Poprzednie opowiadanie
Idąc brzegiem jeziora, zachwycałem się tym śniegiem, otaczającym moją , który miał taki sam kolor, jak futro mojej partnerki, Claire, którą wciąż wspominam, pomimo tego, iż nigdy już jej nie zobaczę, będąc aktualnie w innym świecie i nie wiedząc, jak się wydostać. Słuchałem krakania kruków moich ulubionych ptaków, które według przesądów zawsze pojawiały się tam, gdzie ktoś umarł bądź jego życie jest zagrożone. Kiedy odwróciłem głowę od tafli Jeziora Życzeń, by spojrzeć w stronę tych czarnych, skrzydlatych istot, usłyszałem chaotyczny plusk gdzieś po drugiej stronie jeziora. Wtedy przesądy o krukach, okazały się być bardziej prawdziwe, niż kiedykolwiek bym przypuszczał, gdyż zauważyłem dwie wilczyce, topiące się. Jedną z nich była Crystal, która dorosła niedawno i obrała stanowisko atakującej, natomiast druga, posiadająca ognistoczerwone oczy i biało - rudą sierść, była mi nieznana i z całą pewnością nie należała do watahy. Nie zastanawiałem się wtedy, czy stanowi ona zagrożenie, czy też nie, tylko po prostu wskoczyłem do wody i użyłem swojej mocy wyczarowywania wszystkiego, co sobie wymarzę i postarałem się wyczarować lód. Niestety, siły starczyło mi tylko na lód dla jednej wadery, którą była Crystal, a druga postać wciąż pozostawała w ekstremalnie zimnej wodzie. Kiedy widziałem, że młoda, biała wilczyca wydostała się na brzeg i ogrzewa się ogniem wyczarowanym przez siebie, ruszyłem na pomoc drugiej waderze.
Idąc brzegiem jeziora, zachwycałem się tym śniegiem, otaczającym moją , który miał taki sam kolor, jak futro mojej partnerki, Claire, którą wciąż wspominam, pomimo tego, iż nigdy już jej nie zobaczę, będąc aktualnie w innym świecie i nie wiedząc, jak się wydostać. Słuchałem krakania kruków moich ulubionych ptaków, które według przesądów zawsze pojawiały się tam, gdzie ktoś umarł bądź jego życie jest zagrożone. Kiedy odwróciłem głowę od tafli Jeziora Życzeń, by spojrzeć w stronę tych czarnych, skrzydlatych istot, usłyszałem chaotyczny plusk gdzieś po drugiej stronie jeziora. Wtedy przesądy o krukach, okazały się być bardziej prawdziwe, niż kiedykolwiek bym przypuszczał, gdyż zauważyłem dwie wilczyce, topiące się. Jedną z nich była Crystal, która dorosła niedawno i obrała stanowisko atakującej, natomiast druga, posiadająca ognistoczerwone oczy i biało - rudą sierść, była mi nieznana i z całą pewnością nie należała do watahy. Nie zastanawiałem się wtedy, czy stanowi ona zagrożenie, czy też nie, tylko po prostu wskoczyłem do wody i użyłem swojej mocy wyczarowywania wszystkiego, co sobie wymarzę i postarałem się wyczarować lód. Niestety, siły starczyło mi tylko na lód dla jednej wadery, którą była Crystal, a druga postać wciąż pozostawała w ekstremalnie zimnej wodzie. Kiedy widziałem, że młoda, biała wilczyca wydostała się na brzeg i ogrzewa się ogniem wyczarowanym przez siebie, ruszyłem na pomoc drugiej waderze.
- Trzymaj się! - Krzyknąłem, jednak moje słowne wsparcie nie pomogło wilczycy, której bezsilne ciało powoli zaczynało opadać na dno zbiornika, gdzie waderę czekałaby niechybna śmierć z powodu braku tlenu i mocy oddychania pod wodą. Zanurkowałem i goniłem pod wodą bezwładnie opadającą wilczycę, a kiedy już osiągnąłem ten cel, wpłynąłem pod nią i zacząłem się wynurzać w taki sposób, by wadera podczas wynurzenia znajdowała się na moim grzbiecie, a jej głowa spoczywała na mojej. Gdy już wynurzyłem się z wody przyprawiającej mnie powoli o bóle stawów i mięśni sercowych, natychmiast użyłem resztek sił, by wyczarować kamień, na który będę w stanie się wspiąć z wilczycą na plecach. Po drobnej gimnastyce, towarzyszącej wychodzeniu z wody, położyłem wilczycę na ziemi i ogrzałem ogniskiem, które wyczarowałem obok. Wpatrywałem się w nią, czekając aż otworzy oczy, dając mi w ten sposób znać, że żyje i odzyskała przytomność. W międzyczasie przyszła do mnie Crystal.
- Dziękuję za ratunek. Masz niesamowitą moc. - Powiedziała.
- Nie ma za co, dziękuj właśnie mojej mocy. - Odparłem.
- Ta wilczyca chciała mnie uratować... - Rzekła, przyglądając się leżącej postaci.
- Podziękujesz jej kiedy indziej. Póki co potrzebuje ona spokoju i zbyt duża ilość osób może wprawić ją w oszołomienie. - Odpowiedziałem.
- Dobrze, daj mi potem znać co się z nią stało. Do zobaczenia.
- Bywaj. - Odrzekłem. Po kilku minutach powieki wilczycy uniosły się do góry. Dopiero wówczas zauważyłem jakie ma ładne, czerwone jak ogień z mojego ogniska oczy. Wilczyca podniosła się z pozycji leżącej i usiadła.
- Kim jesteś? - Zapytałem, kiedy tylko wykonała tę czynność.
< Aurelia, dokończ proszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!