niedziela, 19 lipca 2015

Od Trick - Nauka sztuki walki

Pochrapując cicho spałam smacznym snem. Po chwili moja matka weszła do pokoju, w którym była nasza sypialnia.
- Trick, wstawaj, zaraz przyjdzie Dividend! Ma cię uczyć walki! - powiedziała.
- *Która godzina? Piąta? Mój Boże.* - pomyślałam. Jestem aktywna, lecz jestem jeszcze szczeniakiem... Szybko jednak wstałam, wybrałam się, śniadanie dokończyłam po drodze. Pobiegłam szybko do mojego mentora, a właściwie mentorki.
- Dzień dobry! - krzyknęłam z daleka patrząc na białą waderę, taką, jak ten śnieg.
- Cześć Trick. Jesteś gotowa?
- Jestem! - odpowiedziałam z pyskiem wypełnionym jedzeniem.
- Dobrze. Na początek powiedz mi tylko... Jak jesteś sprawna fizycznie?
- Jestem szybka. Silna i... mam dobrą koordynację, chociaż...z tym ostatnim nie wiem.
- Rozumiem, to wystarczy. Teraz pokaż mi, co potrafisz do tej pory.
Stałam i patrzyłam przez chwilę na Dividend. Uderzyłam w jej klatkę piersiową, kopnęłam w łapę i pociągnęłam za ucho.
- Mogłaś to zrobić trochę mocniej, jednakże bardzo dobrze, jak na szczeniaka. Tylko to pociągnięcie za ucho boli, lecz nie przynosi zbyt dużego efektu. - rzekła.
- Tak...to mi przyszło tak jakoś do głowy. - zachichotałam.
Po chwili Dividend pokazywała mi na walczącej (tak jak prawdziwy wilk) kukle wilka mocne ciosy, a ja szczekałam na kukłę. Potem ja musiałam powtarzać ruchy mentorki i poszło mi chyba dobrze. Potem walczyłam z wilczycą. Niechcący kopnęłam w jej brzuch. Mentorka usiadła trzymając się na brzuch.
- Przepraszam... - wyszeptałam ze łzami w oczach.
- Nic... nic się nie stało... Po prostu.. świetnie walczyłaś.

< Dividend? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!