, zajmuje się walką. Posiadają naprawdę dobrych
wojowników, jednak to nie zmienia faktu, że dwójkę z nich już zlikwidowaliśmy.
Odradzam jednak się tam zapuszczać. Pod ich władaniem są najbardziej neutralne
tereny o klimacie umiarkowanym. Na razie uważam, że to powinno ci wystarczyć,
jednak wolę się upewnić – czy masz jakieś pytania?
< Arcady? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!