czwartek, 8 czerwca 2017

Od Inez - Granica głupoty

Tego dnia wstałam nieco wcześniej, niż zwykle. Rozejrzałam się po wyżłobionej w ziemi jaskini, bądź czegoś na jej wzór. Po krótkich obserwacjach uznałam, że jest tu dość pusto, i przydało by się coś pozmieniać. Mówiąc skrótowo, chciałam jakoś udekorować tą przestrzeń. Jednak nie miałam zbyt wielu pomysłów jak mogę to zrobić. Moje moce nie były zbyt przydatne. Chociaż... Po dłuższej chwili zastanowienia, stwierdziłam, że jeśli wykopałabym dość głęboki dół, temperatura w jaskini znacznie by spadła. A to znacznie by mi pomogło, zważając na to, że na aktualnym poziomie, na jakim znajdowało się podłoże mojego "mieszkania", słońce dość łatwo przedostawało się do środka, przez co w jaskini panowały dość wysokie temperatury. Jak wiadomo, ja nie znoszę wysokich temperatur, dlatego też postanowiłam, że jeśli przeniosę się niżej, będzie chłodniej, ale też zaistnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że wówczas ktokolwiek będzie się fatygował z nawiedzeniem mnie. To jak taki trochę bunkier.
Nie zdążyłam jeszcze na dobre się tu wprowadzić, co było dla mnie sporym ułatwieniem, ponieważ nie musiałam niczego przenosić z miejsca na miejsce. Od razu, gdy tylko podniosłam się z pozycji leżącej, przystąpiłam do pracy. Odwróciłam się tyłem do wyjścia, przez co słońce, które niestety było w punkcie zenitalnym, świeciło mi prosto na zad. Nieprzyjemne uczucie. Zaczęłam przerabiać łapami piasek, najszybciej jak tylko potrafiłam. Chociaż w zawodach na czas na pewno bym przegrała, ważne było, bym ukryła się przed dokuczliwym ciepłem. Po kilku minutach jaskinia zmieniła się w dość głęboki rów. Dokopałam się jeszcze kilka metrów wgłąb ziemi, tutaj panująca temperatura nawet przy południu była znacznie przyjemniejsza. Rozkopałam jeszcze jaskinię dookoła, by było więcej miejsca, niż przedtem. 
Uznałam, że skoro piastowałam stanowisko alchemika, wkrótce niektóre wilki zaczną mnie odwiedzać. Prędzej czy później musiało to nastąpić. A w takiej małej norze raczej nie wypada przyjmować przyszłych pacjentów, czy nawet przyjaciół... Jeśli kiedyś jakiegokolwiek znajdę. Dlatego też postanowiłam, że warto by było powiększyć jamę, ewentualnie dodać jakieś większe pomieszczenie, dodatkowe, które posłużyło by mi jako gabinet. Od razu przystąpiłam do działania tworzenia osobnego pokoju.
Gdy już skończyłam, dochodziła może szósta po południu. Czyli niedługo będzie zmierzch. Ucieszyłam się na ten fakt, jednak prędko zauważyłam, że jaskinia nie jest jeszcze w pełni wykończona. Użyłam jednej ze swoich mocy i stworzyłam duży fragment lodu. Na szczęście plusem tej mocy był fakt, że wytworzony przeze mnie lód, nie topniał, nawet przy wysokich temperaturach. Dlatego mogłam spokojnie jej używać. Po chwili wyrzeźbiłam z bryły pokaźnych rozmiarów figurę wilka na szczycie, następnie kilka innych ozdób tego typu. Już wkrótce potem do głowy przyszedł mi wspaniały pomysł. Skoro ma tu być przytulnie, zrobię sobie dostęp do wiecznego jeziorka we wnętrzu jaskini, tworząc pod nią kanał którym mogłaby przepływać woda. Gdy tylko skończyłam moje dzieło, postanowiłam wybrać się na zwiad okolicy, w poszukiwaniu jakiejś roślinności, którą mogłabym spokojnie dodać do wystroju. Zapomniałam jednak o jednej rzeczy. Wyjście. Kopać pod sobą jest łatwo, ale wydostać się do góry przez wąski korytarz już nie. Dlatego zaczęłam tworzyć schody na górę, wiedząc jednak, że będzie to dość czasochłonne.

<Then, a ty co w tym czasie porabiasz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!