Spojrzałem jeszcze przelotnie w jej oczy, które od kilku minut niesamowicie pięknie błyszczały, pokazując wszystkie uczucia towarzyszące waderze podczas zaistniałej sytuacji. Stwierdziłem, że muszę jednak zachować trochę oleju i posłuchać Star.
- Skoro musimy, prowadź. - Powiedziałem i zacząłem już iść, pozwoliłem Star mnie dogonić i poszliśmy w stronę Wodnego Serca. Cała droga przebywała w niezręcznej i krepującej ciszy, którą miałem ochotę przerwać, ale głos utknął mi gdzieś głęboko w gardle i nie miał zamiaru się wydostawać.
- Wiwerny są niebezpieczne? - Zapytała Star, mając nieco więcej pewności siebie niż ja.
- Ta była bardzo wycieńczona. Na tym terenie nie powinno być zbyt silnych wiwern. - Odparłem, odzyskując głos. Rozmawialiśmy na luźny temat, który nie dotyczył relacji między nami, więc moje struny głosowe już nie były skrępowane.
- Po czym to poznałeś? - Spytała.
- Ale co?
- Że jest wycieńczona. Masz jakieś specjalne zdolności?
- Nie. Po prostu mam z nimi do czynienia od czasów młodości. - Odpowiedziałem.
- Od szczeniaka na nie polujesz? - Zapytała.
- Nie, kiedyś moi rodzice mieli taką. To pożyteczne stworzenia, ale tylko wtedy, kiedy są oswojone. Dzikie osobniki są niebezpieczne i przynoszą szkody.
- Opowiedz mi o nich coś jeszcze.
Kolejne dwie godziny minęły na opowiadaniu Star o najróżniejszych stworach o jakie zapytała, a w międzyczasie odwiedziliśmy wszystkie tereny, które nam zostały. Potem odprowadziłem Star do jaskini.
- W sprawie tego zajścia dzisiaj... - Zacząłem, kładąc uszy po sobie w geście zawstydzenia, a dodatkowo spuściłem wzrok. Nienawidziłem się za to, że zakochałem się alfie. Wataha mnie nie znała, co by sobie o mnie pomyśleli? Ja dobrze wiedziałem co. Wadera przerwała mi moją wypowiedź, zbliżając do mnie swój pysk i całując mnie krótko. Momentalnie spłonąłem czerwonym jak ogień rumieńcem i poczułem ciepło nie tylko wewnątrz. Kiedy wadera się ode mnie oderwała, rozejrzeliśmy się dookoła. Śnieg zaczął topnieć, a na jego miejscu pojawiła się szarawa plucha.
- Chyba miałeś rację. - Uśmiechnęła się wilczyca.
- W jakiej sprawie? - Zapytałem, lekko się jąkając.
- Śnieg topnieje, bo coraz bardziej cię lubię.
- Mi to nie wygląda tylko na lubienie. - Odwzajemniłem uśmiech, odzyskując pewność siebie.
- Flash... - Powiedziała wadera, wyraźnie czymś zmartwiona bądź przerażona. - Wrócimy do tej rozmowy za chwilę... Gdybyś był tak miły i się odwrócił...
Wykonałem prośbę wadery, a moim oczom ukazała się gigantyczna hydra, pustosząca pobliskie zarośla.
< Star? Co robimy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!