Odkąd się urodziłem, nikt się mną nie interesował, a gdy chciałem się z kimś bawić, nawet gdy szczeniak w moim wieku się zgodził, jego matka go zabierała i mówiła mu o mnie złe rzeczy, że mogę mu zrobić krzywdę i tym podobne.
- Mamo, mogę pójść się z kimś pobawić? - Zapytałem.
- Zamknij się! - Wykrzyknęła, warcząc na mnie.
*Następnego dnia*
- Braciszku, idziemy na polowanie? - Zapytałem.
- Przykro mi, nie mogę. - Rzekł, jakby się czegoś obawiał.
- Kiro, dlaczego nie? - Zapytałem zdziwiony.
- Muszę zrobić coś ważnego, wróć do domu.
- Dobrze... - Powiedziałem i poszedłem zrezygnowany do domu.
Pewnego dnia stało się coś czego się nie spodziewałem, zobaczyłem płaczącą mamę, podeszła do mnie i powiedziała:
- Przepraszam Zain, byłam okropna. - Powiedziała.
- Co się stało? - Zapytałem, bardzo zdziwiony.
- Kiro... On odszedł.
- Jak to?! - Powiedziałem.
Po tym, matka dziwie się zachowywała, nie chodzi mi o to, że była miła. Rzadko wracała do jaskini. Gdy dorosłem, postanowiłem odejść, nie mogłem już tam wytrzymać. Szedłem dość długo, w ten sposób dotarłem tu, do Watahy Krwawego Wzgórza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!