sobota, 4 lipca 2015

Od Patton'a - C.D. Diesel'a ''Przytłaczające zdarzenia''

Poprzednie opowiadanie

   Pędziłem przed siebie w szaleńczym biegu, chcąc powstrzymać moje czerwone łzy, które niemiłosiernie cisnęły mi się do oczu. Przymykałem wilgotne już powieki, aby nie dostać śniegiem prosto w oczy i unikając tym samym nieprzyjemnego szczypania i przede wszystkim łzawienia. Primrose zapowiedziała niedługo poprawę pogody, ale według mnie wpływ na te anomalia mają przede wszystkim wilki z Watahy Górskiego Potoku, które często kręcą się jeszcze po terenach. Właśnie dziś odkryliśmy ciało kolejnej ofiary tej watahy, którą była moja własna córka, Verdana. Nie chciałem z nikim o tym rozmawiać, to było dla mnie bardzo trudne, gdyż była moim jedynym dzieckiem. Nagle przed oczami mignęło mi coś niebieskiego. Zahamowałem, a śnieg zaczął się rozsypywać na wszystkie strony. Zauważyłem Diesel'a, posmutniałego, wpatrzonego w lód, płaczącego nad przeszłością, którą pozostawił w innym świecie. Podszedłem do niego i czym prędzej spróbowałem jakoś pocieszyć, by nie zrobił sobie krzywdy z żalu do samego siebie.
 - Nie płacz. - Powiedziałem, przysiadając się do niego. - Nie warto. I tak nic to nie zmieni.
 - Niekoniecznie. Może mi ulży? - Rzekł.
 - Może, albo popadniesz w depresję, a tego chyba nikt by nie chciał. - Odparłem, po czym zapadła chwilowa cisza. Wymieniłem sobie w myślach wszystkie powody jego płaczu. Zmarła matka; niepoukładane stosunki z partnerką, której już nigdy nie zobaczy; śmierć tak wielu jego przyjaciół; kryzysowa sytuacja, w której jest bezradny. Po chwili uznałem, że jednak powinien się wypłakać. Sam puściłem łzy i po chwili moje policzki stały się całe czerwone.
 - Wiesz... - Zacząłem przez łzy. - ...czasem jednak dobrze się wypłakać.
 - Patton, pierwszy raz widzę, że płaczesz... krwią? - Powiedział.
 - Taki mam kolor łez, ale to nieistotne. Diesel, podziwiam cię...
 - Za co?
 - Za to, że nie płaczesz w takiej sytuacji... - Powiedziałem i puściłem kolejną łzę.
 - Dziwnie się zachowujesz. - Szepnął i po jego policzku również spłynęła łza.
 - Widziałem dzisiaj ciało Verdany. Takie drętwe, martwe, zimniejsze od śniegu... 
Potem długo rozmawialiśmy, pocieszając się wzajemnie jak tylko mogliśmy. Oboje staliśmy się większymi przyjaciółmi niż przedtem. Rozmawialiśmy głównie o Ginewrze, która odeszła wczoraj po wielu latach rządzenia watahą. Była już stara, bez nieśmiertelnika i tak by długo nie pożyła, wszyscy o tym wiedzieliśmy. Ale jej śmierć była niesamowitym szokiem dla wszystkich - nieważne jak długo ją znali, zdążyli ją już polubić.
 - Dzięki za to. Już mi lepiej. - Uśmiechnął się Diesel, puszczając ostatnią łzę.
 - Mi też. - Odwzajemniłem uśmiech basiora, po czym wstałem i odszedłem w swoją stronę. Pocieszyłem Diesel'a, teraz muszę pocieszyć Makkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!