- Chłopaki, opowiedzcie jak to było, kiedy Klan Lodu nas najechał? Jak przetrwaliście? - Zapytał Gustaw, przenosząc wzrok z ognia, który rozświetlał jaskinię alf, na mnie i mojego brata, siedzących naprzeciw niego.
- No nie wiem, jakoś nie mam siły ani ochoty o tym opowiadać... - Mruknął Angeal, po czym położył się bliżej ognia, by jeszcze bardziej się ogrzać.
- Prosimy, kuzynie! - Zawołała Star, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem, któremu po prostu nie mogłem się oprzeć.
- Angeal, ty stary marudo, mam wszystko opowiadać sam? - Zapytałem, a moje oczy ze Star przeniosły się na mojego brązowego braciszka.
- Proszę bardzo, obudź mnie kiedy skończysz. - Ziewnął niechętnie, łypiąc na mnie okiem.
- Dobrze, potem się z tobą policzę. Więc...
Doskonale to pamiętam... Jakby to było wczoraj. To niesamowite, że minął już miesiąc...
***Retrospekcja - 1 miesiąc wcześniej***
- Broń się, pacanie! Ha! Nigdy mi nie dorównasz! - Krzyczał Angeal zadając kolejne ataki.
- Nie bądź tego taki pewien! - Odpowiedziałem, rozpoczynając swoją serię ataków, która powaliła mojego brata. - Chyba - chciałem coś powiedzieć, ale nagle poczułem na sobie nieprzyjemne zimno, a na nos zaczęły mi spadać płatki śniegu - przegrałeś...
- Co to za cyrki? Jest lato, skąd się wziął śnieg?! - rzekł mój brat, wstając ze zdumienia.
- Bracie, patrz. - Powiedziałem, łapą wskazując niebo. Pędziło po nim stado wilków, spore stado, a spod ich łap wydobywał się śnieg. Chmury zakryły słońce, jedyne co widziałem to błyszczące oczy Angeal'a, które po chwili zniknęły w zamieci.
- Zack! Trzymaj się! - Krzyknął. Wydawało mi się wtedy, że dzieli nas przynajmniej dwadzieścia metrów, w rzeczywistości byliśmy zaledwie trzy metry od siebie. Po omacku znaleźliśmy się na wzajem, i trzymając się ogonami, podążaliśmy w jedną stronę.
- Pamiętasz drogę do jaskini? - Zapytałem.
- Gdybym coś widział, trafiłbym. - Powiedział.
- Czyli jesteśmy w kropce... Co teraz?
- Do pnia! - Krzyknął mój brat i wspólnie weszliśmy do grubego, pustego w środku pnia, który był jedyną rzeczą, jaką wtedy widzieliśmy.
- Jak zimno... - Szepnąłem, a moja szczęka zaczęła się energicznie poruszać mimo mojej woli. Złapałem się za pysk, zatrzymując ten, wywołany zimnem, odruch. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem głębokim snem, cały skostniały i sztywny, śniąc o wczorajszym dniu, który był tak piękny...
***Powrót do rzeczywistości***
- Czemu przerwałeś? - Zapytał Angeal, podnosząc na mnie wzrok.
- Bo teraz twoja kolej. Opowiedz resztę, stary marudo. - Odpowiedziałem.
- Jesteśmy w tym samym wieku. - Uśmiechnął się.
- Co nie zmienia faktu, że jesteś starym marudą. - Odparłem.
- Dobra, wkurzasz mnie. - Powiedział Angeal, zmieniając pozycję z leżącej na siedzącą, ja natomiast położyłem się przy ognisku, chcąc wysłuchać dalszej opowieści mojego brata.
< Angeal? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!