UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Podróżowałam za instynktem i za snami przez calutki miesiąc, przemierzając tereny różnych watah. Każdej nocy widziałam w moim śnie basiora, czarno-czerwonego basiora który szedł w moją stronę, lecz za każdym razem jak chciałam się z nim przywitać, sen nagle się urywał psując mój humor i samopoczucie. Za każdym niefajnym kresem pięknego snu, budziłam się i szłam dalej przed siebie wymierzając sobie cel odnalezienia tajemniczego basiora. Pewnego dnia spotkałam grupkę, a raczej bandę wilków. Banda przeze mnie napotkana stała na środku przejścia grodząc mi drogę do szczęścia. Stanowiła ona sześciu basiorów i dwie wadery. Rozmawiali szeptem i dyskretnie, jakby chcieli coś ukryć, a co chwilę jeden z wilków rozglądał się dookoła w celu znalezienia wrogów. Byli uzbrojeni w sztylety, zbroję i ciężką artylerię. Gdy jeden mnie spostrzegł, chciałam uciekać, ale on wydał jeden rozkaz i cała banda się na mnie rzuciła. Byli wolniejsi tylko ze względu na uzbrojenie. Po chwili jeden z wilków rzucił bazookę, którą miał ze sobą i mnie dogonił. Nie wiem co mi odbiło, że nawet nie miałam zamiaru rozłożyć skrzydeł i odlecieć. Dogonił mnie i przewalił. Gdy cała reszta dobiegła zaczęli mi grozić że mnie zabiją jeśli się ruszę. Na mnie to nie podziałało i machnęłam łapą próbując się podnieść. Jeden z wilków znów mnie przewalił, lecz tym razem na drzewo i wyciągnął sztylet. Przyłożył mi go do gardła i kazał pożegnać się ze światem. Zamknęłam oczy, udając, że wykonuję jego rozkaz, lecz on nie przeczuł że będę miała zamiar użyć mocy. Czułam buzujące we mnie emocje. Po chwili otwarłam oczy, których źrenice stały się niemal puste, a oczy były lekko błękitne. Gdy otwarłam oczy po ułamku sekundy widziałam tylko spadające z nieba wilki, a raczej ich ciała opadające pod ciężarem zbroi i broni. Jeden przeżył odrzut, ale upadku już nie zdołał. Przecież użyłam bomby żywiołów, więc żaden, nawet najsilniejszy wilk nie miał szansy przeżyć. Po chwili spojrzałam za siebie na zdechłą bandę, myśląc o czynie wykonanym przeze mnie i odeszłam wysoko unosząc głowę i dumnie stawiając kroki. Byłam bardzo zadowolona z siebie. Było już późno i ciemno więc poszłam spać, bynajmniej taki miałam zamiar. Znów śnił mi się ten sam basior. Byłam wściekła, gdy sen nagle się urwał. Robiąc to co robię zawsze gdy sen się urywa, wstałam i poszłam przed siebie. Kolejny miesiąc minął nieoczekiwanie, a ja nadal nie znalazłam tajemniczego wilka z moich snów. Idąc traciłam już powoli wiarę, że kiedykolwiek go znajdę, już powoli zaczynałam dążyć do tego, że instynkt sprowadził mnie na złą drogę. Idąc przed siebie zastanawiałam się czy aby na pewno opłacało się odchodzić, tylko po to aby sen się spełnił. Uraziłam tym nie tylko siebie, ale i Sheirę, która zapewne za mną tęskni. Nagle coś zatrzepotało po mojej prawej stronie, był to jakby odgłos skrzydeł. Byłam zaciekawiona tym dźwiękiem, więc aby to sprawdzić obróciłam głowę w kierunku północy. Zobaczyłam sylwetkę wilka. Nie mogłam w to uwierzyć! Mym oczom ukazał się wilk z mojego snu! A jednak sen się spełnił! Stałam jak wryta parząc na basiora, który wyglądał identycznie jak ten z mojego niekończącego się snu. Czarno-czerwony basior stał przede mną w pełnej okazałości. Patrząc na niego z niedowierzaniem przypomniałam sobie sen, a po porównaniu wilka stojącego przede mną i wilka z mojego snu, tak się zdziwiłam iż zemdlałam. Nie pamiętam co się działo później, ale pamiętam że obudziłam się w jakiejś jaskini, a naprzeciw mnie siedział tajemniczy basior.
- Ja Cię widziałam! - wykrzyknęłam nie mogąc się opanować.
- Tak? Ja Ciebie nie. - odrzekł niepewnie.
- Widziałam Cię we śnie! - krzyknęłam entuzjastycznie.
- Super! A mogę wiedzieć jak Ci na imię?
- Wybacz... Crystal jestem, a ty?
- Jestem Demon, miło mi Cię poznać.
- Mnie też miło... - odparłam z rumieńcem na pysku. Nigdy w życiu nie czułam się taka szczęśliwa. Patrzyłam się na Demona, wilka z mojego snu. Nie mogłam uwierzyć, że to on. Że mój sen się spełnił. Patrząc na niego z uśmiechem nagle spostrzegłam jak się przemienia. Nagle czarno-czerwony basior imieniem Demon stał się biały, a jego oczy mieniły się tęczą.
- Demon, co Ci jest? - spytałam przerażona.
- Wybacz, nie kontroluję uczuć i tak wychodzi...
- Jakich uczuć?
- Kiedyś taki byłem, spotkałem wilczycę w której się zakochałem, a gdy ona odrzuciła me uczucia przemieniłem się w to dziwadło, a pewna wadera powiedziała, że odmienić może mnie tylko prawdziwa miłość, przed której obliczem na chwilę staję się normalny. - wytłumaczył Demon
- Rozumiem, chodź. - powiedziałam lekko zdziwiona.
- Gdzie idziemy?
- Przed siebie! - krzyknęłam pełna radości. Cieszyłam się w myślach poznaniem tajemniczego wilka, i tym że w końcu sen się spełnił. Oczywiście mówiąc ''przed siebie'' miałam na myśli wrócić do Watahy Krwawego Wzgórza aby przywitać się z Sheirą po dwóch miesiącach nieobecności i oznajmić Star powrót i partnerstwo z Demonem. Byłam nader szczęśliwa. Co do noclegów Demon znajdował byle jaskinie gdzie zatrzymywaliśmy się na noc, a każdego ranka wstawaliśmy i szliśmy dalej. Pewnego dnia, gdy Demon poszedł na polowanie ja poszłam się przewietrzyć. Odwróciłam się za siebie w celu sprawdzenia, czy Demon wrócił z polowania, gdy nagle spotkała mnie niemiła niespodzianka.
- Fajnie będzie się nią zabawić! - usłyszałam z tyłu, natychmiast się odwróciłam. Zobaczyłam trzech basiorów który mieli złe zamiary, co wynikało ze słów zwróconych do mnie. Cieszyli się na mój widok i szczerzyli kły, jakby byli naćpani. Przestraszyłam się ich, bo przypadkiem usłyszałam ich rozmowę telepatyczną. Rozmawiali o tym jak ''fajnie'' będą się bawić. Jaką im to sprawia przyjemność. O tym, że mnie zgwałcą. Przestraszyłam się bardzo i chciałam uciekać. Poderwałam się do lotu, lecz w ostatniej chwili jeden z basiorów rzucił się na mnie i wyrwał mi lotki, bez których nie byłam w stanie latać. Potem uczepił się mojego skrzydła i pociągnął mnie zadrapując je mocno, krew zalała śnieżnobiałe pióra. Drugi wyskoczył na mnie i związał pysk grubym sznurem abym nie krzyczała i nie mogła ugryźć. Ciągnęli mnie po ziemi za łapy czerpiąc przyjemność z mojego bólu. Chciałam machnąć silnym skrzydłem aby pozbyć się jednego basiora, ale ten mnie związał po czym powiedział:
- Ucieczka ci w niczym nie pomoże, suko!
Zaciągnęli mnie między drzewa, gdzie nikt mnie nie znajdzie, po czym poluzowali więzy na pysku. Krew mi spłynęła po pysku zostawiając ślady sznura.
- Nigdy mnie nie dostaniesz! - krzyknęłam wściekła.
- Jesteś tego pewna? - spytał zadowolony.
- Nie pozwolę na to! - wykrzyknęłam.
- Uspokój się, kochanie! Przecież nic ci nie zrobię!
- Łapy precz, gówniarzu!
- Brać ją! - krzyknął do dwóch basiorów, stojących w pobliżu.
- Zostawcie mnie! - krzyknęłam powarkując.
- A teraz się zabawimy! - syknął. Jeden z basiorów uciskał mi tylne łapy abym nie mogła kopnąć, a drugi mnie przyduszał. Basior z ohydnym uśmiechem na pysku podszedł do mnie i zaczął się do mnie dobierać. Byłam przerażona. Zaczęłam się drzeć.
- Pomocy! Ratunku!
- Nikt ci nie pomoże! - syknął i zaczął się śmiać.
- Pomocy! Pomocy! - krzyczałam. Po chwili poczułam ulgę na gardle. Brak jakiegokolwiek ucisku spowodował możliwość ruchu. Machnęłam skrzydłem, tym samym sypiąc piachem w oczy zboczeńcowi. Ten na chwilę się odsunął. W tym momencie zobaczyłam mojego wybawcę, Demona w akcji. Niestety gdy próbował zaatakować basiora dobierającego się do mnie, ten go zauważył i powalił na drzewo. Byłam przerażona, bałam się jak nigdy. Ten podszedł do kolejnej próby gwałtu, ale Demon nie dał za wygraną i resztkami sił zawładnął ciałem zboczeńcy. Widziałam jego czerwone oczy. Basior nie mogąc zapanować nad ruchami zrzucił się prosto w przepaść popełniając samobójstwo. Po tej dziwnej walce i próbie gwałtu wyszliśmy z tego lasu, a ja jeszcze raz odwróciłam się i patrząc z wściekłością na wilka leżącego w przepaści szepnęłam:
- I po co ci to było gamoniu?!
Po kolejnych kilku męczących dniach powrotu do Watahy Krwawego Wzgórza położyłam się nad jeziorem patrząc w wodę, a wielkie łzy żalu spływały mi po policzkach. Był wieczór. Nagle zobaczyłam Demona, który usiadł obok mnie i próbował uspokoić. Nie mogłam patrzeć na jego smutek i przestałam płakać. Usiadłam naprzeciw jego, a on pocałował mnie czule i się przemienił, nadal mnie całując. Nie wiem co wtedy czuł, ale zapewne czułam to samo. Ja go kocham. Po dłuższej chwili wyczytałam jego myśli, i myślałam o tym samym, wiec przekazałam mu telepatyczną wiadomość.
- *Godząc się na partnerstwo, godzisz się na wszystko. Pamiętasz?* - spytałam.
- *Wiem, kochana.*- odparł także przez telepatię, nadal mnie całując.
- *I pamiętaj, że zostaniesz moim partnerem już na zawsze.*
- *Oj, nie wymądrzaj się już tylko się zgódź!* - odpowiedział ciesząc się Demon.
- *A zatem rozpoczynamy wspólną drogę życia!*- krzyknęłam entuzjastycznie.
- *Świetnie! A teraz może dokończymy to co zaczęliśmy?* - zażartował mój partner.
- *Niech będzie!*- odpowiedziałam śmiejąc się. Całowaliśmy się, a ja wtulałam się w jego miękkie futro. Czułam się jak w siódmym niebie! Byłam szczęśliwa bliskością partnera. Następnego ranka żartowaliśmy tak długo, że pół godziny drogi zleciało jak pięć minut. Od razu gdy wyczułam zapach znanych wilków ucieszyłam się i przyspieszyłam kroku. Poszłam z Demonem do Star, gdzie najpierw poszedł Demon z prośbą o przyjęcie do watahy, a gdy wyszedł, weszłam ja w celu oznajmienia powrotu i partnerstwa z Demonem. Cieszył mnie zapach innych wilków, tylko tu czułam się swojo. Potem poszliśmy do jaskini. Koniecznie chciałam przywitać się z Sheirą po dwóch miesiącach nieobecności. Przed wejściem do jaskini usłyszałam głos Sheiry.
- Crystal, dlaczego mnie zostawiłaś?! - szepnęła sama do siebie.
- Dlaczego tyle wilków mnie opuszcza?! - Wykrzyknęła jakby sfrustrowana. Nie mogłam znieść jej smutku i rozpaczy. Odezwałam się. Nie mogłam patrzeć jak cierpi.
- Cześć Sheira, tęskniłaś? - spytałam chcąc ją choć trochę opanować. Gdy mnie zobaczyła ucieszyła się, ale gdy tylko zobaczyła Demona u mego boku usiadła i patrzyła na nas jakby nie wiedziała co się dzieje. Po chwili namysłu rzuciła mi się na szyję i przytuliła tak mocno, iż myślałam że ma zamiar mnie udusić.
- Udusisz mnie! - krzyknęłam aby ją uspokoić.
- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj, nigdy. - powiedziałam, a po pysku spłynął jej wodospad łez szczęścia.
- To Demon, mój partner. A to Sheira. - powiedziałam w celu zaznajomienia ich ze sobą.
- Witaj. - rzekła Sheira.
- Cześć. - powiedział Demon.
- Skoro powitanie mamy za sobą, może pomożesz mi oprowadzić Demona po terenach? - spytałam przyjaciółki.
- Należy już do tej watahy? - zapytała.
- Tak, chodźmy już. - odpowiedziałam. Gdy przechodziliśmy przy Wodospadzie Życia, Sheira zauważyła kogoś w krzakach.
- *Stójcie, ktoś tu jest. Sprawdzę to!*- przekazała telepatycznie. Po chwili zza krzaków wyszedł brązowy basior.
- Kim jesteś?! - wykrzyknęła trochę powarkując Sheira.
- Mam na imię Zain, pochodzę z Watahy Lśniących Strumieni. - odparł Zain. Ten dialog był dziwny. Sheira zachowywała się tak, jakby sama była alfą. Zastanawiało mnie to bardzo. Reszty dialogu nie pamiętam, ale może to i dobrze. Byłam zbyt zajęta wtulaniem się w Demona. Nie chciałam słuchać już tego dialogu, miałam go najzwyczajniej dosyć. Pamiętam jedynie koniec dialogu.
- Dobrze, chodź z nami. - odparła przyjaciółka.
- Ok.
Po drodze rozmawialiśmy wszyscy o zainteresowaniach. Sheira chyba bardzo polubiła tego nowego, Zaina. Świetnie się dogadywali. Lecz po przyjaciółce widać było iż jest niepewna czy może mu zaufać. Poszliśmy zaprowadzić Zaina do alfy.
- Wejdź do środka i odpowiadaj na pytania Star. - powiedziała Sheira z powagą w głosie.
Gdy tylko brązowy basior wszedł do jaskini, a Sheira najwyraźniej oczekiwała jego powrotu, ja z Demonem poszliśmy na łąkę. Teoretycznie poszliśmy polować, a w praktyce się ganialiśmy. Po jakimś czasie wróciliśmy pod jaskinię Star. Akurat Zain już wyszedł.
- Chodźmy już spać. - powiedział Zain. Słyszałam tylko tyle, bo akurat gdy basior prowadził konwersację z Sheirą my wróciliśmy z łąki. Wróciliśmy do jaskini gdzie mieliśmy zamiar iść spać. Sheira zasnęła najszybciej, a zaraz po niej spać poszedł Zain. Ja z Demonem w ogóle nie mogliśmy zasnąć, więc poszliśmy nad Jezioro Życzeń, gdzie rozmawialiśmy o naszym związku. Najpierw spotkanie, miłość, partnerstwo. Kto wie? Może wkrótce i szczeniaki będą. Całą noc rozmyślaliśmy patrząc na wielki księżyc.
Podróżowałam za instynktem i za snami przez calutki miesiąc, przemierzając tereny różnych watah. Każdej nocy widziałam w moim śnie basiora, czarno-czerwonego basiora który szedł w moją stronę, lecz za każdym razem jak chciałam się z nim przywitać, sen nagle się urywał psując mój humor i samopoczucie. Za każdym niefajnym kresem pięknego snu, budziłam się i szłam dalej przed siebie wymierzając sobie cel odnalezienia tajemniczego basiora. Pewnego dnia spotkałam grupkę, a raczej bandę wilków. Banda przeze mnie napotkana stała na środku przejścia grodząc mi drogę do szczęścia. Stanowiła ona sześciu basiorów i dwie wadery. Rozmawiali szeptem i dyskretnie, jakby chcieli coś ukryć, a co chwilę jeden z wilków rozglądał się dookoła w celu znalezienia wrogów. Byli uzbrojeni w sztylety, zbroję i ciężką artylerię. Gdy jeden mnie spostrzegł, chciałam uciekać, ale on wydał jeden rozkaz i cała banda się na mnie rzuciła. Byli wolniejsi tylko ze względu na uzbrojenie. Po chwili jeden z wilków rzucił bazookę, którą miał ze sobą i mnie dogonił. Nie wiem co mi odbiło, że nawet nie miałam zamiaru rozłożyć skrzydeł i odlecieć. Dogonił mnie i przewalił. Gdy cała reszta dobiegła zaczęli mi grozić że mnie zabiją jeśli się ruszę. Na mnie to nie podziałało i machnęłam łapą próbując się podnieść. Jeden z wilków znów mnie przewalił, lecz tym razem na drzewo i wyciągnął sztylet. Przyłożył mi go do gardła i kazał pożegnać się ze światem. Zamknęłam oczy, udając, że wykonuję jego rozkaz, lecz on nie przeczuł że będę miała zamiar użyć mocy. Czułam buzujące we mnie emocje. Po chwili otwarłam oczy, których źrenice stały się niemal puste, a oczy były lekko błękitne. Gdy otwarłam oczy po ułamku sekundy widziałam tylko spadające z nieba wilki, a raczej ich ciała opadające pod ciężarem zbroi i broni. Jeden przeżył odrzut, ale upadku już nie zdołał. Przecież użyłam bomby żywiołów, więc żaden, nawet najsilniejszy wilk nie miał szansy przeżyć. Po chwili spojrzałam za siebie na zdechłą bandę, myśląc o czynie wykonanym przeze mnie i odeszłam wysoko unosząc głowę i dumnie stawiając kroki. Byłam bardzo zadowolona z siebie. Było już późno i ciemno więc poszłam spać, bynajmniej taki miałam zamiar. Znów śnił mi się ten sam basior. Byłam wściekła, gdy sen nagle się urwał. Robiąc to co robię zawsze gdy sen się urywa, wstałam i poszłam przed siebie. Kolejny miesiąc minął nieoczekiwanie, a ja nadal nie znalazłam tajemniczego wilka z moich snów. Idąc traciłam już powoli wiarę, że kiedykolwiek go znajdę, już powoli zaczynałam dążyć do tego, że instynkt sprowadził mnie na złą drogę. Idąc przed siebie zastanawiałam się czy aby na pewno opłacało się odchodzić, tylko po to aby sen się spełnił. Uraziłam tym nie tylko siebie, ale i Sheirę, która zapewne za mną tęskni. Nagle coś zatrzepotało po mojej prawej stronie, był to jakby odgłos skrzydeł. Byłam zaciekawiona tym dźwiękiem, więc aby to sprawdzić obróciłam głowę w kierunku północy. Zobaczyłam sylwetkę wilka. Nie mogłam w to uwierzyć! Mym oczom ukazał się wilk z mojego snu! A jednak sen się spełnił! Stałam jak wryta parząc na basiora, który wyglądał identycznie jak ten z mojego niekończącego się snu. Czarno-czerwony basior stał przede mną w pełnej okazałości. Patrząc na niego z niedowierzaniem przypomniałam sobie sen, a po porównaniu wilka stojącego przede mną i wilka z mojego snu, tak się zdziwiłam iż zemdlałam. Nie pamiętam co się działo później, ale pamiętam że obudziłam się w jakiejś jaskini, a naprzeciw mnie siedział tajemniczy basior.
- Ja Cię widziałam! - wykrzyknęłam nie mogąc się opanować.
- Tak? Ja Ciebie nie. - odrzekł niepewnie.
- Widziałam Cię we śnie! - krzyknęłam entuzjastycznie.
- Super! A mogę wiedzieć jak Ci na imię?
- Wybacz... Crystal jestem, a ty?
- Jestem Demon, miło mi Cię poznać.
- Mnie też miło... - odparłam z rumieńcem na pysku. Nigdy w życiu nie czułam się taka szczęśliwa. Patrzyłam się na Demona, wilka z mojego snu. Nie mogłam uwierzyć, że to on. Że mój sen się spełnił. Patrząc na niego z uśmiechem nagle spostrzegłam jak się przemienia. Nagle czarno-czerwony basior imieniem Demon stał się biały, a jego oczy mieniły się tęczą.
- Demon, co Ci jest? - spytałam przerażona.
- Wybacz, nie kontroluję uczuć i tak wychodzi...
- Jakich uczuć?
- Kiedyś taki byłem, spotkałem wilczycę w której się zakochałem, a gdy ona odrzuciła me uczucia przemieniłem się w to dziwadło, a pewna wadera powiedziała, że odmienić może mnie tylko prawdziwa miłość, przed której obliczem na chwilę staję się normalny. - wytłumaczył Demon
- Rozumiem, chodź. - powiedziałam lekko zdziwiona.
- Gdzie idziemy?
- Przed siebie! - krzyknęłam pełna radości. Cieszyłam się w myślach poznaniem tajemniczego wilka, i tym że w końcu sen się spełnił. Oczywiście mówiąc ''przed siebie'' miałam na myśli wrócić do Watahy Krwawego Wzgórza aby przywitać się z Sheirą po dwóch miesiącach nieobecności i oznajmić Star powrót i partnerstwo z Demonem. Byłam nader szczęśliwa. Co do noclegów Demon znajdował byle jaskinie gdzie zatrzymywaliśmy się na noc, a każdego ranka wstawaliśmy i szliśmy dalej. Pewnego dnia, gdy Demon poszedł na polowanie ja poszłam się przewietrzyć. Odwróciłam się za siebie w celu sprawdzenia, czy Demon wrócił z polowania, gdy nagle spotkała mnie niemiła niespodzianka.
- Fajnie będzie się nią zabawić! - usłyszałam z tyłu, natychmiast się odwróciłam. Zobaczyłam trzech basiorów który mieli złe zamiary, co wynikało ze słów zwróconych do mnie. Cieszyli się na mój widok i szczerzyli kły, jakby byli naćpani. Przestraszyłam się ich, bo przypadkiem usłyszałam ich rozmowę telepatyczną. Rozmawiali o tym jak ''fajnie'' będą się bawić. Jaką im to sprawia przyjemność. O tym, że mnie zgwałcą. Przestraszyłam się bardzo i chciałam uciekać. Poderwałam się do lotu, lecz w ostatniej chwili jeden z basiorów rzucił się na mnie i wyrwał mi lotki, bez których nie byłam w stanie latać. Potem uczepił się mojego skrzydła i pociągnął mnie zadrapując je mocno, krew zalała śnieżnobiałe pióra. Drugi wyskoczył na mnie i związał pysk grubym sznurem abym nie krzyczała i nie mogła ugryźć. Ciągnęli mnie po ziemi za łapy czerpiąc przyjemność z mojego bólu. Chciałam machnąć silnym skrzydłem aby pozbyć się jednego basiora, ale ten mnie związał po czym powiedział:
- Ucieczka ci w niczym nie pomoże, suko!
Zaciągnęli mnie między drzewa, gdzie nikt mnie nie znajdzie, po czym poluzowali więzy na pysku. Krew mi spłynęła po pysku zostawiając ślady sznura.
- Nigdy mnie nie dostaniesz! - krzyknęłam wściekła.
- Jesteś tego pewna? - spytał zadowolony.
- Nie pozwolę na to! - wykrzyknęłam.
- Uspokój się, kochanie! Przecież nic ci nie zrobię!
- Łapy precz, gówniarzu!
- Brać ją! - krzyknął do dwóch basiorów, stojących w pobliżu.
- Zostawcie mnie! - krzyknęłam powarkując.
- A teraz się zabawimy! - syknął. Jeden z basiorów uciskał mi tylne łapy abym nie mogła kopnąć, a drugi mnie przyduszał. Basior z ohydnym uśmiechem na pysku podszedł do mnie i zaczął się do mnie dobierać. Byłam przerażona. Zaczęłam się drzeć.
- Pomocy! Ratunku!
- Nikt ci nie pomoże! - syknął i zaczął się śmiać.
- Pomocy! Pomocy! - krzyczałam. Po chwili poczułam ulgę na gardle. Brak jakiegokolwiek ucisku spowodował możliwość ruchu. Machnęłam skrzydłem, tym samym sypiąc piachem w oczy zboczeńcowi. Ten na chwilę się odsunął. W tym momencie zobaczyłam mojego wybawcę, Demona w akcji. Niestety gdy próbował zaatakować basiora dobierającego się do mnie, ten go zauważył i powalił na drzewo. Byłam przerażona, bałam się jak nigdy. Ten podszedł do kolejnej próby gwałtu, ale Demon nie dał za wygraną i resztkami sił zawładnął ciałem zboczeńcy. Widziałam jego czerwone oczy. Basior nie mogąc zapanować nad ruchami zrzucił się prosto w przepaść popełniając samobójstwo. Po tej dziwnej walce i próbie gwałtu wyszliśmy z tego lasu, a ja jeszcze raz odwróciłam się i patrząc z wściekłością na wilka leżącego w przepaści szepnęłam:
- I po co ci to było gamoniu?!
Po kolejnych kilku męczących dniach powrotu do Watahy Krwawego Wzgórza położyłam się nad jeziorem patrząc w wodę, a wielkie łzy żalu spływały mi po policzkach. Był wieczór. Nagle zobaczyłam Demona, który usiadł obok mnie i próbował uspokoić. Nie mogłam patrzeć na jego smutek i przestałam płakać. Usiadłam naprzeciw jego, a on pocałował mnie czule i się przemienił, nadal mnie całując. Nie wiem co wtedy czuł, ale zapewne czułam to samo. Ja go kocham. Po dłuższej chwili wyczytałam jego myśli, i myślałam o tym samym, wiec przekazałam mu telepatyczną wiadomość.
- *Godząc się na partnerstwo, godzisz się na wszystko. Pamiętasz?* - spytałam.
- *Wiem, kochana.*- odparł także przez telepatię, nadal mnie całując.
- *I pamiętaj, że zostaniesz moim partnerem już na zawsze.*
- *Oj, nie wymądrzaj się już tylko się zgódź!* - odpowiedział ciesząc się Demon.
- *A zatem rozpoczynamy wspólną drogę życia!*- krzyknęłam entuzjastycznie.
- *Świetnie! A teraz może dokończymy to co zaczęliśmy?* - zażartował mój partner.
- *Niech będzie!*- odpowiedziałam śmiejąc się. Całowaliśmy się, a ja wtulałam się w jego miękkie futro. Czułam się jak w siódmym niebie! Byłam szczęśliwa bliskością partnera. Następnego ranka żartowaliśmy tak długo, że pół godziny drogi zleciało jak pięć minut. Od razu gdy wyczułam zapach znanych wilków ucieszyłam się i przyspieszyłam kroku. Poszłam z Demonem do Star, gdzie najpierw poszedł Demon z prośbą o przyjęcie do watahy, a gdy wyszedł, weszłam ja w celu oznajmienia powrotu i partnerstwa z Demonem. Cieszył mnie zapach innych wilków, tylko tu czułam się swojo. Potem poszliśmy do jaskini. Koniecznie chciałam przywitać się z Sheirą po dwóch miesiącach nieobecności. Przed wejściem do jaskini usłyszałam głos Sheiry.
- Crystal, dlaczego mnie zostawiłaś?! - szepnęła sama do siebie.
- Dlaczego tyle wilków mnie opuszcza?! - Wykrzyknęła jakby sfrustrowana. Nie mogłam znieść jej smutku i rozpaczy. Odezwałam się. Nie mogłam patrzeć jak cierpi.
- Cześć Sheira, tęskniłaś? - spytałam chcąc ją choć trochę opanować. Gdy mnie zobaczyła ucieszyła się, ale gdy tylko zobaczyła Demona u mego boku usiadła i patrzyła na nas jakby nie wiedziała co się dzieje. Po chwili namysłu rzuciła mi się na szyję i przytuliła tak mocno, iż myślałam że ma zamiar mnie udusić.
- Udusisz mnie! - krzyknęłam aby ją uspokoić.
- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj, nigdy. - powiedziałam, a po pysku spłynął jej wodospad łez szczęścia.
- To Demon, mój partner. A to Sheira. - powiedziałam w celu zaznajomienia ich ze sobą.
- Witaj. - rzekła Sheira.
- Cześć. - powiedział Demon.
- Skoro powitanie mamy za sobą, może pomożesz mi oprowadzić Demona po terenach? - spytałam przyjaciółki.
- Należy już do tej watahy? - zapytała.
- Tak, chodźmy już. - odpowiedziałam. Gdy przechodziliśmy przy Wodospadzie Życia, Sheira zauważyła kogoś w krzakach.
- *Stójcie, ktoś tu jest. Sprawdzę to!*- przekazała telepatycznie. Po chwili zza krzaków wyszedł brązowy basior.
- Kim jesteś?! - wykrzyknęła trochę powarkując Sheira.
- Mam na imię Zain, pochodzę z Watahy Lśniących Strumieni. - odparł Zain. Ten dialog był dziwny. Sheira zachowywała się tak, jakby sama była alfą. Zastanawiało mnie to bardzo. Reszty dialogu nie pamiętam, ale może to i dobrze. Byłam zbyt zajęta wtulaniem się w Demona. Nie chciałam słuchać już tego dialogu, miałam go najzwyczajniej dosyć. Pamiętam jedynie koniec dialogu.
- Dobrze, chodź z nami. - odparła przyjaciółka.
- Ok.
Po drodze rozmawialiśmy wszyscy o zainteresowaniach. Sheira chyba bardzo polubiła tego nowego, Zaina. Świetnie się dogadywali. Lecz po przyjaciółce widać było iż jest niepewna czy może mu zaufać. Poszliśmy zaprowadzić Zaina do alfy.
- Wejdź do środka i odpowiadaj na pytania Star. - powiedziała Sheira z powagą w głosie.
Gdy tylko brązowy basior wszedł do jaskini, a Sheira najwyraźniej oczekiwała jego powrotu, ja z Demonem poszliśmy na łąkę. Teoretycznie poszliśmy polować, a w praktyce się ganialiśmy. Po jakimś czasie wróciliśmy pod jaskinię Star. Akurat Zain już wyszedł.
- Chodźmy już spać. - powiedział Zain. Słyszałam tylko tyle, bo akurat gdy basior prowadził konwersację z Sheirą my wróciliśmy z łąki. Wróciliśmy do jaskini gdzie mieliśmy zamiar iść spać. Sheira zasnęła najszybciej, a zaraz po niej spać poszedł Zain. Ja z Demonem w ogóle nie mogliśmy zasnąć, więc poszliśmy nad Jezioro Życzeń, gdzie rozmawialiśmy o naszym związku. Najpierw spotkanie, miłość, partnerstwo. Kto wie? Może wkrótce i szczeniaki będą. Całą noc rozmyślaliśmy patrząc na wielki księżyc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!