Jak już zapewne część z Was się domyśla, jestem szwagrem Samsawell'a, którego poznałem jeszcze za czasów, gdy przeżywał swoją pierwszą, odwzajemnioną przez moją siostrę miłość na terenach należących do chińskiej Watahy Szafirowych Dusz, ale wspomnę o tym fakcie dla przypomnienia oraz poinformowania tych, którzy do tej pory tego nie wiedzieli. Będzie to bowiem ważne dla całej mojej dalszej historii i wszystkich późniejszych poczynań
Ale przejdźmy do rzeczy. Kiedy Hu Jintao zmarła w mękach na skutek otrucia, jej ukochany zabrał ich córkę i wyruszył na poszukiwanie własnej najbliższej rodziny. Szczerze powiedziawszy, sam chętnie natychmiast ruszyłbym jego śladami, ale najpierw musiałem odbyć należytą żałobę po swej krewnej. Trwała ona przez kolejne cztery miesiące, gdyż członkowie naszej familii przychodzili z bardzo daleka, aby wyrazić swój smutek i oddać hołd nieboszczce.
Gdy wszystkie uroczystości się wreszcie zakończyły, pożegnałem się z rodzicami i podążyłem na poszukiwanie szwagra i siostrzenicy.
Po około dwóch miesiącach ich trop zawiódł mnie do ośnieżonego lasu. Nie wahając się ani chwili, zacząłem się przez niego przedzierać, jednak szybko odczułem skutki panującej tam niezwykle niskiej temperatury. Krótko mówiąc, odczuwałem już pierwsze objawy hipotermii, więc szybko się stamtąd wycofałem, obiecując sobie, że wrócę tam, kiedy tylko trochę się ociepli. (Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nie nastąpi to nigdy.) Teraz musiałem zatroszczyć się o dostęp do ciepła. Wiedziony instynktem, powędrowałem na południowy-wschód.
Po jakimś czasie moim oczom ukazała się duża, piaszczysta plaża. Nie mając innego wyjścia, wkroczyłem na nią i oglądając się uważnie dookoła poszedłem przed siebie. Niedługo później na horyzoncie zamajaczyła mi fioletowo-różowa wadera. Napiąwszy lekko wszystkie mięśnie i jeżąc sierść, powoli się do niej zbliżyłem, a kiedy znalazłem się na tyle blisko niej, aby mogła mnie bez problemu usłyszeć, skłoniłem się lekko i oświadczyłem:
- Na imię mi Wong Kar Wai i przybyłem tu z Chin w poszukiwaniu siostrzenicy Sairy i Samsawell'a. Niestety terytorium, na których czuję ich niedawną woń, jest dla mnie zdecydowanie za chłodne. Może znalazłabyś jakiś sposób, abym mógł się z nimi mimo wszystko spotkać?
<Gisei?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!