Biegłem przed siebie powstrzymując łzy. Niezbyt mi to wychodziło. Gdy byłem na tyle daleko by nikt mnie nie zauważył, wzbiłem się w powietrze. Poczułem wiatr i nawet byłbym szczęśliwy, gdyby nie wydarzenia dzisiejszego dnia. Leciałem przed siebie i nawet nie wiedziałem dokąd. No, bo jaki mógłbym mieć cel? W końcu postanowiłem, że lecę w poszukiwaniu jakichś owoców. Wylądowałem na sporej polanie pokrytej śniegiem. Chyba krzewy nie rosną w powietrzu, co? Nawet nie zauważyłem kiedy śnieg zaczął padać. Krążyłem po polanie i lesie ją otaczającym, w poszukiwaniu czegoś jadalnego.
- Tak! - krzyknąłem, gdy znalazłem krzew z jeżynami. To moje ulubione owoce. Dobra, tylko teraz nie mam już czym oderwać myśli od Lu... od niej. Co ja teraz mogę zrobić? Może poszukam watahy, która jeszcze nie wie co zrobiłem? Bo w zasadzie, to spowodowanie śmierci Alfy, to nic czym można się pochwalić. Nie wiem co mam robić. Gdybym tylko spotkał kogoś kto by mi poradził...
Z zamyślenia wyrwał mnie jakiś wrzask. W zasadzie to brzmiał raczej jak okrzyk szczęścia, ale i tak pobiegłem sprawdzić co się dzieje. Po polanie biegał piękny, foletowo-niebieski wilk. Miał ciekawe znamię na barku. Podbiegłem do niego.
- Nic się nie stało? - zapytałem.
- Nie, czemu? - odpowiedziała pytaniem wadera. Zobaczyłem błysk w jej oku. Taki sam jak miała Lucja.
- Nie wiem... - wyjąkałem. - Usłyszałem krzyk i przybiegłem sprawdzić czy coś się nie stało.
- Jakie to bohaterskie - powiedziała lekko ironicznie.
- Nieważne - odpowiedziałem szybko. - A co tutaj robisz? W ogóle, to jak ci na imię? Ja jestem Amico - stwierdziłem dumnie.
- Star i szukam wytchnienia.
- Ciekawe. Jesteś może w jakiejś watasze, czy coś? Szukam swojego miejsca, ale nic nie mogę znaleźć.
- Aha, jestem. Chcesz dołączyć?
- No jasne! - prawie krzyknąłem szczęśliwy.
- Okej. W której chcesz być jaskini? - zapytała z uśmiechem.
- A w której ty jesteś? - jej uśmiech się poszerzył.
- W trzeciej.
- Mogę też w niej być? - tym razem jej uśmiech wyblakł.
- Niestety nie, a jaki jest twój żywioł?
- Mrok - odpowiedziałem smutno
- Jest piękna ciemna jaskinia, ma numer pięć. - odpowiedziała z tym cudownym błyskiem w oku.
- Mogę w niej zamieszkać?
- Tak, możesz. To chodź, pokażę Ci nasze tereny.
- Naprawdę mnie przyjmujecie? - zapytałem.
- A czemu nie? - odwróciła się w moją stronę.
- Nie wiem. Zapomnij o tym pytaniu - powiedziałem i pobiegłem za nią
- Tak! - krzyknąłem, gdy znalazłem krzew z jeżynami. To moje ulubione owoce. Dobra, tylko teraz nie mam już czym oderwać myśli od Lu... od niej. Co ja teraz mogę zrobić? Może poszukam watahy, która jeszcze nie wie co zrobiłem? Bo w zasadzie, to spowodowanie śmierci Alfy, to nic czym można się pochwalić. Nie wiem co mam robić. Gdybym tylko spotkał kogoś kto by mi poradził...
Z zamyślenia wyrwał mnie jakiś wrzask. W zasadzie to brzmiał raczej jak okrzyk szczęścia, ale i tak pobiegłem sprawdzić co się dzieje. Po polanie biegał piękny, foletowo-niebieski wilk. Miał ciekawe znamię na barku. Podbiegłem do niego.
- Nic się nie stało? - zapytałem.
- Nie, czemu? - odpowiedziała pytaniem wadera. Zobaczyłem błysk w jej oku. Taki sam jak miała Lucja.
- Nie wiem... - wyjąkałem. - Usłyszałem krzyk i przybiegłem sprawdzić czy coś się nie stało.
- Jakie to bohaterskie - powiedziała lekko ironicznie.
- Nieważne - odpowiedziałem szybko. - A co tutaj robisz? W ogóle, to jak ci na imię? Ja jestem Amico - stwierdziłem dumnie.
- Star i szukam wytchnienia.
- Ciekawe. Jesteś może w jakiejś watasze, czy coś? Szukam swojego miejsca, ale nic nie mogę znaleźć.
- Aha, jestem. Chcesz dołączyć?
- No jasne! - prawie krzyknąłem szczęśliwy.
- Okej. W której chcesz być jaskini? - zapytała z uśmiechem.
- A w której ty jesteś? - jej uśmiech się poszerzył.
- W trzeciej.
- Mogę też w niej być? - tym razem jej uśmiech wyblakł.
- Niestety nie, a jaki jest twój żywioł?
- Mrok - odpowiedziałem smutno
- Jest piękna ciemna jaskinia, ma numer pięć. - odpowiedziała z tym cudownym błyskiem w oku.
- Mogę w niej zamieszkać?
- Tak, możesz. To chodź, pokażę Ci nasze tereny.
- Naprawdę mnie przyjmujecie? - zapytałem.
- A czemu nie? - odwróciła się w moją stronę.
- Nie wiem. Zapomnij o tym pytaniu - powiedziałem i pobiegłem za nią
<Star?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!