wtorek, 6 czerwca 2017

Od Altheny - Luka we śnie, część 3


Już minęło trochę czasu od momentu, gdy „zaadoptowałam” Aller. Naprawdę szybko rosła, co mnie bardzo cieszyło. Właśnie takiego towarzysza szukałam. Jednak pewna sprawa nadal nie była wyjaśniona – nadal nie znałam jej mocy ani żywiołu. Zupełnie nie miałam pomysłu, jak je odkryć i czułam, że ponownie będę potrzebowała pomocy Fallena. Zabrałam więc Alert i skierowałyśmy się w kierunku jego twierdzy.
Tak, Aller nie mieszkała ze mną. Wolała ona przebywać na Opustoszałych Mokradłach. Lubiła się tam ukrywać i obserwować otoczenie. Nie chciałam przetrzymywać jej w jednym miejscu, więc jak najbardziej byłam za tym pomysłem. Co prawda, ciężko było ją odnaleźć, ale z drugiej strony zyskałam dzięki temu w jej oczach i bardziej mnie szanowała. Mała rzecz, a wiele działa...
Po kilkunastu minutach wędrówki dotarłyśmy w pobliże siedziby Fallena. Zawyłam, mając nadzieję, że akurat jest na miejscu... Na szczęście, po chwili dostrzegłam, jak leci w naszą stronę i ląduje tuż przede mną. Powitał mnie z uśmiechem, na co odpowiedziałam mu tym samym. Bardzo cieszyłam się, widząc go... Ostatnio miał naprawdę dużo na głowie i nie chciałam mu przeszkadzać
- Co cię do mnie sprowadza? – zapytał, trącając mnie nosem. Cicho się zaśmiałam, czując, jak w tym samym czasie Aller wspina się mi na głowę
- Chodzi o moją podopieczną. Potrzebujemy pomocy – powiedziałam, a ponieważ wiedziałam, że powoli miał jej dość, od razu dodałam – Ostatni raz, obiecuję!
- Ok, ok... – westchnął, a ja uśmiechnęłam się trochę bardziej – A więc, o co chodzi?
- Alert nadal nie ma wykrytych mocy, ani żywiołu. Jest coraz starsza, i wydaje mi się, że powinna już posiadać jakieś umiejętności...
- Więc mam wam z tym pomóc, tak...?
- Dokładnie – odparłam, po czym Fallen odwrócił się i skierował w pewnym kierunku. Szliśmy kilka minut, aż dostaliśmy się na Martwe Pustkowie
- Więc... Podobno towarzysz zawsze ma jeden z żywiołów swojego opiekuna. Tak więc, logicznym jest, że będziesz musiała użyć kilku mocy. Tylko proszę, nie spal tu całych terenów, dobrze? – zażartował, a ja prychnęłam. Doskonale potrafiłam kontrolować swoje moce i trochę mnie to „uderzyło”, ale puściłam to mimo uszu. Po chwili Alert posłusznie zeszła mi z grzbietu i ustawiła się obok mnie. Doskonale rozumiała, o co nam chodzi i była gotowa do współpracy, a przynajmniej tak mi się wydawało...
Bez słowa wznieciłam w pobliżu ogień. Utworzyłam dookoła nas wysoki krąg, tak, aby Fallen nas nie widział. Od razu podpaliłam swoje znaki, a z płomieni zaczęły wypełzać najróżniejsze stworzenia, biegnące w naszym kierunku i rozpływające się tuż przed naszymi pyskami. Aller natychmiast uniosła swoje ciało i próbowała je atakować, jednak poza tym nie wydawało się, aby ogień jakkolwiek na nią wpływał. Po minucie więc ugasiłam płomienie i spojrzałam w stronę Fallena
- Nic?
- Nic... – burknęłam. Miałam cichą nadzieję, że to będzie szybkie i proste, ale wydawało się, iż nie pójdzie to po mojej myśli. Musiałam spróbować z drugim żywiołem. Teoretycznie, musiała w takim wypadku posługiwać się mrokiem, jednak wiedziałam, że mimo wszystko mogły być wyjątki od tej reguły...
Nie przedłużając więc, zmieniłam się w cień, a obok siebie wytworzyłam mój bicz. Spróbowałam ją fałszywie zaatakować, ale ona jakby wyczuła moje zamiary i idealnie uniknęła ataku. Zrobiłam tak jeszcze kilka razy, ale ona zawsze była szybsza, pomimo, iż udawało mi się osiągnąć tak dużą prędkość ataków biczem, że był prawie niewidoczny i gdyby ją trafił, przeciąłby ją na pół. W połowie „walki” pojawiło się też coś ciekawego – w pobliżu miejsc, gdzie znajdowała się Alert, powstawała jakby mgła mroku, która minimalnie formowała się w inne węże. Widząc to, przestałam atakować i zmieniłam swoją postać na normalną. Aller natychmiast się uspokoiła, i ponownie wpełzła mi po łapie na grzbiet.
- A więc, to jest to... – odparłam, po czym Fallen bez słowa odleciał. Nie wiem, czy był już znudzony, czy coś mnie ominęło. Nie przejmowałam się jednak i wróciłam z Aller do swojej jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!