Siedząc na dachu swojej jaskini i patrząc na wydychaną przeze mnie parę wodną, zastanawiałem się nad przeszłością i przyszłością moją, mojego związku z Makką, watahy oraz wszystkiego, co było dla mnie w tej chwili ważne. Prowadzenie podwójnego życia szanowanego bety watahy, a także jednego z ważniejszych w tej chwili demonów w piekle odpowiadało mi całkowicie, gdyż zapewniało mi ciekawe zajęcia i mnóstwo rozrywki związanej z niebezpieczeństwem zdemaskowania przez nieodpowiednią jednostkę praktycznie cały czas. Z drugiej strony chciałem być jednak dobrym mężem dla Makki, a dodatkowo chciałem mieć szczenięta, gdyż po śmierci Verdany, mojej jedynej córki, ogarnęła mnie pustka i samotność, której wcześniej nie odczuwałem i nie chciałem odczuwać. Nie byłem pewien, czy będę w stanie pogodzić jedno z drugim, nawet przy mojej szybkości wykonywania różnych prac. Zwyczajnie chciałem zbyt wiele, ale z niczego nie umiałem i nie zamierzałem zrezygnować. Pozostawiłem więc temat układania na nowo swojego własnego życia na później i zająłem się rozmyślaniem o watasze, kładąc szczególny nacisk na czasy, kiedy wszyscy się znali, każdy witał nowego wilka z otwartymi ramionami, wszyscy akceptowali siebie, a wokół kwitła miłość i plątała się wielobarwna nić porozumienia między wszystkimi członkami. Zapragnąłem, by dawny porządek znów zapanował w watasze, gdyż teraz mało kto się zna i akceptuje, nie umiemy nawet zorganizować normalnego, grupowego polowania, gdzie każdy woła do siebie po imieniu, wspólnie przeżywa się sukcesy czy porażki i pogłębia się więzi między pozostałymi polującymi. Wilki w obecnych czasach przechodzą obok siebie obojętnie i nie rozpoznają nikogo, nie chcą poznać, skupiają się na sobie i swoich problemach, stają się zamknięte i nie jednoczą się, osłabiając całą Watahę Krwawego Wzgórza. Ale czy wataha, czyli społeczność, grupa wilków, niesie ze sobą właśnie takie przesłanie, mówiące o tym, że należy patrzeć tylko na siebie i nie poznawać swoich sąsiadów, osłabiając całą grupę brakiem wiedzy o innych wilkach? W mojej pamięci pozostało wiele światowych wilków, które miały za przyjaciół po prostu całą watahę, a teraz nasz dom przypomina psychiatryk, w którym wszyscy mają ze sobą jakieś problemy, każdy prowadzi tryb samotnika i nikt ze sobą nie rozmawia. Akceptuję w pełni to, że niektórzy lubią samotność, ale jeśli cała wataha izoluje się od siebie i wciąż unika kontaktu z innymi, trudno to nazwać watahą. Ten problem dokuczał nam przede wszystkim kiedy byliśmy wielką społecznością, jedną z większych watah o jakich kiedykolwiek słyszały Stany Zjednoczone Ameryki. Już wtedy w mej nierozgarniętej i pełnej przeróżnych informacji i myśli głowie zrodził się genialny plan, aby zorganizować jakieś wydarzenie, którego głównym celem byłoby zawieranie nowych znajomości między wilkami. Nigdy nie zdążyłem o tym powiedzieć Gustawowi, a teraz na tron wkroczyła nowa alfa, jego córka, Star, którą lubiłem tak samo jak jej ojca i również wniosłem wkład w jej rozwijanie się jako przyszłej alfy Watahy Krwawego Wzgórza. Młodej i ambitnej przywódczyni, wschodzącej gwieździe, ten pomysł mógł przypaść do gustu, więc postanowiłem jej go zaprezentować przy okazji naszego zebrania, na którym miałem pojawić się ja, ona oraz moja partnerka, Makka, więc gdy tylko wybiła godzina piąta wieczorem, pognałem do jaskini Star, ulokowanej w Kanionie Samotnej Gwiazdy i wszedłem do środka, gdzie czekały już na mnie dwie wadery, żywo rozprawiające prawdopodobnie o znacznej poprawie pogody.
< Star? Jak wrócisz, dokończ proszę :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!