sobota, 11 lipca 2015

Od Diletty - Nowy świt

UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Wszystko działo się tak szybko... . Najpierw Klan Wiecznego Lodu zaatakował i spustoszył naszą watahę. Później ni stąd ni zowąd przenieśliśmy się we wrogie (jak dotąd) nam miejsce. Od tych wydarzeń minęło już kilka tygodni. Dlaczego to musiało się wydarzyć akurat teraz, gdy zaczęło mi się układać z Silence'm? Od czasu "zmiany świata" nie widziałam go. Nawet nie wiem czy żyje, co potęguje mój strach. W jednej chwili powróciły wszystkie wspomnienia z nim związane. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, czułam się fatalnie w każdym możliwym sensie... .

***Godzina 1:00 w nocy.***

Znów ta cholerna bezsenność. Leżałam na "posłaniu" i gapiłam się na Księżyc.

***1:30.***

Pierwsze przemyślenia... Zastanawiałam się nad paradoksem, jakim jest miłość. Pośród wszystkich rzeczy bezcennych, jest tą najbardziej kosztowną. Pośród wszystkich rzeczy wiecznych, jest tą najkrócej trwającą. Pośród wszystkich rzeczy najpiękniejszych, jest tą przynoszącą najwięcej cierpienia...

***2:00 w nocy.***

Powoli zaczynało mi odbijać. Mówiłam sama do siebie, słyszałam głosy. Głosy dusz niemogących dostać się na drugą stronę. Czy to normalne? Czy jestem obłąkana? 
Niczego sobie nie wyobrażaj, bo kurwa zawsze się rozczarujesz. Zawsze. Bo marzenia się nie spełniają, sny zawsze się kończą, wspomnienia wracają, papierosy zabijają, czekolada tuczy, a naiwność bierze górę nad podświadomością...

***3:00 w nocy.***

Nudziło mi się już tak bardzo, że wyryłam na ścianie jaskini: "UMiej czytać pomiędzy wIERszAMi". Kiedyś, dawno temu, gdy byłam jeszcze szczeniakiem, przyjaźniłam się ze starszą ode mnie waderą. Pewnego dnia opowiedziała mi ciekawą bajkę. Bajkę o Romantycznym Jack'u.
Romantyczny Jack obiecał swojej ukochanej, że nigdy w życiu nie zobaczy go z inną waderą. Jak obiecał, tak i zrobił, wydłubał jej oczy...

***4:50.***

Wreszcie zaczęło świtać, a moja "nocna schizofrenia" odeszła w niepamięć. Kiedy pierwsze promienie słonecznego blasku padły na moją sierść poczułam dziwny przypływ energii. Wyszłam z jaskini i ruszyłam przed siebie. Nagle kątem oka dojrzałam coś kolorowego. Natychmiast poszłam w tamtą stronę. Okazało się, że to tylko kwiaty. Nie mogłam się oprzeć, uplotłam z nich wianek i założyłam na głowę.
Sama nie wiem ile czasu już szłam. W pewnym momencie zobaczyłam czarnego wilka, a wokół niego unosił się dym. Byłam przekonana, że to Silence. Wszystko się zgadzało, basior, czarne futro oraz dym, zapewne z papierosa. Bez namysłu pobiegłam w stronę wilka. Byłam już parę kroków od niego.
- Silence - wyszeptałam z uśmiechem. 
Wtedy basior odwrócił się, a ja momentalnie spoważniałam i zesztywniałam. Wilk popatrzył na mnie wyraźnie rozbawiony moim zakłopotaniem.
- Prze...przepraszam. Pomyliłam cię z...
- Szukasz Silence'a? Rozmawiałem z nim dosłownie przed sekundą. Poszedł na wschód. - Wtrącił szybko.
Wytrzeszczyłam oczy. 
- Nie wiem jak mam ci dziękować - powiedziałam gotowa wyściskać wilka.
Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań i ruszyłam we wskazanym przez basiora kierunku.
Wreszcie coś poczułam... to chyba... tak, to zdecydowanie zapach tytoniu. Przyśpieszyłam. Na horyzoncie ujrzałam wilka. W miarę tego jak się zbliżałam ów wilk coraz bardziej przypominał Silence'a. Zaczęłam biec... .
Wtuliłam się w miękkie futro basiora. Jak zwykle łzy napłynęły mi do oczu.
- Tak strasznie się martwiłam i bałam. Zastanawiałam się czy w ogóle jeszcze żyjesz... Proszę cię nie zostawiaj mnie już więcej samej... - wyjąkałam przez łzy.

<Silence? Trochę mazgajowato, ale taka już jestem>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!