sobota, 17 czerwca 2017

Od Kristin - Początki

Po zdobyciu potrzebnych mi roślin siedziałam właśnie spokojnie na trawie, daleko od jakiejkolwiek jaskini, jakiegokolwiek wilka. Nie miałam nawet chęci już kogokolwiek słuchać... Zrobiło się wyjątkowo pięknie i cicho. Wiatr kołysał liśćmi drzew oraz trawą. Zerkałam na stado, które było niedaleko mnie. Przechodząc niezauważalne obok stada wsłuchiwałam się w nucący wiatr, oddając się w nieskończoną krainę własnej wyobraźni. Jednak ten błogi stan niespodziewanie minął. Zerwał się silny wiatr, którego chłód całą mnie przeżerał. Po chwili usłyszałam ciche kroki. Serce zaczęło mi odrobinę szybciej pracować. Kroki robiły się coraz wyraźniejsze i już wiedziałam, z której strony dochodzą - to coś musiało wybiegać właśnie z lasu na polankę. Byłam przekonana, iż to było jakiś jeleń, może sarna - w tych okolicach jest ich naprawdę pełno! Pomyślałam, że skoro już się nadarzyła okazja, może upoluje co nieco! Co prawda nie jestem w tych sprawach najlepsza, ale tym razem zdecydowanie miałam przewagę nad celem - element zaskoczenia. Kroki były coraz wyraźniejsze, aż w końcu z krzaków wyszedł mój przyszły posiłek! Oczywiście, trochę bezmyślnie, rzuciłam się na moją ofiarę. Skoczyłam przewracając "jelenia", teraz stałam nad nim i dopiero zrozumiałam, że to nie do końca oczekiwana dzika zwierzyna. 
- Od razu przechodzi panienka do rzeczy? - powiedział wilk z ogromnym uśmiechem, jak gdyby zadowolony ze swojej aktualnej sytuacji. Promienie słońca świeciły prosto w moje oczy, więc z ogromną trudnością przyglądałam się basiorowi. Jego wzrok był bardzo ciepły i urokliwy, jednak co tu po wyglądzie przy takich docinkach? Zrozumiałam jednak, że znowu pogrążam się w myślach, i że dalej nad nim stoję, uniemożliwiając mu w ten sposób wstanie, dlatego szepnęłam:
- Przepraszam bardzo! Liczyłam, że trafię na jelenia, a tutaj zwykły baran... - wstałam i otrzepałam się, po czym zrozumiałam, że przecież to ja na niego wpadłam, przez co poczułam się jeszcze bardziej niezręcznie...
- Baran?! No nie wiem kto tutaj nie potrafi odróżnić zapachu jelenia od wilka - przewrócił się na bok nie tracąc uśmiechu. Otrzepałam się z piachu i odeszłam kilka kroków. - Jak masz na im-
- Kristin - rzuciłam nie patrząc w jego stronę. Wstał i podszedł mnie.
- Coś taka spięta? - powiedział idąc w moją stronę. 
- Nie, nie, nie. Nie jestem spięta.... - wydusiłam patrząc w piach.
- To o co chodzi? - uśmiechnął się przybliżając do mnie łeb. Byłam o wiele mniejsza niż on, co nie jest często spotykane u wader...
- Mi? Nie, nic, nic. Już sobie pójdę - mruknęłam tak, że pewnie ledwo usłyszał moje słowa... Odwróciłam się i szybkim krokiem zaczęłam iść w głąb ciemnego lasu. Pobiegł przede mną, zagradzając mi tym samym drogę.
- Chyba nie chcesz spędzić sama nocy w tym strasznym, ciemnym lesie - powiedział uśmiechając się, kiedy patrzyłam na niego.
- Poradzę sobie - ruszyłam przed siebie wymijając go. Przewrócił oczami i wyrównał mi kroku.
- Yyy... Masz bardzo ładne oczy - rzucił niedbale, pomimo tego, że w sumie słabo widział je w ciemnym lesie i nie wiedział dokładnie jakie mam oczy.
- Dziękuję... - znów utkwiłam wzrok w trawie.
- To... Gdzie idziemy? - spytał wesoło zamachując ogonem.
- Cóż... Ją idę do domu.
- To ja proponuję zostać tutaj i kimnąć się pod tym drzewkiem - zagrodził mi łapą drogę, a pyskiem wskazał na znajdujący się nieopodal konar... - No nie daj się prosić.  
- To właśnie mój dom... - odpowiedziałam przewracając oczami...

< Jakiś basior? xd >

2 komentarze:

Zostaw po sobie ślad!