Zostając wygnany z rodzinnej jaskini i tamtejszych terenów, opuściłem rodzinę. Biegnąc krzyczałem, że nigdy tu nie wrócę i że życzę rodzicom zdechnięcia w tej Watasze. Biegnąc w świat ujrzałem dół. Uznałem go za dobrą kryjówkę, gdyż był porośnięty krzakami i nie było widać miejsc, o których dopiero miałem się przekonać, kiedy już wskoczę pod krzaki. Odkryłem, że to duży dół i starczy dla mnie miejsca. Tak przez kilka dni tam mieszkałem. Było tam świetnie. Dni przeszły w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Po jakichś trzech miesiącach zobaczyłem, że w moim dole, na "ścianie" jest dziura. Powąchałem ją i zacząłem iść ciemnym korytarzem. Słyszałem zwierzęta chodzące nad moją głową. Po chwili przebiegło coś ciężkiego, a grudki ziemi spadły mi na głowę. Potrząsnąłem głową w rytm mojego ulubionego utworu, a ziemia spadła. Ruszyłem dalej, a kiedy ujrzałem światło dzienne, wystawiłem głowę z małej dziury, która była po drugiej stronie tego tunelu, lub...korytarza. Po chwili zauważyłem wilki, które pędziły w moją stronę. To była Wataha. Tak więc poznałem ich i dołączyłem do Watahy z Dudniących Wodospadów. Dobra to nawet Wataha, ale był jeden spór, kiedy miały być wybory na nowego Alfę. Zabiłem stamtąd jednego wilka, za co mój łeb miał zostać odrąbany. Tak więc w nocy, ratując swoje wilcze życie uciekłem z tej Watahy. Nie znaleźli mnie. Chciałem znaleźć nową i włóczyłem się tak długo, że po tygodniu poddałem się.
- Hej! Co ty tu robisz? - usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i ujrzałem waderę, która zaskoczona moim nagły przybyciem tu, wpatrywała się we mnie.
- E... Szukam jakiejś Watahy. Ty masz Watahę? - zapytałem po czym spojrzałem w niebo z którego zaczął sypać śnieg. Kiedy już dużo śniegu napadało na mój grzbiet, otrzepałem się.
- Tak... właściwie... Jak masz na imię? Kim jesteś?
- Tak...E, mam na imię Toxic. Przybyłem tutaj, w poszukiwaniu Watahy.
- Ach tak. Jestem Primrose i należę do Watahy Krwawego Wzgórza, zwanej teraz Watahą Elektryczności. - odpowiedziała wadera.
- Zaprowadzisz mnie do Alfy? - poprosiłem słabym głosem.
- E, oczywiście. - rzekła, po czym zaczęła iść w kierunku jeziora. Ja ruszyłem za nią. Popatrzyłem na jej szalik. Był zamarznięty. Dotknąłem go. Primrose zaskoczona popatrzyła na mnie.
- Czy coś się stało...? - spytała niepewnie.
- Nic, tylko... Czy twój żywioł to Lód?
Wilczyca zaśmiała się.
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- Twój... szalik. On...bardziej zamarza, kiedy coś powiesz. Pomyślałem, że to lodowy oddech. -wyjaśniłem. Po kilku minutach, biegiem dotarliśmy do jaskini Alfy, o imieniu Star. Kiedy wyszedłem, zobaczyłem, że Primrose czeka na mnie przed jaskinią.
- Prim?
- Tak?
- Czy możesz zostać moją przewodniczką? - zapytałem.
< Primrose? Starałam się :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!