niedziela, 4 czerwca 2017

Od Altheny - C.D. Fallen'a "Chantaje"


- Z chęcią – odparłam, nie zastanawiając się ani chwili. Nie chciałam się z nim na razie rozstawać, więc jego propozycja bardzo mnie ucieszyła. On również wyglądał na zadowolonego z mojej odpowiedzi. Uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym oparłam się o niego i zamknęłam oczy. Oczywiście, jak to ja, po chwili zasnęłam...
Obudziłam się, kiedy już było tu dość ciemno. Ku mojemu zdziwieniu, Fallen nadal tu był. Spojrzałam na niego trochę nieprzytomnie
- Ty naprawdę jesteś śpiącą królewną... – zażartował, a ja ziewnęłam
- Śpiącą na pewno. Czy królewną, raczej nie – odparłam, wstając i rozciągając się. Lubiłam to robić, pomimo, że mogłam wyglądać bardziej jak typowy czołg, a nie jak gimnastyczka. Co z tego, że jestem bardzo wysoka i dobrze zbudowana...? Potrafiłam swoje i to ci, którzy mnie lekceważyli mogli mieć problem
Fallen natomiast spokojnie czekał, aż skończę swoją „rozgrzewkę” uważnie mi się przyglądając. Przerwałam w końcu i spojrzałam na niego zdziwiona
- No co? Pierwszy raz widzisz, jak wadera cokolwiek robi? – zapytałam lekko złośliwie
- W sumie to tak... Ale nie chodzi o ciebie, tylko o to, jak to robisz... – odparł, nie zwracając uwagi na ton mojego głosu. Najwyraźniej ten krótki okres wystarczył mu, żeby się przyzwyczaić...
- Wiem, wiem... Sportowiec się znalazł – burknęłam, po czym podeszłam do „wyjścia” z jego twierdzy i spojrzałam w niebo. Tym razem niebo było bezchmurne i całkowicie ciemne, bez ani jednej gwiazdy. Moim oczom ukazał się jedynie księżyc w pełni, który przyprawiał mnie o pozytywne dreszcze. Gdy tylko jego blask do mnie dotarł, wszystkie moje zmysły się wyostrzyły, a ja silnie zapragnęłam czyjejś krwi. Dyskretnie się oblizałam myśląc o perspektywie poczucia jej metalicznego smaku... 
Po chwili podszedł do mnie Fallen, i na pewno też to poczuł. Nasze instynkty dały o sobie znać
- Nie mogę się doczekać, kiedy nareszcie poczuję ich krew... – mruknął Fallen, również wpatrując się w srebrną kulę
- Niedługo będziesz mógł jej skosztować... Nie uda im się uciec od naszej potęgi – odparłam, trochę się do niego przybliżając. Fallen położył swoją głowę na mojej najwyraźniej nad czymś myśląc. Chwilę odczekałam, jednak nie odezwał się ani słowem. Nie wiedziałam, czy powiedziałam coś złego, więc wolałam przerwać ciszę – Może pójdziemy powalczyć...? Z chęcią sprawdziłabym twoje możliwości...
- Zostańmy tu jeszcze chwilę... – mruknął, idąc w głąb jaskini. Uszanowałam jego zdanie, i również wróciłam do pomieszczenia. Poza tym, jak by nie patrzeć, nie miałabym jak wyjść. Choć co prawda, mogłam odnaleźć tamten głaz o którym mi wspominał i prześlizgnąć się koło niego pod postacią cienia, ale nie miałam powodu, aby to robić.
Gdy tylko położył się na swoim miejscu, usiadłam naprzeciw niego. Fallen wydawał się nieobecny, więc nie widziałam już sensu, aby wytrącać go z tego stanu. Po raz kolejny rozejrzałam się po jego jaskini. Podobało mi się tu... Ale nadal coś mnie męczyło. Ciekawiło mnie, o co mu chodzi... Nadal siedziało mi to w głowie. W końcu nie wytrzymałam, i cicho zapytałam:
- Masz jakieś plany...?

< Fallen? Sorki, że krótkie ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!