wtorek, 6 czerwca 2017

Od Mortimer'a - C.D. Lost In Dreams "Potajemne obserwacje"


- Tak myślisz?! - odwarknąłem, znów zaczynając krążyć wokół obu samic. - To chyba zdążyłaś już zapomnieć, że prawie wszystkie wilki, które odważyły się przeszkodzić mi w osiągnięciu upragnionego celu, przenosiły się w maksymalnie parę minut do Krainy Wiecznych Łowów. A Ty w końcu nie zaliczasz się ani do grona wielkich wojowników, ani do grupy najsilniejszych wilków, jakie nosiła ta ziemia.
- Być może, ale powinieneś wiedzieć, że siła to nie wszystko, co można użyć w walce przeciwko komuś! - to mówiąc, rzuciła mi wściekłe spojrzenie, które świadczyło o tym, że powoli zaczyna mieć dość mojej mowy i tylko resztką sił powstrzymuje się od wymierzenia mi kary, czym oczywiście się nie przejąłem. Byłem zwyczajnie zbyt pewny tego, że łatwo sobie z nią poradzę. W końcu przez wiele lat ćwiczyłem codziennie chyba wszystkie możliwe sztuki wojenne i charakteryzowałem się dużo lepiej umięśnioną sylwetką od tej kruchej jak opłatek panienki. 
- Widzę, że ktoś tu chciałby już skończyć tę potyczkę - zaśmiałem się szyderczo.
- Owszem, ale z pewnością nie na Twoich warunkach! - odparła, po czym skoczyła w moją stronę prawdopodobnie z zamiarem zbicia mnie z nóg samym impetem, na co nie zamierzałem jej pozwolić. Czym prędzej wyczarowałem, więc potężną wichurę, której siła sprawiła, że wilczyca zrobiła koziołka w powietrzu, po czym spadła z wielkim impetem na pobliski głaz. Zadowolony z osiągniętego efektu, podszedłem do niej z dumnym uśmieszkiem i zajrzałem jej prosto w oczy, sprawdzając, czy jeszcze kontaktuje. Właśnie tak było, ponieważ zdołała poświęcić mi pełne bólu i obawy spojrzenie.
- Jeśli myślisz, że mam zamiar pozbawić Cię teraz życia, to jesteś w błędzie. Nie mogę bowiem tego zrobić, gdyż jesteś mi jeszcze potrzebna żywa. Dlatego pozbawię Cię tylko przytomności, a sam odejdę z małą na tereny swojej gromady. Ty zaś, kiedy się ockniesz, powinnaś poinformować jej ojca, że czekam na niego koło Wodopoju Grzeszników, a jeśli nie stawi się tam do jutrzejszego wieczoru, nigdy nie ujrzy już swojej pociechy na tym świecie. Jak zapewne wiesz, jedyną osobą, która będzie umiała go tam zaprowadzić, będzie Talestia. W końcu ta wścibska samica błąkała się już po ziemiach wszystkich Klanów. 
To powiedziawszy, położyłem jedną z łap na klatce piersiowej swej ofiary i przymknąwszy oczy, zacząłem wysysać z niej energię, czekając aż zemdleje. Kiedy tak się stało, przeniosłem całą uwagę na Sairę, która stała z boku, bacznie mi się przyglądając. 
- Teraz zajmiemy się Tobą - oświadczyłem i ruszyłem w jej stronę, a ona natychmiast rzuciła się do ucieczki. Na nic się to jednak nie zdało, gdyż już po chwili chwyciłem ją mocno za sierść na karku i z wierzgającą, skierowałem się z powrotem do siebie.

<Lost?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!