czwartek, 29 czerwca 2017

Od Eliasa - C.D. Avalanche "Wodospad życia"


Zachowanie Avalanche mnie niepokoiło. Dotknęło mnie to, że mnie okłamała, ale widocznie miała ku temu swoje powody. Uważałem, że mi ufała i poczułem swego rodzaju zawód i smutek, który dosyć szybko postarałem się zdusić. 
— No dobrze — mruknąłem zawiedziony.
Wilczyca przejęła się moją reakcję.
— Przepraszam! — powiedziała natychmiast. — Nie chciałam Cię urazić ani nic z tych rzeczy — dodała ciszej, widocznie żałując swoich słów.
Niestety jej słowa nie podziałały na mnie kojąco, a nawet nie starałem się ukryć tego, że jest inaczej. Nawet nie potrafiłbym umiejętnie tego zrobić. Zacisnąłem za to mocno zęby, czując jak dopada mnie złość. Ufałem jej, choć wprawdzie nie mówiłem jej wszystkiego, ale nigdy nie okłamałem. Ava zawiodła mnie swoją postawą.
— Daj spokój — burknąłem, pozwalając, aby negatywne emocje wzięły górę.
Ogromne zaskoczenie w jej oczach dało mi jasno do zrozumienia, że nie spodziewała się po mnie takiego zachowania. To było ciekawe, bo ja również nie.
— Elias... 
Przez chwilę miałem ochotę wybuchnąć, wyrzucić z siebie cały żal i powiedzieć jej, że cholernie mi na niej zależy; że łudziłem się, iż nasza relacja może pójść w "lepszym" kierunku. Widząc, że ona jednak chce pozostać na stopie przyjacielskiej, zaakceptowałem to. Zrezygnowałem jednak z tego, bo dostrzegłem ból w jej oczach. 
— Avalanche, daj mi trochę czasu, żebym ochłonął — Te słowa wypowiedziałem szeptem przez zaciśnięte zęby.
— Dobrze.
Ton jej głosu był zbolały.
Ava nie była głupia, z pewnością domyśliła się tego, iż wyczułem jej kłamstwo. W pełni rozumiałem czemu tak zareagowałem, a także byłem świadom uczuć, które bardzo próbowałem w sobie zdusić. Walka z nimi nie miała najmniejszego sensu. 

***

Nie mogłem spać, moje myśli cały czas krążyły wokół wilczycy. Nienawidziłem tego poprawnego stwierdzenia, że nieszczęścia chodzą parami. O ile pogodziłem się z własną córką, to teraz popsułem sobie relację z Avą. 
Westchnąłem głośno, co podziałało na mnie oczyszczająco. Lubiłem wzdychać, odprężało mnie to. Powtórzyłem czynność kilka razy. Z perspektywy kogoś innego musiało to wyglądać niezwykle śmiesznie. Spojrzałem na wylot jaskini.
Co mogła robić Avalanche? 
Nie było sensu, żebym opuścił swoją jaskinię, więc wpadłem na pomysł, aby użyć mojej mocy. Zmiana Perspektywy w obecnej sytuacji wydała mi się bardzo przydatna. Dzięki niej mogłem zobaczyć świat oczami innego wilka. Zamknąłem oczy, skupiając uwagę na młodej Alfie.
Wpatrywałem się w Jezioro Nowiu. Wodna tafla była gładka, pozbawiona skaz, a dodatkowo pięknie oświetlona przez odbijający się w niej księżyc. Wilczyca postawiła kilka kroków, aż nie weszła po barki do wody. 
W następnej chwili wypłynęła na środek jezioro, będąc pośrodku odbicia księżyca. Pływała wkoło, roznosząc za sobą delikatne fale, mącące taflę. Lawirowała w odbiciu gwiazd, gdyż tej nocy nieboskłon był nieskazitelny.
Otworzyłem oczy, a ja znowu znajdowałem się w samotnej ciemności. Uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie Avalanche. Wstałem i skierowałem swoje kroki do miejsca, w którym się aktualnie znajdowała. Miałem zamiar ją przeprosić.

< Ava? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!