- Naprawdę tak sądzisz?- upewniłam się, próbując ukryć wielką dumę, którą wywołały we mnie te słowa.
- Nie mam zwyczaju mówić czegoś, czego nie myślę. - odparł mój mentor.
- To do czego przejdziemy teraz? - zapytałam z zaciekawieniem.
- A jak dużo siły Ci jeszcze zostało? - odrzekł pytaniem na pytanie.
- Na jakieś pół godziny ćwiczeń. - stwierdziłam.
- W takim razie pokażę Ci... - zastanowił się chwilę, po czym dokończył. - ...metody wykorzystywania swojej przewagi nad przeciwnikiem i atakowania go z zaskoczenia.
- Nie sądzę by było to zbyt honorowe. - orzekłam.
- Pewnie masz rację, ale często się przydaje. - stwierdził basior i przeszedł do akacji. Kiedy tylko skończył, zwrócił się do mnie. - A teraz spróbuj Ty.
Powtórzyłam, więc jak najdokładniej jego ruchy, lecz tym razem usłyszałam jedynie:
- Atakować z zaskoczenia potrafisz doskonale, ale co do drugiej części, będziemy musieli jeszcze długo ćwiczyć. Na dzisiaj to już koniec.
To mówiąc zaczął schodzić powoli opadającą w dolinę, kamienistą ścieżką, a ja ruszyłam za nim. Tym razem droga do jaskini, którą zamieszkiwałam z matką, zajęła nam o godzinę dłużej niż poprzednio.
- I jak jej poszło? - zaindagowała Elizabeth, gdy tylko nas ujrzała.
- Jest więcej niż bardzo dobra, ale w niektórych aspektach będziemy musieli jeszcze poćwiczyć. W dodatku wydaje mi się, iż ktoś już z nią studiował niektóre z czynności potrzebnych do walki.
- No cóż... W takim razie musiała to zrobić Ayoko, bo ja z pewnością nie, a z nikim innym z dorosłych nie była na tyle długo. - stwierdziłam.
- Będę więc musiał ją o to zapytać. - rzekł i pożegnał się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!