niedziela, 4 czerwca 2017

Od Patton'a - C.D. Simon'a "Tylko czarne pióra"


Już tak dawno nie udawałem się na jakąś dłuższą wyprawę, że w końcu postanowiłem to zrobić i w tym celu użyłem skrzydeł, by mieć na widoku większy teren, z którym dopiero się zaznajamiałem. Kiedy latałem gdzieś nad Luminosum Iter, spostrzegłem Simon'a, wilka, którego znałem jeszcze przed rozpadem Watahy na Klany. Był on atakowany przez Fallen'a, największego wroga Alfy Klanu, do którego należałem. Nie byłem pewien, czy pomaganie Simon'owi leżało w interesie Fortis Corde, jednak był to mój przyjaciel sprzed lat, a takim się pomaga niezależnie od sytuacji. Poza tym, powiedzmy szczerze, Fallen to podrostek, zwykły gówniarz grający nie wiadomo kogo, jeszcze nic nie wie o życiu i jego realiach, ale jak było widać, na razie bawił się świetnie. Niestety, tacy jak ja będą mu tą zabawę przerywać, aż nie osiągną upragnionego celu. W celu przerwania tej farsy zszedłem nieco niżej, a następnie zapikowałem. Podczas tej czynności zacząłem przeminę w moją demoniczną formę, aby mieć więcej siły na walkę. Wylądowałem na grzbiecie Fallen'a już w pełni przemieniony. Rozkładając skrzydła, którymi skutecznie blokował wszelkie drogi ucieczki Simon'owi, zrobił mi bardzo miłe lądowisko. Wbiłem się w jego plecy swoimi szponami, a następnie zmieniając lekko położenie łap, odepchnąłem go w tył.
 - Więcej was matka nie miała?! - Ryknął wściekle Alfa, otrzepując się ze śniegu. Simon natomiast nie przejmując się tryskającą z rany na szyi krwią, stanął tuż obok mnie, gotowy przyjąć kolejne ciosy.
 - Nie musiałeś tego robić - Szepnął do mnie, na co uśmiechnąłem się półgębkiem. No cholera, to chyba oczywiste, że musiałem. Sumienie nigdy by mi tego nie wybaczyło. 
 - No chodź tu, chyba nie masz pietra? - Spytałem, tworząc w powietrzu swój bicz. Sterowałem nim za pomocą siły umysłu, choć mogłem to robić też pyskiem lub łapą. Fallen chciał na mnie skoczyć, myśląc, że bicz niewiele mu zrobi, jednak przeliczył się. Bicz przeciął mu ucho, a sam wilk ponownie opadł na ziemię. - Dobry piesek  - Wysyczałem, na co Alfa jedynie warknął i postanowił użyć jednej ze swych mocy. Już się z nią kiedyś spotkałem, Stalowe Skrzydło. Niezbyt przydatna umiejętność, przynajmniej według mnie. Wzmocniłem swoje pazury, z których zaczęła cieknąć czarna maź, czyli było wiadomo, że użyłem Dotyku Śmierci. Jednak ani Simon, ani  Fallen najwyraźniej nie znali tej umiejętności. Podczas gdy mój towarzysz regenerował siły, ja wdałem się w walkę wręcz z Fallen'em. Jego Stalowe Skrzydło, konta mój Dotyk Śmierci, czyli coś w rodzaju walki na miecze, bo obie rzeczy były twardością podobne do stali. Ruch jego skrzydłem, odparcie przez moje pazury i znów na odwrót. Ktoś w końcu musiał wykonać ruch, który przebije się przez tę rutynę. Postanowiłem, że zaryzykuję i tym kimś będę ja. Kiedy brał zamach skrzydłem, schyliłem się i wymierzyłem mu cios swoją mocą w brzuch. Momentalnie zaczęła z niego cieknąć wszechobecna już czarna maź, jednak samiec nie przejął się tym, w końcu skutki tego dotknięcia będą widoczne dopiero z czasem. Mi na szczęście udało się uniknąć jego kolejnego ataku, jakim był kolejny cios Stalowym Skrzydłem. Ciekawiło mnie, co poza nimi ma w zanadrzu, bo posiadał jeszcze kilka mocy. Dlaczego ich nie pokazywał? Czyżby zachowywał je na dalszą część walki? Spojrzałem jeszcze na Simon'a, który szykował się powoli do powrotu na pole bitwy. Mówiąc szczerze, miałem wrażenie, że "Wielki Alfa" za chwilę ucieknie z podkulonym ogonem.

< Fallen? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!