sobota, 10 czerwca 2017

Od Ilii - C.D. Arcun'a "Zaplątane spotkanie"


Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Pewnie obrał to za podzielanie jego zdania, dopóki się nie odezwałam.
- To błąd, Arcun. Dalej żyjesz Last. Mówisz tak, bo ją pewnie przypominam.
- Wcale nie! Ja po prostu...
- Nie - odezwałam się cicho przerywając mu. Spojrzałam na niego przygnębiona. - Nawet jeśli to nie byłabym dobra. J-ja nie jestem w stanie cię zobaczyć jako... - nie mogłam już dokończyć. Było mi przykro z tego powodu i czułam zawstydzenie. - ...Ja widzę cię jedynie jako przyjaciela i towarzysza, nie umiem inaczej... Ja nie umiem kochać, nie jestem w stanie. To dla mnie jest obce.
- Pokazałbym ci jak to jest - powiedział z lekko wyczuwalną prośbą. Uciekłam wzrokiem.
- Przepraszam, ale nie potrafię. Do zobaczenia - dodałam wstając i odchodząc. Chciałam wrócić do swojego klanu, tak szybko jak mogłam, ale krok odmawiał takiego tempa, szłam więc wolno. Nie oglądałam się za siebie, chociaż wiedziałam, że został tam. Nagle wpadłam na Alfę, spojrzała na mnie pytająco. Ach tak, przecież dopiero co zeszłam z plaży, a wydawało mi się, że już jestem znacznie dalej.
- Ilio, czemu jesteś taka smutna?... Ilio? - Zapytała się nieco głośniej. Spojrzałam na nią.
- Wybacz Alfo. Jest późno, powinnam wracać do siebie.
- Co się stało? Czy to ma związek z... - nie dokończyła, bo spostrzegła mój wzrok. Bez przeszkód dała mi odejść a sama poszła w kierunku basiora, który dalej był przy brzegu. Czemu tak nagle ogarnęło mnie przerażenie i ból?
Gdy wróciłam do siebie, było już po zmroku, a w jaskini dostrzegłam małą buteleczkę. Uśmiechnęłam się, bowiem zapytałam Kristin, czy ma u siebie rośliny które gwarantują sny bez marzeń, a tym bardziej bez koszmarów. I tak oto, zrobiła mi napar, który zaraz ochoczo wypiłam. Zaraz poczułam się senna, tak więc opadłam na swoje małe posłanie...

***

Pierwszy raz od dłuższego czasu się wyspałam, noc przebiegła w czarnej plamie jak pragnęłam. Miałam tyle energii! Ale jednak... Nie chciałam wyjątkowo wyjść. Mimo to, nie powinnam mieć wolnego, może gdzieś mogłabym pomóc? 
Na szczęście Kristin akurat zamierzała iść szukać niezapominajek, dlatego ochoczo zgłosiłam się do pomocy. Chciałam jej się odwdzięczyć za napar, który pozwolił mi zasnąć bez obaw. Tak więc, latałam wesoło po zieleninach w poszukiwaniu tych konkretnych roślin, których najwięcej znalazłam na obrzeżach lasu przy granicy. Gdy tak je zbierałam cicho pod nosem nucąc sobie coś, usłyszałam ciche wołanie. Odwróciłam się, a tam stał naturalnie Arcun. Stał tak dziwnie... skruszony? Nie wiedziałam, o co może mu chodzić, więc podeszłam. 
- Witaj Ilio, zajęta jesteś? - Zapytał ciszej niż zazwyczaj.
- Właściwie to tak, pomagam w zbieraniu - odpowiedziałam jakoś tak neutralnie, chociaż chciałam wesoły ton. - Co się stało?
- Chciałbym pomówić o wczorajszym... Jak odeszłaś... Rozmawiałem ze swoją alfą... Ona mi wszystko wyjaśniła - powiedział dobierając słowa. Przez chwilę nie miałam pojęcia, o czym on mówi, dopóki nie przypomniałam sobie tej krótkiej rozmowy z wczoraj.
- Och... - wyrwało mi się jedynie. Chciałam coś dodać, ale wówczas wadera zaczęła mnie wołać. Spojrzałam w stronę lasu to na samca. - Muszę iść, pa!
Szybko pobiegłam do wadery, krzycząc, że zaraz będę u niej.

<Arcun? Tego pewnie się nie spodziewałeś XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!