Jeszcze raz moje szmaragdowe oczy powędrowały w stronę pasącej się w idealnym miejscu do ataku łani, której nie trzeba było nawet odcinać od reszty stada, gdyż bezmyślnie idąc za zapachem dobrej trawy i możliwością zjedzenia więcej niż pozostałe, zrobiła to sama, znacznie ułatwiając nam pracę.
- Proponuję strategię klasyczną. Ja zaganiam, ty powalasz i wspólnie zabijamy zwierzynę. To najprostsza, a zarazem najskuteczniejsza i moim zdaniem najlepsza strategia na udane polowanie. - Powiedziałem. - Nie jestem jakimś wirtuozem w kwestii polowań, więc tylko ten sposób mam opanowany do perfekcji.
- Dobrze, zrobimy jak uważasz, gdyż mi żaden lepszy pomysł nie przychodzi do głowy. - Odparł Angeal i cicho wstał z ziemi. - Będę w odległości dwudziestu metrów od ciebie, na północny zachód od aktualnego miejsca wypasu naszej przyszłej zdobyczy. Nagoń ją nieco bardziej na północ, abym mógł zaatakować z boku.
- Zaczynajmy. Wyślij mi sygnał poprzez telepatię, kiedy już będziesz gotów. - Rzekłem, na co Angeal truchtem okrążył stado i ruszył w umówione miejsce. Po niedługiej chwili otrzymałem telepatyczną wiadomość:
- To do dzieła!
Zacząłem się cicho skradać do nic nie podejrzewającej łani. Reszta stada odchodziła od niej coraz bardziej, co wciąż ułatwiało mi zadanie. W odpowiednim momencie wyskoczyłem z ukrycia i zacząłem pędzić jelenia w stronę mojego towarzysza, otrzymując przy tej czynności lekkiego kopniaka racicą zwierzęcia, który rozciął mi skórę na boku i spowodował nieznaczne krwawienie. Tymczasem Angeal już rzucał się na naszą ofiarę. Dorwałem się do łani i zacząłem szarpać ją za szyję, szukając tętnicy, a kiedy już ją znalazłem, przegryzłem ją, używając dość lekkiego nacisku moich szczęk.
- To było udane polowanie. - Uśmiechnął się Angeal, przybijając mi piątkę.
- Życzę smacznego. - Odparłem, odwzajemniając gest i zabierając się do jedzenia. Oczywiście, nie dzieliliśmy mięsa na połowy, gdyż to byłaby strata czasu. Każdy po prostu jadł i nie wyliczał, czy zjadł za mało, czy zbyt wiele. Kiedy byliśmy już pożywieni, a z łani zostały tylko resztki mięsa, leżeliśmy brzuchami do góry na zimnym śniegu, do którego nawet ja, wilk pochodzący z pustynnej watahy, zdążył się już przyzwyczaić. - Co teraz robimy?
< Angeal? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!