Doszedłem do wniosku, że faktycznie lepiej się śmiać niż płakać. Pomogła mi w tym Ilia. Gdy podkruszyła się pod nią skała trochę się wystraszyłem, jednak szybko wynurzyła się. Wyczołgała się na brzeg. Położyła się jak długa na trawie i ukradkiem spoglądała w moją stronę. Jakby chciała abym wygodnie położył się obok niej.
- Mogę zaproponować pani spacer brzegiem rzeki - Uśmiechnąłem się.
Ceniłem w waderze jej pogodę ducha, pozytywne nastawienie do... wszystkiego. Po prostu... Ja bym tak nie potrafił.
- Oh, jaka kusząca propozycja, sir - Zaśmiała się. - Grzechem byłoby nie skorzystać z tak niecodziennej oferty.
- Czy może panna życzy sobie czegoś... pełnego adrenaliny? - Dopytywałem.
- Hm... Może na razie nie, sir - Postanowiła.
Podałem jej łapę. Krokiem szlacheckim ruszyliśmy brzegiem. Wymienialiśmy się wrażeniami. Co słowo zadziwiała mnie.
- Skąd wzięła się u ciebie taka pogoda ducha? - Zapytałem.
- Od kiedy przeszliśmy na "ty''? - Oburzyła się, lecz po chwili dodała. - Jak tak można zwracać się do najszlachetniejszej damy?
- Oj przepraszam, nie chciałem urazić pani - Przeprosiłem dusząc śmiech.
- Żartuję, wracając do twojego pytania, nie wiem. To wzięło się samo z siebie - Tłumaczyła.
Próbowałem nie nawiązywać takiej rozmowy, jak z Hope, wtedy, na plaży. Bo będzie, że szybko się zakochałem. Po prostu czułem, że z Ilią możemy zostać przyjaciółmi. Nawet dobrymi przyjaciółmi. Jednak chciałem wiedzieć coś o niej. Te słowa wyszły z mojego pyska same z siebie.
- Czy... Miałaś partnera?
Zakłopotana próbowała zmienić temat.
- Wybacz Ilio, po prostu jestem nadzwyczaj ciekawski i dociekliwy - Przepraszałem.
Pokręciła głową.
- Yyy... Chyba muszę już... - Szepnęła. - Iść.
- Nie, nie. Obiecuję już nie zadawać pytań tej kategorii - Próbowałem ją zatrzymać. - Potrzebuję cię... Znaczy towarzystwa.
Zaśmiała się.
- Bo jestem taka wesoła i pogodna, tak? - Uśmiechała się.
- Oczywiście - Przytaknąłem. - Wiesz, tu rzeka jest wybitnie ciepła. Znaczy woda jest ciepła.
- I co w tym związku?
- Nie byłabyś zła jakbym...
- Jakbyś...?
- Wrzucił cię do niej? - Krzyknąłem i z całej siły pchnąłem samicę do wody.
- Arcun! - Syknęła. - Nie ujdzie ci to na SUCHO!
Wykorzystała chwilę mojej nieuwagi, złapała mnie za łapę i pociągnęła do wody. I sytuacja się powtarza. Znowu bitwa wodna. Cichot, śmiech. Jak dzieci. Jak z Last Hope. Z nią było po raz pierwszy, z Ilią drugi. Jednak Ilia była... Bardziej wesoła niż Hope. Moja kochana Last w niektórych sytuacjach była bardziej poważna. Ilia niemal nigdy nie jest poważna. I to pomoże mi w mojej ''terapii''.
- Last, zostaniesz moim... psychologiem? - Zapytałem.
Zakłopotana samica spojrzała się na mnie z niespotykaną u niej powagą.
- Coś źle powiedziałem?
- Em... Powiedziałeś do mnie... Last - Szepnęła.
Zrobiło mi się głupio.
- Wybacz, nie mogę się przyzwyczaić - Przeprosiłem.- Od kiedy tu dołączyłem, gadałem TYLKO z nią.
<Ilia? Co powiesz na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!