czwartek, 22 czerwca 2017

Od Ivy - C.D. Eliasa "Wodospad życia"


Nie chciałam ubijać tak wielkiego jelenia. Byłam wręcz pewna, że nie zjem go sama, jego rozmiary stanowczo przerastały możliwości mojego żołądka. Mimo to już od dłuższego czasu zawzięcie pochłaniałam pokaźne kawałki ciepłego mięsa, popijając każdy z nich karmazynową cieczą. Zaiste, musiałam wyglądać bardzo interesująco. W szczególności z perspektywy osobnika obserwującego mnie ze skraju lasu. Przełknęłam ostatni kawałek twardej, włóknistej masy, po czym splunęłam strumieniem wody tak, aby pozbyć się czerwonych śladów świadczących o konsumpcji. W tej samej chwili osobnik, który do tej pory bacznie mi się przyglądał, ruszył w moim kierunku dość energicznym krokiem. Nie widziałam go, jego zapach również był mi obcy... przez chwilę myślałam, jak smakowałoby jego mięso? Czy miałoby taką samą konsystencję, bukiet aromatów...
- Kim jesteś? - Zapytałam instynktownie sięgając po Parasyte'a, który jak zwykle leżał u mojego boku. 
- Na imię mam Elias, w sumie mógłbym zadać ci to samo pytanie. 
Widać było, że samiec ma już kawałek życia za sobą. Jego łapy najpewniej przemierzyły dystans dwukrotnie większy niż moje. Oczy, którymi na mnie spoglądał wyrażały tak wiele słów... przez ten natłok nie byłam w stanie wymienić żadnego z nich. Czułam do niego swego rodzaju respekt... nie jestem pewna dlaczego. Może po prostu tak działał na każdego wilka... a może fakt, że wyczuwałam od niego delikatną woń Avalanche . W każdym razie, nie mogłam określić przyczyny mojego wewnętrznego zachowania. 
- Nazywam się Ivy, od jakiegoś czasu należę do klanu Fortis Corde. 
Każde słowo wypowiadałam patrząc prosto w barwne ślepia samca. Sama jego postura, umaszczenie... kogoś mi przypominały. Jakbym już go kiedyś widziała. 
- Więc nie pomyliłem się sądząc, że przypatruję się sojusznikowi - Odpowiedział zbliżając się do mnie. 
Nie miałam zamiaru zaprzeczać, odłożyłam broń, po czym wróciłam do pozycji siedzącej. Nie chciałam jednak ponownie ruszać swojego posiłku. Znam swoje wady i zalety, głównie dzięki temu czułam się bezpieczna. Nawet jeśli nie zadałabym mu śmiertelnego ciosu, krwawe ślady z pewnością zwróciłby czyjąś uwagę. Lubiłam mieć wszystko poukładane, posiadać plan na każdą ewentualność. Gdzieś w głębi doskonale wiedziałam, że cała ta farsa dziejąca się w moim umyśle będzie zbędna. Basior nie kłamał, na pewno należał do tego samego klanu, co ja. Gdyby był zdrajcą zachowywałby się inaczej, a przynajmniej tak uważam. Nie chciałam podtrzymywać napiętej atmosfery, więc odezwałam się jako pierwsza. 
- W taki razie Elias, powiedz... co cię do mnie sprowadza? 
- Poczułem krew, słyszałem również o zabójstwach, które miały miejsce nie tak dawno temu. Chciałem to sprawdzić - Wyjaśnił, opisując sytuację bardzo klarownie. 
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe mojej postawy. Stałam się ostrożniejsza głównie przez tamte ataki. To dlatego wytworzyłam to coś - Mówiąc to wskazałam maczugę leżącą u boku jelenia. Nie odłożyłam jej tam bez podstawy, obok miałam krew, a ta natomiast dawała mi dostęp do specjalnej umiejętności. Jednak wszystko wskazywało na to, że dziś nie stanie się nic zagrażającego mojemu życiu. 
- Nie widziałam cię do tej pory - Mruknęłam. - Mógłbyś zdradzić mi trochę informacji o sobie? Oczywiście ja również powiem ci to co chcesz wiedzieć. 
- Na przykład? 
- Hmm, może zacznijmy od tego od jak dawna jesteś w klanie? 
Elias wydawał się ciekawą postacią, bardzo chciałam lepiej go poznać, no... a ta okazja była wręcz idealna. 

<Elias? Przepraszam, że tak krótko. Zupełny brak weny...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!