Cel: złapać kolorowego motyla.
Dreptałam tak za nim już długi czas, a on nawet się nie zatrzymał. Cwaniak, ale bardzo ładny. Jak żyję, tak nie widziałam równie kolorowego, a różne kojarzyłam. Ten uparcie jednak kontynuował lot, jak gdyby nic. Był zbyt ładny do złapania i potencjalnego uszkodzenia go. Nawet nie wiem kiedy pojawił się na horyzoncie las, a kiedy do niego weszłam - też nie wiem.
Dreptałam tak za nim już długi czas, a on nawet się nie zatrzymał. Cwaniak, ale bardzo ładny. Jak żyję, tak nie widziałam równie kolorowego, a różne kojarzyłam. Ten uparcie jednak kontynuował lot, jak gdyby nic. Był zbyt ładny do złapania i potencjalnego uszkodzenia go. Nawet nie wiem kiedy pojawił się na horyzoncie las, a kiedy do niego weszłam - też nie wiem.
- Oj no, zatrzymaj się - wymruczałam błagalnie. Uparcie poleciał w koronę drzewa. - Tak chcesz się bawić? Dobra!
Oczywiście, że wskoczyłam na drzewo. Oczywiście, że wlazłam na gałąź. Oczywiście, że motyl sobie odleciał. Oczywiste było też to, że potknęłam się i zaczepiając łapę w bluszcz nie spadłam całkiem na ziemię, a zawisłam nad nią dobry metr głową w dół. Nie, nie miałam jak się samej wydostać. Podczas próby rozkołysania się usłyszałam jak ktoś przechodził. Spojrzałam w tamtą stronę - stał tam wręcz wryty wilk, chyba basior, ale z tej perspektywy nie mogłam tego ocenić.
- Czy... Czy wszystko w porządku? - Zapytał ostrożnie, robiąc mały krok w moją stronę.
- O, cześć! Wszystko w jak najlepszym porządku. Przypadkiem utknęłam tylko. Mógłbyś mi pomóc jakoś przeciąć roślinę? Za dużo krwi przepływa mi do mózgu - powiedziałam radośnie, szczerząc się do niego. Bez zbędnych pytań, typu po licho tam wlazłam, uwolnił mi łapę, a ja sama opadłam na ziemię, gdzie przez chwilę się nie ruszałam, bo nastąpiły dosyć paskudne zawroty głowy. Gdy już było wszystko dobrze, napotkałam jego zdziwiony wzrok.
- Skąd jesteś? Nie widziałem cię w Fortis Corde...
- A to dlatego, że jestem w Viridi Agmen - odparłam wesoło. Cofnął się, nagle stał się nieufny. Zaśmiałam się - Jesteśmy wilkami, czemu się odsuwasz?
- Jesteśmy we wrogich Klanach - mruknął.
- I? Miło mieć przyjaciół nie tylko w swoich progach - powiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Jak się nazywasz?
- Arcun - powiedział po chwili.
- Ja jestem Ilia. Zaczepiście cię poznać - dodałam rozbawiona nawiązując do spotkania.
<Arcun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!