Wylegując się w jaskini przy mojej partnerce rozmyślałem nad panującym tu klimatem. Było zimno, mroźno, a cała wataha była pokryta białym puchem. Bardzo często też padał śnieg. Wiedziałem czym to było spowodowane. To wszystko była wina Klanu Wiecznego Lodu. Bardzo ich nie lubię, a wręcz nienawidzę. Miałem kiedyś z nimi do czynienia. Najechali na moją dawną watahę. Po chwili zobaczyłem moją partnerkę wychodzącą z jaskini. Poszedłem za nią aby sprawdzić gdzie idzie. Okazało się, że szła na polowanie. Poszedłem za nią i po piętnastu minutach dotarliśmy na miejsce. Moja partnerka wybrała sobie na cel samotną łanię oddzieloną od stada, a ja wybrałem sobie nieco inny cel. Za cel wybrałem zająca. Biegłem za nim chwilę i chciałem go złapać, gdy nagle usłyszałem jakby szum. Poszedłem aby to sprawdzić. Zobaczyłem moją partnerkę leżącą na ziemi, a za nią jakby tunel z ziemi. Nie wiedziałem co jej jest i zacząłem się o nią troszczyć.
- Nic ci nie jest? - spytałem troskliwie.
- Chyba nic.
- Dasz radę wstać?
- Tak, tak, dam radę. - powiedziała przekonana partnerka, lecz jak próbowała wstać, łapa dziwnie jej się zgięła, a Crystal się przewróciła i zaskomlała z bólu.
- Oj, Crystal. Chodź, trzeba iść do kogoś, kto cię uleczy.
- Nie trzeba.
- Chodź i nie marudź, to nic strasznego.
- No dobra, niech ci będzie. Ale przecież nie zdołam iść...
- Spokojnie, coś wymyślimy. - Po tych słowach wziąłem ją na kark i zaniosłem do jaskini. Spotkaliśmy tam Sheirę. Po tym jak zobaczyła Crystal na moim grzbiecie, spytała przerażona:
- Co jej się stało?
- Właśnie nie wiemy... znasz kogoś kto mógłby jej pomóc? - spytałem.
- Tak, znam.
- Kto to?
- Makka.
- A wiesz gdzie ona mieszka?
- Tak, w tamtej jaskini. - powiedziała wskazując jaskinię.
- Ok. Dzięki. - powiedziałem.
- Nie ma za co.
Skierowałem się w danym kierunku i zaniosłem Crystal do jaskini Makki. Po wejściu do środka przywitałem się z nią.
- Witaj, Makko.
- Witaj. - powiedziała Crystal.
- Witajcie. Co was tu sprowadza? - spytała Makka.
- Drobny wypadek podczas polowania. - odpowiedziała.
- Tak? A możesz mi wyjaśnić dokładniej?
- Ogon zaplątał mi się między łapy, po czym się przewróciłam.
- Ten drobny wypadek może się okazać wcale nie takim drobnym.
- Czyli? - zapytaliśmy jednocześnie, przerażeni.
- Tego jeszcze nie wiem. - odparła Makka. - Połóż ją tutaj.
- Dobrze. - powiedziałem. Położyłem partnerkę delikatnie w wyznaczonym przez Makkę miejscu, po czym ona spytała lekko przerażona:
- Co mi jest?
- Tego jeszcze nie wiem. Będzie trzeba sprawdzić.
- To ja już może pójdę. - powiedziałem słysząc ich rozmowę.
- Racja, poczekaj przed jaskinią. - powiedziała Makka. Wykonałem rozkaz Makki i wyszedłem z jaskini. Czekałem na partnerkę, a czas wciąż się dłużył. W końcu Crystal wyszła z jaskini uzdrowicielki. Poszliśmy do jaskini, gdzie wytłumaczyła wszystko przyjaciółce.
- I co w końcu ci się stało? - spytała Sheira.
- Mam zwichniętą łapę i złamane skrzydło.
- To teraz leż i odpoczywaj! - zaśmiała się Sheira.
- Tak, wiem.
Po tym męczącym dniu wszyscy poszliśmy spać. Patrząc na ranną partnerkę robiło mi się jej żal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!