sobota, 3 czerwca 2017

Od Silent Fear'a - C.D. Withered Rose "Brak spokoju"


Jakoś zbytnio się tym nie przejąłem, bo w przeciwieństwie do Withered Rose miałem dużą dawkę dystansu, w sumie można się nawet pokusić o stwierdzenie, że lubiłem, kiedy inni się ze mnie śmieją. Jednocześnie bardzo mnie to denerwowało, ale uczucie zdenerwowania sprawiało mi dużą przyjemność, także właściwie na jedno wychodziło. Nie dawałem With satysfakcji i nie odpowiadałem przez dłuższy czas, a zebrałem się z ziemi bardzo szybko. Wreszcie kilkusekundową ciszę - tak, to jest długi czas - przerwała Althena, wyraźnie wkurzona naszymi wygłupami, o ile można to tak nazwać.
 - Zamknijcie się oboje - Mruknęła. - Za chwilę oboje skończycie gorzej, niż niezdary.
 - Bardzo przepraszam, nie chcieliśmy panienki urazić - Syknąłem.
 - Jeszcze raz mnie nazwiesz panienką, a wyrwę ci oko i wsadzę do gardła.
 - Dobrze, już milczę, młoda damo - Uśmiechnąłem się wrednie, po czym przekonałem się, że Althena wcale nie żartowała. Natychmiast mnie powaliła, nie spodziewałem się, że taka z niej silna dziewczynka. - Wybacz, nie chciałem cię urazić, księż...
 - Spróbuj powiedzieć jeszcze jedno słowo - Wyszeptała bardzo powoli Althena. - A naprawdę marnie skończysz.
Tak jak Althena kazała, nie odezwałem się już ani słowem, ale o śmiechu nie mówiła ani słowa, a ja nie miałem już siły dłużej tego powstrzymywać. Obie wadery bardzo mnie rozbawiały, bo denerwowało je praktycznie każde wypowiedziane przeze mnie słowo. Miałem wrażenie, że za chwilę stojąca nade mną Althena mrugnie do Withered Rose i obie zaczną mnie rozrywać na kawałeczki. Kiedy o tym pomyślałem, zachciało mi się śmiać jeszcze bardziej, co też uczyniłem.
 - Popaprany jakiś... - Mruknęła pod nosem With, na co zacząłem śmiać się jeszcze bardziej, bo było mi wesoło, że użyła mojego ulubionego słowa. Kochałem, kiedy wilki mnie tak nazywały. Może powinienem uznać to za pseudonim?
 - Zaczynam się ciebie bać, Silent - Mruknęła Althena, zostawiając mnie w spokoju. Teraz obie wadery mogły patrzeć się, jak tarzam się wesoło po ziemi i śmieję się jak idiota na cały głos, dając wszystkim znać o swojej obecności. Silent Fear w swoim żywiole, o tak. Uspokojenie się zajęło mi kilka minut, podczas których wilczyce zdążyły jeszcze trochę się nadziwić, a następnie odejść powoli dalej, pozostawiając mnie. Jak na ich nieszczęście, szybko się zorientowałem i dogoniłem je.
 - To co, będziemy się włóczyć bez celu, czy coś porobimy? - Zapytałem.
 - A już myślałam, że wywali się o jakiś kamień - Westchnęła Withered Rose. O, teraz udawała, że ma mnie dosyć, ciekawa strategia. Widać było, że jest trochę zagubiona w swoich uczuciach.
 - Zabiłbym coś, kogoś - Rzekłem, marząc.
 - Możesz zabić siebie - Prychnęła Althena, po czym dodała. - A tak serio, przecież niedawno coś jedliśmy, znowu jesteś głodny?
 - Nie, zabijanie jest fajne! - Wykrzyknąłem. - Ale serio, mamy jakiś konkretny cel tej wyprawy, czy idziemy przed siebie i zobaczy się, co się stanie?
Czekałem na odpowiedź ze strony wader, miałem nadzieję, że wymyślą coś dobrego, co rozładuje zbędne pokłady mojej energii. Uważnie rejestrując każdy ruch Withered Rose, szedłem pomiędzy nią, a Altheną. 

< With? Then? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!