Myślami powróciłem do tamtego wydarzenia, które pamiętałem jak wczoraj. Alfa Watahy Głuchej Pustyni, szanowana Whitewind ogłosiła wyrok śmierci na mojego jedynego przyjaciela, za rzekome zabicie wilka. Wszyscy zgromadzeni przy skale, na której odbywały się wszelkiej maści zebrania, zabawy oraz niehumanitarne egzekucje, patrzyli na wilka, który lada chwila miał być zabity przez czterdzieści siedem strzał. Zacząłem krzyczeć, że on nic nie zrobił, a wszystkiemu winny jest doradca Whitewind, ponieważ rzeczywiście tak było. Mój przyjaciel, posiadający szanowaną funkcję żołnierza, został wrobiony, aby to stanowisko mógł zająć syn szanowanego i niepozornego doradcy. Moja wersja wydarzeń naturalnie została odrzucona, a ja zostałem skazany na wygnanie i zmuszono mnie do patrzenia na śmierć jedynej ważnej dla mnie osoby.
- Flash? - Usłyszałem jakby przez ścianę, a mój wzrok wlepiony w niebo musiał być nieobecny, podczas gdy ja odpłynąłem w wir wspomnień.
- Wybacz, zamyśliłem się. - Odparłem, kiedy świadomość powróciła, a oddech zatrzymał się na chwilę, powodując coś w postaci szoku, chwilowej nieobecności na tym świecie. - Pytałaś, jak to jest? Przede wszystkim czułem złość, miałem ochotę wszystkich pozabijać. Zostałem zmuszony do patrzenia na śmierć kogoś bardzo ważnego w moim życiu, jedynego wilka, na którego mogłem liczyć. Czułem się poniżony, nikt nie chciał mi wierzyć. Żal napierał z każdej strony, a ja czułem, że tracę sens. Nie wiedziałem, co mam zrobić ze swoim życiem, stało się byle jakie odkąd przekroczyłem granice mojej watahy, odkąd pożegnałem się z moim najlepszym przyjacielem. Czasem miałem ochotę do niego dołączyć, ale jeden wilk sprawił, że znów miałem coś do roboty, powiedział mi, że jestem wybrańcem, a ja uwierzyłem w przepowiednię, wiedząc, że szanse na jej prawdziwość są ogromne. Nie mogę usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu, to odbiera mi sens życia. - Powiedziałem. - Ale jednocześnie, kiedy odchodziłem, poczułem ulgę w sercu i umyśle. Zostawiłem wszystkich tych, których tak nienawidziłem za sobą, aby pozabijali się wzajemnie walcząc o hierarchię. W Watasze Ognia nie istniejesz, jeżeli nie masz znajomości, traktują tam bardzo z góry. Są zbyt zadufani w sobie, aby godzić się na sojusz między nimi, a Watahą Lodu, a wtedy mogliby zniszczyć mocarstwo Watahy Podniebnej Krainy. Tylko przez dumę i pychę nie są na szczycie.
- Masz szansę zrozumieć, co czuję. - Powiedziała wilczyca krótko, jakby jej mowę odebrało. - Ja już pójdę, tutaj jest moja jaskinia.
- Nie potrzebujesz pomocy?
- Nie, ale jutro przyjdź. Coś czuję, że będę potrzebowała rozmowy. - Odpowiedziała wilczyca i ruszyła do swojej jaskini, a ja poszedłem w swoją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!