Saira przyzwyczaiła się do tego, że patrzono na nią jak na dziecko i tak też ją traktowana. Podczas naszego pierwszego spotkania odniosłem się do niej z wyższością z domieszką kpiny. Widocznie pierwsze wrażenie utrzymało się, a podirytowana wilczyca miała tego dosyć. Kierowała swoje kroki w stronę ojca, a obserwując zrozumiałem, że niebawem dorośnie. Nadchodziło pora, abym zaczął traktować ją jak równą sobie. Nie ważne, że poznałem ją jako szczeniaka, a co z tym szło, trudno było mi zmienić podejście do niej.
Westchnąłem cicho. Dorastanie to najgorszy okres w życiu, choć nie żebym był jakimś doświadczonym osobnikiem. Sam tak naprawdę dopiero co przeszedłem przez niego. Zbytnio skupiłem się na sobie, nie dostrzegając tego jak wszystko wokół mnie się zmienia. A zmieniało, i to nawet na lepsze.
— Saira! — zawołałem za nią.
Przystanęła i zwróciła łeb w moim kierunku. Wzrok przepełniony satysfakcją dał mi do zrozumienia, że podeszła mnie po raz kolejny. Lubiła mnie testować, a ja nie miałem nic przeciwko temu. Podbiegłem do niej.
— Zrób jak uważasz — powiedziałem na wstępie, a ona wydawała się być zaskoczona moją nagłą deklaracją.
Prychnęła śmiechem.
— Zmienny jesteś — Podsumowała mnie, a ja uśmiechnąłem się szeroko i wzruszyłem barkami.
Czy byłem zmienny? Myślę, że to bardziej kwesta tego, że udało mi się zrozumieć parę rzeczy, ale niech to nazywa jak chce. Możliwe, że takim mianem określa się zmienność.
Kiedy zwróciłem wzrok w kierunku Samsawell'a, zobaczyłem, że nie jest sam. Bowiem towarzyszyła mu Estranged. Zaskoczył mnie jej widok. Dyskutowali o czymś, a różowa wilczyca wydawała się być czymś naprawdę przejęta. Domyśliłem się, że mogło chodzić o śmierć jednego z naszych, a konkretniej mówiąc Simona.
Moje spojrzenie zmiękło, a mnie ogarnęła troska o wilczycę. Starała się wraz z Echo dobrze prowadzić watahę, ale fakt mówiący o tym, że osobno są słabe, niszczył zapewnienia innych. Wpatrzony w Estranged, z początku nie mogłem zarejestrować słów, które wypowiadała do mnie Saira.
— Ona ci się podoba? — zapytała cicho.
Zaskoczyło mnie te pytanie, a tym bardziej odpowiedź, która wyleciała z moich ust.
— Nie.
Biała wilczyca spojrzała na mnie z pobłażaniem. To kłamstwo nie było wiarygodne. Możliwe, że młoda Alfa mi się spodobała, ale jednocześnie czułem, że z tego nie wyniknie nic poważnego. Z tego właśnie powodu postanowiłem nie angażować się z nią w żaden związek. Przeczuwałem, że moje życie ułoży się z kimś innym.
— Ciekawe o czym rozmawiają — Wilczyca podsunęła nowy temat.
Zastanowiłem się chwilę.
— Twój ojciec jest wojownikiem, więc myślę, że dyskutują na temat obrony watahy.
Saira nie odpowiedziała, wydawała się być zamyślona.
Estranged oderwała się od rozmowy i centralnie spojrzała na nas. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, a ona odpowiedziała na mój gest. Pożegnała się z Well'em, po czym odeszła, wracając do swoich spraw.
— Halo, żyjesz? — Zaśmiałem się, gdy wyrwała się z transu myślowego.
< Saira? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!