czwartek, 1 czerwca 2017

Od Fallen'a - C.D. Altheny "Chantaje"


Byłem bardzo szczęśliwy, że nam się ułożyło i możemy być razem. Kiedy odnalazłem odpowiedzi na niektóre pytania, zrodziły się następne. Czy nasz związek będzie utajniony, czy ujawnimy go? Czy nasze trudne charaktery nie będą przeszkodą? Patrząc na leżącą obok mnie Then, miałem wrażenie, że nie muszę się czymkolwiek martwić. Jednak pozostawała wciąż jedna kwestia. Kwestia mojej nieporadności i nieumiejętności obchodzenia się z waderami. Powiedzmy szczerze, że zamieniłem z wilczycami tylko kilka słów przez całe swoje życie, nie zaznałem nigdy takich emocji, jak przy Then, o ile w ogóle jakichś zaznawałem... Dlatego było to dla mnie trudne. 
Wadera leżała obok i płonęła "rumieńcem", jak kazała mi to traktować. Niezbyt orientowałem się, co mam robić w takiej sytuacji. Przytulić, pocałować, ochłodzić? Nic nie przychodziło mi do głowy. Nic. Pustka. Wadera patrzyła na mnie i wyczekiwała jakiejś reakcji, a ja jakby się zawiesiłem, odpłynąłem na chwilę do krainy mojego własnego umysłu i myśli. To było najgorsze, co mogłem zrobić w tej sytuacji. Myśleć. Tutaj trzeba było wyłączyć umysł i robić to, co każe serce. Jednak co jeśli ktoś tego serca nie ma, a przynajmniej nigdy nie miał? Dramat.
 - Um... Ok - Spuściłem wzrok, wciąż nie wiedząc co robić. Then raczej mi z tym nie pomoże. Taka odpowiedź chyba lekko ją zawiodła, jednak było to spowodowane tym, że nie znałem jej oczekiwań i nie wiedziałem jaka reakcja na takie słowa była według niej odpowiednia. - Piękna pogoda, prawda? - Zaśmiałem się. Tak. Uznałem, że wplecenie żartu że niby jestem idiotą to dobry pomysł. Robienie z siebie idioty zawsze działa.
 - Fallen, proszę cię - Odpowiedziała z uśmiechem. Czyli wypaliło. Może chociaż trochę rozluźniłem według mnie i tak niezbyt napiętą atmosferę. Zazwyczaj czułem się przy niej w miarę luźno i swobodnie, jednak kiedy "zawarliśmy związek", poczułem przypływ szoku i dziwnych emocji, które jeszcze chyba nie opadły. To chyba dlatego.
 - Myślałaś, że tak się to skończy? - Spytałem, przerywając długą chwilę ciszy między nami, którą obje zajęliśmy chyba myślami. - Kiedy zaczynałaś mnie celowo denerwować, myślałaś, że skończy się to leżeniem wspólnie w mojej jaskini? 
 - Chciałam tego... ale wiele razy wątpiłam - Powiedziała. - A czemu pytasz?
 - Tak jakoś - Mruknąłem. - Ja tak nie miałem. Od początku spisywałem cię na straty. Byłem pewien, że zrobisz to, co wszyscy. Że opuścisz mnie po jakimś czasie. Ale teraz wiem, że to nieprawda.
 - Dlaczego myślałeś, że cię opuszczę? - Zadała kolejne pytanie, na które nie chciałem się za bardzo rozgadywać, bo nie lubiłem mówić o swojej krótkiej, jednak dość zawiłej przeszłości.
 - Bo wszyscy mnie opuszczali... Nieważne jaki dla nich byłem - Mruknąłem. Then spuściła wzrok i zaczęła się nad czymś zastanawiać, nieco przy tym smutniejąc. Nie podobało mi się to. Wiedziałem, że to z mojej winy, w końcu ja zacząłem nieprzyjemne tematy. Ponownie nie wiedziałem co robić, więc po prostu przytuliłem waderę mocno do siebie.
 - Teraz masz Klan, mnie - Odezwała się. - Nie musisz się już tym przejmować.
 - Wiem - Odparłem. Poczułem nagle przyjemne ciepło. Wydawało mi się, że chyba też się "rumienię". Nie znałem ani tego słowa, ani uczucia, jakie temu towarzyszy. Było to dla mnie zupełnie nowe. Jakiś bodziec kazał mi zadać pytanie, którego normalnie chyba nie byłbym w stanie zadać. - Then?
 - Tak Fallen? - Zapytała, podnosząc na mnie swoje oczy.
 - Może zostałabyś u mnie... na noc?

< Althena? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!