Był słoneczny, zimny dzień. Byłam głodna, więc chciałam pójść na polowanie. Za mną wyszedł Demon i poszliśmy polować razem. Po około piętnastu minutach drogi, gdy doszliśmy, a raczej dobiegliśmy na polanę, z pomocą Demona wytropiłam łanię. Było czym się najeść. Miałam okazję sama ją złapać, gdyż Demon poszedł zapolować na inną zdobycz. Rozmyśliłam plan taktyki ataku, a potem wzięłam się do roboty. Niestety, coś popsuło mi plany. Chciałam zagonić cel między drzewa, gdzie miała by mniejsze szanse ucieczki. W decydującym momencie, gdy miałam ją zabić, poderwałam się do skoku. Już chciałam ją złapać, gdy nagle ogon zaplątał mi się między łapami. Nie mogąc tego opanować, spróbowałam się okręcić aby mieć jak najdelikatniejszy upadek. Przypadkiem zrobiłam obrót o ledwo 35 stopni i wyrżnęłam jak długa. Jechałam po ziemi jakieś 30 sekund, nażarłam się śniegu. Po upadku poczułam jedynie wielki ucisk prawego skrzydła i ból prawej przedniej łapy. Wkurzyłam się bardzo. Ja leżałam nie wiedząc co się dzieje, a zdobycz uciekła mi sprzed nosa. Po chwili przybiegł Demon zamartwiając się o mnie.
- Nic ci nie jest? - spytał troskliwie.
- Chyba nic.
- Dasz radę wstać?
- Tak, tak, dam radę. - powiedziałam przekonana. Gdy próbowałam wstać, łapa dziwnie mi się zgięła, a ja się przewróciłam i zaskomlałam z bólu. - *Co jest?!* - pomyślałam wściekła.
- Oj, Crystal. Chodź, trzeba iść do kogoś, kto cię uleczy.
- Nie trzeba.
- Chodź i nie marudź, to nic strasznego.
- No dobra, niech ci będzie.
- Ale przecież nie zdołam iść...
- Spokojnie, coś wymyślimy. - Po tych słowach partner wziął mnie na kark, i zaniósł do jaskini. Spotkaliśmy tam Sheirę. Po tym jak mnie zobaczyła, spytała przerażona:
- Co jej się stało?
- Właśnie nie wiemy... znasz kogoś kto mógłby jej pomóc? - spytał Demon.
- Tak, znam.
- Kto to?
- Makka.
- A wiesz gdzie ona mieszka?
- Tak, w tamtej jaskini. - powiedziała wskazując jaskinię.
- Ok. Dzięki. - powiedział Demon.
- Nie ma za co.
Demon skierował się w danym kierunku po czym zaniósł mnie do jaskini Makki. Po wejściu do środka przywitał się z nią.
- Witaj, Makko.
- Witaj. - powiedziałam.
- Witajcie. Co was tu sprowadza? - spytała Makka.
- Drobny wypadek podczas polowania. - odpowiedziałam.
- Tak? A możesz mi wyjaśnić dokładniej?
- Ogon zaplątał mi się między łapy po czym się przewróciłam.
- Ten drobny wypadek może się okazać wcale nie takim drobnym.
- Czyli? - zapytaliśmy jednocześnie, przerażeni.
- Tego jeszcze nie wiem. - odparła Makka. - Połóż ją tutaj.
- Dobrze. - powiedział Demon. Partner położył mnie delikatnie w wyznaczonym przez Makkę miejscu, po czym spytałam lekko przerażona:
- Co mi jest?
- Tego jeszcze nie wiem. Będzie trzeba sprawdzić.
- To ja już może pójdę. - powiedział Demon.
- Racja, poczekaj przed jaskinią. - powiedziała Makka. Po kilku minutach, gdy mój partner wyszedł z jaskini, Makka chwilę mnie obserwowała i badała, po czym stwierdziła przyczynę bólu. - Masz złamane skrzydło i zwichniętą łapę
- O nie... to wszystko przez głupi ogon!
- Spokojnie, nie denerwuj się i szybko wróć do zdrowia.
- Dziękuję.
Wkurzał mnie bandaż na łapie, ale dzięki niemu mogłam chodzić. Jeszcze przez długi czas nie będę w stanie latać, ale dobrze, że z łapą już lepiej. Byłam bardzo wdzięczna mojej uzdrowicielce. Potem poszliśmy z Demonem do jaskini, gdzie wytłumaczyłam wszystko przyjaciółce.
- I co w końcu ci się stało? - spytała.
- Mam zwichniętą łapę i złamane skrzydło.
- To teraz leż i odpoczywaj! - zaśmiała się Sheira.
- Tak, wiem.
Po tym męczącym dniu wszyscy poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!