- Dobrze. Kiedy mam przyjść do Ciebie po raz drugi? - zaindagowałam, kierując się za nim do wylotu jaskini.
- Z tego, co wiem co drugi dzień masz treningi walki i obrony z Silence'm, więc najlepiej będzie jak zajęcia ze mną przypadną na te wolne od nich. Oczywiście w niedzielę będę dawał Ci spokój. - odparł mój nowy nauczyciel.
- Zgoda, czyli następny będzie czwartek.
- Owszem. Tym razem skupimy się przede wszystkim na leczeniu roślin i przywracaniu ich do życia oraz rozkazywaniu im.
- Brzmi nieźle. - stwierdziłam.
- A próbowałaś już coś z tego zakresu? - dociekał basior.
- Tylko uleczanie. - odparłam zgodnie z prawdą.
- I jak Ci to szło?
- W dziewięciu na dziesięć przypadków znakomicie.
- A jaki był ten dziesiąty?- zainteresował się.
- Kauczukowiec zatruty przez kwaśne deszcze. - wyjawiłam.
- W takim razie nie masz się co martwić. Większości niedoświadczonych wilków sprawia to duży problem, ale Ty masz w sobie wielki potencjał. - zapewnił.
- Miło mi, że tak twierdzisz. - rzekłam z uśmiechem.
- Teraz najważniejsze jest, aby tego nie zmarnować.
- Będę się starała .- obiecałam. Po następnych kilku minutach, które upłynęły nam w całkowitej ciszy, doszliśmy pod jaskinię, którą zamieszkiwałam z matką.
- To do zobaczenia we czwartek. - rzucił wilk i zaczął się oddalać.
- Jasne. - to mówiąc, weszłam do środka, gdzie czekała już na mnie pełna ciekawości Elizabeth.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!