W tamtej chwili, kiedy zobaczyłem Keebę, odzyskałem pełną świadomość, wciąż będąc pod wpływem szkodliwego dla mego organizmu działania pełni, które powodowało mutację.
- Nie mam zamiaru uciekać. - Odpowiedziałem i stanąłem naprzeciw mojego dawnego przyjaciela. - Jak tutaj trafiłeś?
- To nieistotne. - Rzekł Keeba. - Mam teraz inne priorytety, niż zwierzanie ci się.
- Przestań. Mogę ci wszystko wytłumaczyć, ale daj mi... - Zacząłem, jednak zdenerwowany wilk nie chciał mnie słuchać i postanowił mi przerwać. Zbliżył się do mnie, jego oczy błyszczały z wściekłości.
- Na co mi twoje tłumaczenia?! - Wybuchnął. - Przez ciebie wszyscy się ode mnie odwrócili! Rozumiesz?! Wszyscy! Wszyscy, którzy mnie szanowali! To twoja wina, a wszyscy obarczają nią mnie!
- Keeba, opanuj się. Daj mi wytłumaczyć!
- Nie! Wytłumaczysz się przed twoimi przyjaciółmi! Ja nie potrzebuję twoich tłumaczeń, chcę tylko odzyskać honor! - Mówił, był coraz bardziej zdenerwowany. Popatrzyłem zrezygnowany na wilka, który niegdyś był jednym z moich najlepszych przyjaciół, a teraz wydziera się na mnie, nie dając mi dojść do słowa.
- A może ja też chcę odzyskać swój, niedawno utracony?! - Zapytałem, sam coraz bardziej się złoszcząc. Miałem ochotę uciszyć go siłą, ale powstrzymywałem się resztkami pozytywnych sił, które we mnie drzemały, a nie ulotniły się wraz z zapoczątkowaniem tej kłótni.
- Mam gdzieś twój honor. - Wycedził przez zęby. - Masz szczęście, że nie mogę cię zabić, bo gdybym to zrobił, nie mógłbyś mnie oczyścić z winy. Nie licz tylko, że będę ci za to wdzięczny, bo nie chcę cię znać.
- Możesz mnie wreszcie posłuchać?! - Wrzasnąłem.
- Nie mam zamiaru. Już dość namieszałeś, jeszcze ci mało?
- Zamknij się! Przestań! Daj mi w końcu coś po... - Mówiłem, ale znów Keeba postanowił mi przerwać w połowie wypowiedzi.
- Żałuję, że kiedykolwiek cię poznałem, wiesz? - Rzekł. Na te słowa, wypowiedziane z jego ust, nie mogłem już dłużej wytrzymać i coś we mnie pękło.
- Dosyć tego... - Szepnąłem, spoglądając mu w oczy. - Dosyć!
Rzuciłem się na wilka, którego niegdyś mogłem nazywać przyjacielem. Sprowokował mnie do tego, aby zaatakować, choć powstrzymywałem się od tego długo, chcąc, by nasze relacje można było nazwać chociażby względnymi.
< Keeba? >
- Dosyć tego... - Szepnąłem, spoglądając mu w oczy. - Dosyć!
Rzuciłem się na wilka, którego niegdyś mogłem nazywać przyjacielem. Sprowokował mnie do tego, aby zaatakować, choć powstrzymywałem się od tego długo, chcąc, by nasze relacje można było nazwać chociażby względnymi.
< Keeba? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!