wtorek, 20 czerwca 2017

Od Altheny - C.D. Fallen'a "Chantaje"


Zaśmiałam się, ponieważ nasza sytuacja była... Nie wiem, jak to ująć – dziwna? Śmieszna? To nie były odpowiednie słowa. Na pewno było to nietypowe, i ciekawiło mnie, jak to się rozwinie. Widziałam, że oczekuje mojej odpowiedzi, dlatego ponownie spoważniałam
- Wiesz... Jeśli o mnie chodzi, tylko jedna rzecz blokuje mnie przed ujawnieniem naszego związku... – powiedziałam, spuszczając łeb
- O co chodzi...?
- Nie wydaje mi się, aby inne klany posunęły się do takiego czynu, ale... Jeśli kiedyś bym przegrała walkę, a oni wiedzieliby że jestem twoją partnerką, mogliby mnie gdzieś uwięzić. A później chcieliby abyś poszedł na jakieś ustępstwo, bo wiedzieliby, że ci na mnie zależy... A jeśli by o tym nie wiedzieli, najpewniej zostawiliby mnie na pastwę losu – wytłumaczyłam, po czym Fallen się zamyślił. Westchnęłam – Trochę nie ufam naszym towarzyszom... Sam mówiłeś, że względnie tu nie ma zasad. Obawiam się, że będą nieostrożni i prędzej czy później to dostanie się do nieodpowiednich łap... Ale oczywiście, jeśli tylko chcesz, możesz nas tak nazywać
- Po części masz rację... – odparł, a ja odwróciłam wzrok. Rozmowa ewidentnie schodziła na negatywne tematy. A nie o to naszej dwójce chodziło. Chciałam to przerwać, jednak nie wiedziałam jak...
Szczerze, to chciałabym jednak dowiedzieć się czegoś o nim. Ułatwiłoby mi to znacznie rozumienie go... Chciałam wiedzieć, co miało na niego taki wpływ... Nie naciskałam jednak. Jeśli uznał, że nie jest na to czas, nie będę się wykłócać. Miałam jednak cichą nadzieję, że wkrótce dowiem się czegoś o nim... On nie wiedział o mnie tylko kilku rzeczy, których – poza jedną – nie musiał w ogóle wiedzieć. Wydawało mi się, że to dużo... Wtem przypomniała mi się pewna rzecz. Fallen chciał, abym się tu wprowadziła...
- A więc chciałbyś, abym się do ciebie wprowadziła...? – zagadnęłam, lekko się uśmiechając
- Tak. „Byłbym zaszczycony” – zażartował, również się uśmiechając. Przekręciłam głowę niczym szczeniak, patrząc mu w oczy
- Kiedy?
- Jak najszybciej – odparł, a ja znów cicho się zaśmiałam
- Cóż... Powinnam się zastanowić, ale... Co tam. Idę po swoje rzeczy, których prawie w ogóle nie mam – rzuciłam, po czym delikatnie polizałam go po nosie i ruszyłam szybko w stronę głazu. Zmieniłam się w cień, po czym przecisnęłam się przez minimalną szparkę i wróciłam do swojej postaci. Jak najszybciej pobiegłam do swojej groty
Byłam bardzo podekscytowana i szczęśliwa, sama nie wiem, czemu... To musiało być przyjemne, codziennie widywać, budzić się i zasypiać przy ukochanej osobie. Chciałam tego spróbować „na serio”, będąc pewnym, że to nie jest ostatni raz. A wręcz przeciwnie, liczyłam, że będziemy tak robić aż do samego końca, który mógł nigdy nie nastać...
Gdy tylko wpadłam do swojego „poprzedniego” domu, zabrałam moją ukochaną, ogromną jelenią czaszkę, którą przywiązałam sobie kawałkiem skóry do grzbietu, zawiesiłam sobie na szyję kamienne oko i wzięłam do pyska Verradera. Spojrzałam na moją jaskinię, i ogarnął mnie pewien rodzaj smutku...
Byłam bowiem bardzo sentymentalna. Może spędziłam tutaj minimalną ilość czasu, jednak zdążyłam się przywiązać do tego pięknego miejsca. Nie chciałam go zostawiać i planowałam znaleźć mu jakieś zastosowanie, jednak na razie nic mi nie przychodziło do głowy. Westchnęłam, i jak najszybciej wyszłam, aby ponownie pędzić w stronę mojego nowego domu...

< Fallen? Co będziesz robić w tym czasie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!