Zamrugałam nerwowo parę razy, nie umiejąc odgadnąć, gdzie się znajduję. Musiałam przespać całą drogę, bo poza wskoczeniem na statek i znalezieniem sobie cichego kąta pamiętam jedynie ciemność i jakieś przytłumione, ludzkie odgłosy, mówiące coś o kłusownictwie i rzadkich wilkach w Azji. Istniała możliwość, że właśnie dostałam się na ten kontynent, jednak nie widziałam statku. Nie było go nigdzie, być może został zatopiony, a ja odratowałam się jako jedyna? A może ludzie wyrzucili mnie do morza, spostrzegając mnie w jednej z szalup? Nie wiedziałam tego, ale byłam pewna, że już się tego nie dowiem. W sumie chyba wolałabym pozostać w błogiej niewiedzy i nigdy nie dowiedzieć się, dlaczego znalazłam się na tej pięknej plaży. Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w tym miejscu i stwierdziłam, że osiedlenie się tutaj jest całkiem dobrym pomysłem. Problem był jeden. Wilki. Były wszędzie, krzyżowało się tutaj mnóstwo różnych woni tych zwierząt. Przecież byłam jedną z nich, może zechcą mnie przyjąć do swojej watahy? Nie byłam tego pewna i postanowiłam, że odłożę to na później. Zajęłam się więc zwiedzaniem plaży, która nie była dość rozległa. Znaczy, mała też nie, jednak widywałam już większe na swojej drodze. Ta nie była zła. Naprawdę mi się tutaj podobało. Miałam nadzieję, że kiedy mnie przyjmą - o ile będą chcieli to zrobić - będę mogła się tu osiedlić.
- Ej, ty! - Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos, dochodzący zza moich pleców. - To nie twój...!
- Teren - Przerwałam wilczycy, dokańczając zdanie za nią. Zwróciłam uwagę na jej wygląd. Na górze miała białe futro, które stopniowo przechodziło w czerń. Nie umiałam dostrzec koloru jej oczu, gdyż stała za daleko. - Tak, chciałabym tutaj dołączyć. Jestem Gisei.
- Skąd się tutaj wzięłaś? - Zapytała, nadal zachowując czujność.
- Fale morskie wyrzuciły mnie na brzeg jakiś czas temu - Mruknęłam. - Mieszkasz tutaj?
- Tak, jestem Roxette, goniąca, członkini Klanu Viridi Agmen, który wchodzi w skład Watahy Krwawego Wzgórza - Przedstawiła się. - Plaża Beztroski to mój dom.
- Och, więc tak nazywa się ta plaża - Rzekłam bardziej do siebie, niż do Roxette. - Myślisz, że jeśli dołączę do Viridi Agmen, pozwolą mi tutaj zamieszkać?
- Myślę, że nie będzie problemu - Odpowiedziała wadera. - Czyli jak rozumiem, mam zaprowadzić się teraz do Savior'a, naszego Alfy?
- Byłabym bardzo wdzięczna - Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Podczas podróży, Roxette poopowiadała mi nieco o Klanach. Teraz wiedziałam już, że poza Viridi Agmen na terenie tej Watahy znajdują się jeszcze trzy Klany, jednak właśnie ten odpowiadał mi najbardziej. Podświadomie czułam, że to chyba moje miejsce na ziemi i miałam nadzieję, że ten cały Savior przyjmie mnie. Ette opowiedziała mi też o innych Alfach. Dowiedziałam się, że wrogim Klanem Cecidisti Stellae rządzi Fallen, brat mojego Alfy. Ogólnie wszyscy przywódcy byli rodzeństwem, które nienawidziło się i kochało jednocześnie.
- Jesteśmy - Oznajmiła Roxette i zawyła, a z korony drzewa zeskoczył do nas wilk o dumnym spojrzeniu. Od razu rozpoznałam w nim Alfę. A więc to musiał być Savior. Od niego zależało, co się teraz ze mną stanie.
< Savior? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!