Urodziłam się w Polsce, jak na moje nieszczęście w watasze nie było co jeść i moja matka - biało-niebiesko-żółta wadera. Była bardzo wychudzona, przez co podczas porodu było wiele problemów. Kilka minut po porodzie zdołałam wypić tylko odrobinę mleka od mej matki, wiadomo już z jakich przyczyn. Po kilku minutach gdy już wszystko widziałam i słyszałam dowiedziałam się, że maszeruje w naszą stronę cała wroga armia innej watahy, podczas tego nauczyłam się także chodzić oraz biegać, co zdaniem moich rodziców pomoże mi przetrwać. Dostałam mały kęs mięsa z królika do torby oraz błękitny naszyjnik mej matki. Wadera kazała mi się gdzieś schować, z ukrycia widziałam jak cała moja była wataha była palona i mordowana w ciągu niecałego dnia. Zjadłam kawałek mięsa, które dostałam od matki po czym odeszłam. Niestety nie poszło mi to aż tak łatwo jak myślałam, zostałam zaatakowana przez wrogie wilki, upadłam cała we krwi, która cały czas wypływała z moich ran, udając martwą. Gdy wrogowie przestali na mnie patrzeć szybko uciekłam. Biegłam całą noc myśląc o tym co oni mogli ze mną zrobić. Po wielu wyczerpujących godzinach wędrówki znalazłam niewielką, ciemną jaskinię. Podeszłam do niej i gdy miałam iść spać aby zregenerować siły zauważyłam śnieżnobiałego młodego wilka w krzakach obok mojej jaskini, nie zrobił mi nic złego. Zemdlałam ze zmęczenia nie myśląc o tym co może się stać. Obudziłam się dopiero gdy było widać całe słońce, było to moje pierwsze słońce w życiu ponieważ mój poród odbył się popołudniu, podszedł do mnie wilk obserwujący mnie tamtej nocy, byłam zbyt zmęczona aby stwierdzić czy to wadera czy basior.
- Nic ci nie jest? - Zapytała zmartwionym i lekko zdenerwowanym głosem.
- Proszę... Pomóż mi... - Powiedziałam wycieńczona wyprawą.
- Zaczekaj! Przyprowadzę mojego nauczyciela Wintry'ego! Nie ruszaj się stąd! - Powiedziała po czym bardzo szybko pobiegła. Słysząc to byłam pewna, że nie wróci zbyt szybko, ułożyłam się do pozycji leżącej po czym błyskawicznie usnęłam. Około godzinę później obudziłam się w jakiejś jaskini, widziałam innego wilka niż wczoraj, prawdopodobnie był to jej mentor, Wintry. Basior wychodził powoli z jaskini, u mego boku siedziała tajemnicza wadera o śnieżnbiałym futrze, gdy przebudziłam się na dobre zapytała mnie:
- Jak masz na imię?
- Sheira... A ty? - Odpowiedziałam zarazem pytając oraz delikatnie uśmiechając się.
- Ja jestem Crystal. - Odpowiedziała.
- Dziękuję. - Powiedziałam delikatnie rumieniąc się.
- Za co? - Zapytała z lekko otworzonym pyskiem.
- Za to że mnie uratowałaś. - Odparłam.
- Każdy by to zrobił na moim miejscu, a teraz odpoczywaj. - Powiedziała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!