sobota, 8 sierpnia 2015

Od Brokenheart - C.D. Diesel'a ''Bestia, którą się stałem''


- Wszystko ma swój określony cel i sens - odparłam twardo. Diesel rozdziawił pysk i spojrzał na mnie stanowczo, uprzednio potrząsając głową
- A więc jaki jest sens w byciu zdołowanym samotnikiem? Zwłaszcza, gdy ktoś uparcie podaje ci łapę! - dodał zdesperowany
- Mam skrzydła - poruszyłam kończynami aby wzmocnić efekt wypowiedzi
- Więc czemu ich nie użyjesz i nie nakłonisz "sensownie" mówiących ust do uśmiechu? Wydawało mi się, że całkiem dobrze się bawisz.
- Zwłaszcza przed chwilą - parsknęłam
- A polując? I siecząc mnie po pysku?
- Przyznaję, polowanie było świetne, a walka przedstawiała się w charakterze czystej rywalizacji!
- Widzę, że będzie ciężko coś wskórać... - westchnął siadając
Nie chcąc wyjść na, no cóż, "tą, której tak wesoło" bowiem dla nieuważnego obserwatora moja pozycja mogła właśnie to przekazywać, również usiadłam.
Przez chwilę panowała cisza, nie nazwałabym jej jednak niezręczną; ot, każde z nas pognało myślami w znanym tylko sobie kierunku, sprawiając, że świat dookoła nas zastygł w miejscu na kilka upojnych momentów.
Zniechęcona rozmyślaniami na temat Magnusa - wilka, którego w młodości kochałam, jednocześnie starając się ukryć te emocje przed samą sobą, spojrzałam na Diesel'a.
Początkowo wpatrywał się w miejsce gdzie szarpałam się z Keebą, aż nagle, w jednej sekundzie płomień zatlił w jego oczach. 
Skierował wzrok na mnie, a ja uświadomiłam sobie, że od kilku chwil bezustannie się na niego gapię. Musiałam wyglądać jak idiotka ale to nie o tym chciał rozprawiać basior.
- Więc jaki widzisz sens w siedzeniu tu ze mną? A jaki był sens we wracaniu do Watahy, skoro mogłaś przyłączyć się do silniejszego stada, takiego jak Wataha Podniebnej Krainy? 
- Sens był bardzo podobny - stwierdziłam, tłumiąc śmiech. Od dawna nie miałam okazji poczuć prawdziwą radość i rozbawienie, przez co teraz, maskowanie tego odczucia nie szło mi najlepiej - żal mi się ciebie zrobiło, że nie ma kto ratować twojego zadka przed pewnym czerwonym wilczurem ze wścieklizną...
- Ej! - krzyknął ucieszony, jednak po chwili jego rozbawienie przemieniło się we wdzięczny, melodyjny śmiech - Zaśmiałaś się!
- Wcale nie! - odkrzyknęłam chichocząc, po czym sypnęłam w niego garścią śniegu.

< Diesel? W końcu troszu wesołości ^_^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!