niedziela, 4 czerwca 2017

Od Arcady'iego - Potencjalny obiad

Oblizałem nerwowo pysk, gdyż doszła do mnie przepiękna woń innych wilków. 
Przyspieszyłem kroku, potykając się co jakiś czas o doły. Tereny, którymi aktualnie szedłem nie były przyjazne. Były to głównie rozległe pustkowia, do których przez krótkie życie zdążyłem w pełni przywyknąć. Mogłem nawet stwierdzić, że czułem się tutaj nawet jak u siebie. 
Zatrzymałem się na chwilę, aby ocenić, czy idę w dobrym kierunku. Uniosłem wysoko łeb, po czym wciągnąłem przez nos sporo powietrza. Zapach był coraz wyraźniejszy, a mój apetyt wzrastał. Ślina napłynęła mi do pyska i musiałem częściej ją połykać, żeby się nie obślinić. Nie wyglądałbym wtedy zbyt "dobrze".
Przeszedłem jeszcze kawałek, kiedy na horyzoncie pojawiły się dwie sylwetki, a raczej ich wątłe zarysy. To jednak wystarczyło, aby pobudzić moje zmysły. To nie był tylko jeden wilk, jak początkowo sądziłem, ale nawet dwa. Uśmiechnąłem się z rozmarzeniem.
Rozejrzałem się wokoło, aby móc znaleźć kryjówkę. Plan był prosty — schować się, a później wgryźć się w szyję jednego z nich. Z góry założyłem, że drugi ucieknie w popłochu. Ewentualnie zawsze istniała opcja, że jego także mogłem dobić. Dosyć szybko dostrzegłem większy od reszty krzak, którym mógłbym się schować. 
Wilki zbliżały się do mnie powoli.
Kiedy jeden z nich przechodził obok, a mówiąc dokładniej — była to imponujących rozmiarów wadera, wyskoczyłem w jej kierunku. Na jej obliczu zagościł kpiący uśmieszek. Bez kłopotu złapała mnie za kark i rzuciła mną o ziemię. Przejechałem kilka metrów.
Stojący obok basior, jedynie spoglądał z zadowoleniem, jak jego towarzyszka zmierza w moją stronę. 
Uśmiechnąłem się po raz kolejny do siebie. Teraz widziałem w tym drugą szansę do siebie. Kiedy wilczyca, próbowała mnie ugryźć, przeturlałem się w bok. Niestety źle odmierzyłem kierunek, w którym wyprułem do przodu i zamiast wgryźć się w jej szyję, w pysku trzymałem jej przednią łapę.

< Althena? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!