Od śmierci Hope chciałem dać sobie spokój z kontaktami towarzyskimi. Jednak zawsze życie chce robić mi na przekór.
***
Miałem dość siedzenia w jaskini. Po raz pierwszy od kiedy Last odeszła, wyszedłem na spacer. Niby taki zwyczajny miał być... Ale nie był. Nagle... zobaczyłem... zawisającą z drzewa waderę. Zapytałem, czy wszystko w porządku. Pomogłem jej w wydostaniu się z pułapki z lian. Przedstawiła się jako Ilia. Należała do wrogiego klanu, co mnie trochę zmartwiło. Jednak są takie wilki, które zadają się z innymi klanami. Z drugiej strony... To mogło być bardzo ciekawe doświadczenie. Ilia zauważyła mój smutek.
- Co się stało, Arcun?- Zapytała.
Chciałem to ukryć, nie wracać do tego. Przypomniało mi się wtedy jak razem lecieliśmy, jak w nocy ją wystraszyłem, naszą bitwę w wodzie, pułapkę między skałami, wyznanie miłości i... to spotkanie z jej duchem. Głęboko westchnąłem.
- To nie jest temat na tę rozmowę - Rzuciłem próbując zmienić temat. - Może kiedyś ci opowiem.
Uśmiechnęła się.
- Czuję, że leży ci coś na sercu - Odparła. - Musisz kiedyś się wygadać, porządnie.
No może i tak. To by mi dobrze zrobiło. Jednak nie miałem komu. Nie miałem takiego zaufanego przyjaciela bądź przyjaciółki w tej Watasze. Dlatego postanowiłem spróbować nawiązać kontakty przyjacielskie z tą Ilią.
- Może chciałabyś się przejść? - Zaproponowałem. - Rzeka Marzeń?
- A to nie wasze... Ah, no dobra - Ucieszyła się. - Idziemy!
***
Wadera zawsze miała coś do powiedzenia. Głównie ona nawiązywała rozmowę. Przyznam, trochę umiliła mi ten spacer. Gdy doszliśmy nad brzeg Rzeki Marzeń, przedstawiłem jej moją jaskinię.
- Ciekawa, taka duża... I przytulna! - Chwaliła ją.
- Wiesz kto mieszkał tam, na drugim brzegu?
- Nie, ciekawe skąd miałabym wiedzieć... - Zaśmiała się.
- Last Hope - Mruknąłem.- Teraz jest pusta.
- A...Kto to? - Zaciekawiła się.
Wkopałem się. Teraz będę musiał jej opowiadać kim była Last, czemu jej nie ma. Eh, Arcun. Mistrz.
- Moja była niemal partnerka... - Wyjaśniłem.
- A...Opowiesz mi o tym co się stało? - Zapytała. - Przepraszam, nie chciałam żebyś...
- Nic się nie stało - Uspokoiłem ją z udawanym uśmiechem. - Last Hope miała przyjść do mnie rano z odpowiedzią na prośbę bycia razem. Przyszła, jednak nie jako wilk, jako duch. Przepraszała mnie. Tłumaczyła, że ktoś ją zabił. Tyle, że nie powiedziała kto. Po tym rozpłynęła się.
Mimo tego, że Ilia powodowała uśmiech, po tej historii z powrotem zasmuciłem się.
<Ilia? Ja cierpię na brak weny...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!