poniedziałek, 20 lipca 2015

Od Flash'a - C.D. Star ''Żal''


Uśmiechnąłem się smutno w stronę wilczycy, która nagle wydawała mi się być kimś zupełnie innym, kimś nieznanym, jakąś nową Star. Wyraz twarzy był odmienny od tego, który można było zaobserwować w ostatnich dniach. Na jej pysku malowała się ambicja i chęć czegoś, wyraźnie chciała osiągnąć cel, który sobie obrała podczas pożegnania z kuzynami.
 - Star, głos ci się zmienił. - Powiedziałem. - Wszystko w porządku?
 - Nie... - Odszepnęła. - Nic nie jest w porządku... Nie wiem, co się ze mną dzieje.
 - Musimy już iść. - Usłyszeliśmy głos brata Star, który wchodził do jaskini. Budził we mnie lęk, wiedziałem, że mi nie ufa, a póki co był najbardziej związanym ze Star wilkiem.
 - Dobrze. - Rzuciłem i skinąłem głową w stronę wyjścia, a Star ruszyła pierwsza wyłaniając się z mroków jaskini, ja natomiast byłem tuż za nią. Ja, Star i jej rodzina udaliśmy się do Lasu dusz, gdzie niektóre wilki już były obecne. Wiedziałem, że część z nich przyszła z grzeczności, pozostali bo Zack i Angeal coś dla nich znaczyli, a reszta w ogóle się nie pojawiła. Pogrzeb nie był uroczysty, był jak każdy inny. Prawie... Przed złożeniem trumien w dół, Star wygłosiła krótkie przemówienie, w którym opowiadała na temat tego, co łączyło Zack'a i Angeal'a i co wnieśli do watahy. Przedstawiła również małego szczeniaka, imieniem Cloud, który zawdzięczał im życie. Gustaw i Die opuścili trumny na lianach w dół grobów, a wilki zaczęły wrzucać do środka róże, kwiaty i inne podarki dla zmarłych, z którymi mieli oni zostać pochowani. W chwili, kiedy wilki to robiły, płacz Star stał się głośny i nietłumiony. Bo naturalnie, płakała podczas całej ceremonii, ale cichutko, niemal niesłyszalnie, schowana za mną. Teraz jednak otwarcie okazywała emocje towarzyszące pogrzebowi. Z własnej woli wtuliła się we mnie, znów wycierając łzy. Wtuliła się w taki sposób, że nie mogła widzieć zakopywanych trumien. Objąłem ją łapą i przyciągnąłem do siebie, szepcząc jej do ucha, że wszystko będzie dobrze. Wiedziałem, że mniej ufni osobnicy spoglądają na mnie i najchętniej rzuciliby się na mnie, ale okoliczności na to nie pozwalały. Sam roniłem łzy, ponieważ to były jedyne wilki poza Star, które mnie zaakceptowały i nie patrzyły na mnie podejrzliwym wzrokiem tylko dlatego, że byłem inny. Po pogrzebie odbyło się żałobne wycie. Pierwszy raz słyszałem tak piękne wycie w wykonaniu watahy. Szczególnie zauroczyło mnie jedno. Zamyślone, dźwięczne wycie Star było muzyką dla moich uszu. Dołączyłem do reszty wyjących wilków, wzmacniając tym całą grupę. Byłem oczarowany tą pożegnalną pieśnią. Potem odprowadziłem Star do jaskini, a ona rzuciła tylko:
 - Do zobaczenia. Wpadnij pojutrze.
Zrozumiałem, że chce odżyć w samotności. Musiała się pogodzić ze śmiercią bliskich jej wilków i odrzucała moje wsparcie. To dobrze. Mam nadzieję, że poradzi sobie sama, bo przecież nie będę mógł jej wiecznie pomagać... Kiedyś mnie zabraknie, tak jak jej kuzynów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!