- Jakie stanowisko wybrałeś sobie do piastowania? - zadała pierwsze pytanie piękna niczym Księżyc w pełni wadera.
- Zwiadowcy. - odparłem. - A Ty jesteś...?
- Wojowniczką. - wyjawiła z wyraźną dumą.
- Od zawsze jesteś w tej watasze? - dociekałem.
- Nie, dotarłam tutaj dopiero po śmierci mego ojca.
- Przykro mi.
- Nie ma o czym mówić, w końcu nie mogłeś o tym wiedzieć. - zapewniła melancholijnie. - A Ty masz jakąś rodzinę?
Uśmiechnąłem się smętnie i odrzekłem:
- O mojej biologicznej nic mi nie wiadomo. Wychowała mnie wadera o imieniu Ysabeau wraz z partnerem, który nigdy do końca mnie nie zaakceptował.
- Może kiedyś się to zmieni. - pocieszyła mnie z otuchą w głosie.
- Też mam taką nadzieję.
W tym samym momencie pioruny przestały uderzać i burza się zakończyła. Zamiast ołowianych chmur na niebie pojawiło się piękne Słońce.
- Chcesz, abym Cię trochę oprowadziła? - zaproponowała moja nowa towarzyszka, podnosząc się powoli.
- Jasne. - zapewniłem, ruszając w jej ślady.
- A jakie miejsca lubisz najbardziej?
Zastanowiłem się chwilę, po czym odrzekłem:
- Tajemnicze, pełne harmonii i dające pole do oderwania się od rzeczywistości.
< Dividend, przepraszam, że musiałaś czekać.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!