Do moich uszu dotarł świst wiatru, szalejącego na zewnątrz. Oboje wiedzieliśmy, że zbliża się kolejna burza i musimy przed nią zdążyć. Uśmiechnąłem się lekko do wilka, skrywając resztę twarzy w mroku jaskini.
- To wyborny pomysł. - Powiedziałem, wykonując krok w stronę wyjścia. - Też chciałbym iść dalej, ale jego towarzystwo chyba niezbyt służy zarówno mnie, jak i tobie. Mam tylko nadzieję, że nie okaże sprzeciwu, bo wtedy nie będę się hamował.
- Wracajmy już, jeżeli chcemy zdążyć. - Uciął temat czarny wilczur, zarzucając na siebie torbę. Kiwnąłem głową, na znak, że popieram jego zdanie i uczyniłem to samo, co on, po czym oboje ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg bezpiecznej jaskini, uderzyła nas fala zimna. Nasza sierść tańczyła na wietrze, a oczy same się zamykały, chcąc uniknąć silnego zderzenia z lodowatym powietrzem.
- Musimy się spieszyć. - Stwierdziłem i zacząłem truchtać po naszych prawie zasypanych śladach, które pozostawiliśmy podczas drogi tutaj. Rozpędziłem się nieco i po pokonaniu kilku gór wbiegłem w leśne gęstwiny, które były jednocześnie ostoją i śmiertelną pułapką, ponieważ dawały schronienie przed wiatrem, a jednocześnie mogły zadać wilkowi śmierć w wypadku, gdyby drzewo nie wytrzymało napierania silnego żywiołu. Czarny wilk biegł po moich śladach, w miarę dorównując mi kroku. Czasem odwracałem się za siebie, aby mieć pewność, że biegnie. Star nie wybaczyłaby mi, gdyby w czasie tej wyprawy zginął najlepszy obrońca, jakiego kiedykolwiek miała ta wataha. Wybiegając z lasu, spuściłem głowę w dół, a moje czoło spotkało się z uderzeniem chłodu. Przy panującej tam sytuacji, musiałem poczekać na mojego towarzysza, ponieważ ślady zostawały zasypane w ciągu kilku chwil i nie było możliwości, aby wilk mógł mnie śledzić. Silence doścignął mnie i rozpoczęliśmy wspinaczkę do jaskini, gdzie Mirror zdążył już rozpalić ognisko. Zastaliśmy go siedzącego przy nim i wpatrującego się w ogień.
- Jesteśmy. - Oznajmił Silence wchodząc do jaskini i rzucając torbę w jeden z kątów. Ja poszedłem na drugą stronę i spojrzałem na otwartą łapę. Po chwili pojawił się na niej ogień, którym zacząłem się ogrzewać. Wyglądałem, jakbym cały płonął, na co Mirror zapytał:
- Co ty robisz?
- Ocieplam swój organizm. Nie martw się, ten ogień nie jest niebezpieczny i nic stąd się nim nie zajmie. W przeciwieństwie do was, jestem znacznie mniej odporny na zimno i jeśli chcę normalnie funkcjonować, muszę się odpowiednio ogrzać. Taki płomień mi nie wystarcza, muszę się dosłownie podpalić. - Odpowiedziałem, tłumacząc moje poczynania.
- To musi być uciążliwe, skoro wszędzie tu jest zimno jak w psiarni. - Rzekł Sil, a jego pysk był rozświetlony i cały czerwony, z powodu nagłej zmiany temperatur. Zapewne ja wyglądałem nie lepiej.
- Gdybyś też musiał robić to każdej zimy po każdym polowaniu, byłoby to dla ciebie normalne i przyzwyczaiłbyś się do tej uciążliwości. - Odpowiedziałem. - Na ile starczy nam mięsa?
- Tak jak zakładałem, na dwa dni. - Odrzekł.
- Znakomicie. Ruszamy gdzieś jutro, czy zostajemy w tej jaskini? - Zadałem kolejne pytanie, chcąc się dostosować do planów czarnego wilka, gdyż była to jego wyprawa.
- Sto metrów od jaskini ma swój początek dość rozległa dolina, która cieszy oko i wygląda ciekawie. Można by ją zwiedzić, po czym wrócić tutaj, ale proponowałbym zawsze mieć przy sobie niezbędne rzeczy. Mięso można zostawić, bo w razie gdybyśmy już tu nie wrócili, można upolować nowe. - Powiedział.
- Dobrze. - Rzekłem, przystając na to. - *Masz zamiar opowiedzieć nasz plan co do Mirror'a teraz, czy postawisz go przed faktem dokonanym?* - Zapytałem Silence'a poprzez telepatię.
< Silence? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!