środa, 22 lipca 2015

Od Patton'a - C.D. Silence'a ''Przedsionek piekła''


Uśmiechnąłem się niezauważalnie, będąc wpatrzonym w wejście do jaskini od którego było czuć niesamowite zimno, a śnieg wciąż spadał w dół, osadzając się na ziemi i czując, że rozpoczyna się jakaś wielka przygoda, coś, co odgoni nudną rzeczywistość. Zaśmiałem się cicho po usłyszeniu wypowiedzi Silence'a.
 - A ty musisz wiedzieć, że ja również wiem coś, czego nie wiedzą inny. - Powiedziałem.
 - Co takiego wiesz? - Zapytał, ponownie odwracając się w moją stronę.
 - Wiem o twojej drugiej osobowości, ukrytej w tobie. - Rzekłem. - To nie było trudne, słyszeć twoje myśli i rozmowę z drugim tobą, próbując zasnąć.
 - Ja aż tak pilnie nie strzegę tego sekretu, jak ty. Ale nie chcę o tym rozmawiać. - Rzekł.
 - Rozumiem. Nie musisz. Chciałem cię tylko uświadomić, że o tym wiem.
 - Mhm. Kiedy burza przejdzie, powinniśmy byli zobaczyć czyste niebo, a na nim piękny księżyc. - Oznajmił, znów patrząc w stronę wyjścia. - Pójdziesz wyć?
 - Tak. - Odparłem pewnie. - A ty?
 - Nie wiem. Nigdy aż tak nie przepadałem za wyciem... - Stwierdził.
 - Cóż, będziesz więc musiał znieść jazgot w moim wykonaniu, siedząc w tej jaskini. Ja nie zamierzam przegapić żadnej pełni. - Odpowiedziałem i zacząłem niecierpliwie oczekiwać zakończenia tej śnieżnej burzy, która już dość długo szalała po okolicy.
***
Ogień płonął, a ja grzałem się jego ciepłem, leżąc tuż obok i powoli piekąc mięso, które miałem w torbie przygotowanej przez Makkę. Silence podszedł do mnie i skinął głową w stronę wyjścia, a ja podążyłem wzrokiem za skinięciem basiora i ujrzałem czyste, bezchmurne niebo ozdobione pięknym, okrągłym księżycem, który emitował światło, oświetlające skorupę ziemską i moją twarz, już zwróconą w jego stronę. Zacząłem wyć powoli i nieśmiało, po czym rozkręciłem się nieco. Moja partnerka była za daleko, żeby móc mi odpowiedzieć, za to Silence był na tyle blisko, aby powyć ze mną.
 - Wyjesz tak tęsknie. - Powiedział, siadając obok. - Brakuje ci Makki?
 - Tak. - Odpowiedziałem, przerywając wycie i spoglądając w niebo, na którym powoli zaczęły kłębić się coraz gęstsze chmury. 
 - Może chcesz zawrócić? - Zapytał, kątem oka przyglądając mi się.
 - Nie. - Rzuciłem kolejną krótką odpowiedź.
 - Powyję z tobą, mimo pozorów również tęsknię za Dilettą. - Rzekł i zwrócił łeb w stronę księżyca. Jego wycie było zupełnie inne niż moje, dobiegało bardziej z brzucha, podczas gdy ja wyłem z płuc. Dwa głosy dały początek pięknej, tęsknej piosence, przeplatanej nutką chęci na przygodę i odkrycia czegoś nowego - wilcza piosenka w pełni oddawała nasze emocje i poglądy w tej chwili. Nigdy nie pomyślałbym, że Silence okaże się w głębi duszy tak uczuciowym basiorem, który podobnie jak ja, skoczyłby za swoją wybranką w ogień...

< Silence? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!