- A po co? - Zapytałem cicho.
- Eee... Bym wstała..? - Bąknęła szybko.
- Ciekawe gdzie ci się spieszy księżniczko... - Mruknąłem.
Przewróciła oczyma. Nie miała wymówki. Ścisnąłem mocniej jej łapę. Ilia delikatnie zaskomlała.
- Pooglądajmy chmury... są cudowne, sir - Zaproponowała samica.
Zgodziłem się bez dyskusji. Szczerze? Miałem to zaproponować. Myślimy tak samo. Heh. Przewróciliśmy się na plecy, jednak ja nie odpuszczałem i nadal trzymałem ją za łapę. Po chwili (w końcu!) się poddała i przestała walczyć na "łapki".
- A wiesz co Ilio? - Zacząłem.
- Tak?
- Fajnie się z Tobą rozmawia, spędza czas. Miło się z Tobą droczy, żartuje - Wyliczałem.- Czy mogę uważać Cię za... Najlepszą przyjaciółkę?
Bałem się powiedzieć to zdanie. A jeśli coś kiedyś do siebie poczujemy? Ponoć przyjaciele nie powinni być razem. Trudno. Jesteśmy jak na razie przyjaciółmi. Jak na razie. Nie to, że coś planuję! Po prostu chodzi o to, że Ilia jest... cudowna? Ale przestanę już się tak rozczulać, bo jeszcze wyznam jej zaraz miłość.
- Jasne, Arcun... - Szepnęła jakby... jakby zawiedziona.
Ale czym?
- Ej, księżniczko, co jest? - Zapytałem.
- Nic! Nie, nic - Zapewniała.
Delikatnie pocałowałem samicę w czoło. Ta zaniemówiła.
- Nie żyję już Hope - Stwierdziłem. - Pogodziłem się z tym, że już jej nie ma.
Uśmiechnęła się.
- Cieszę się...To miłe, że komuś pomogłam - Szepnęła.
Ta sytuacja... cisnęło mnie aby to powiedzieć. Czułem, że te słowa zaraz same wyjdą mi z pyska. Miałem dosyć samotności. Chciałem mieć kogoś u boku. Kogoś z kim spędzę życie. Kogo co dzień rano będę witać czułym słowem.
***
Wziąłem samicę na plecy.
- Znowu zaczynasz?! - Krzyknęła ze śmiechem.
Nie odezwałem się.
- Arcun...
Ponownie milczałem.
***
Dobiegłem z Ilią na plecach na plażę, gdzie wyznałem miłość Hope. Jednak ona już jest przeszłością.
- Ilia, złaź! - Rozkazałem.
Wziąłem ją za łapę i zaprowadziłem na brzeg. Stanęliśmy w niemal filmowej pozie.
- Zobacz. Tam jest jakiś świat. O którym nikt nie wie - Szepnąłem. - Kiedyś go odkryjemy. Razem. Teraz... - Przerwałem.
Pocałowałem ją. Gdy przestałem, ponownie. Tak z trzy razy. Ten trzeci raz był najdłuższy. Zdziwiło mnie, że samica niezbyt opierała się.
- Nie potrafię uważać cię za przyjaciółkę - Wyznałem.
Ilia rozkminiła o co mi chodzi.
<Ilia? Niezręcznie...Tylko nie mdlej tutaj! XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!