sobota, 8 sierpnia 2015

Od Patton'a - C.D. Silence'a ''Przedsionek piekła''

UWAGA, PONIŻSZY TEKST ZAWIERA WYRAZY, OKREŚLANE MIANEM BRZYDKICH SŁÓW / PRZEKLEŃSTW. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Poprzednie opowiadanie

Nabój przebił mózg bestii, a wiadomo, że nic bez mózgu nie może żyć, więc ta padła martwa w kałuży swojej własnej krwi. Nie było nam jednak dane odetchnąć ze spokojem i przejść do otwierania paczek, ponieważ na drodze stanęły nam dwa kolejne potwory, które planowały zemścić się na nas za swojego kolegę.
 - Czyżbyś wspominał o gnieździe? - Zapytałem, słysząc już kolejne osobniki.
 - Cholera. - Odpowiedział Silence, przeładowując karabin. - Bierz jednego, ja drugiego, tylko szybko. Chcę to mieć jak najszybciej z głowy.
Wykonałem prośbę kierownika wyprawy i zacząłem ostrzeliwać jednego z mutantów, podczas gdy Silence strzelał do ''swojego''. Przez głośne strzały z broni zabranych z czołgu, nie słyszeliśmy tego, co mieliśmy za plecami, a był to kolejny stwór, z tym tylko, że nieco większy od reszty. Zabiłem swojego przeciwnika i nim się spostrzegłem, karabin Silence'a leżał na miejscu, gdzie stał, a on sam znajdował się w uścisku macki kreatury, która prawdopodobnie miała zamiar go skonsumować. 
 - *Pierdolić to M4* - Pomyślałem i odłożyłem broń, po czym wziąłem w ręce Ak Silence'a. Słyszałem o tej broni, kiedy należałem do akademii szpiegowskiej. Szpieg nie umiejący strzelać z broni palnej wydaje się absurdalny, jednak ja byłem nożownikiem od zawsze. Podszkoliłem się jednak i uważałem, że Ak nie będzie już dla mnie wielkim wyzwaniem, szczególnie, że działałem pod presją, która bardzo dobrze na mnie oddziaływała. Wycelowałem w łeb stwora i - o dziwo - zabiłem go w miarę sprawnie, a Silence wyskoczył z bezwładnej macki, natychmiast otrzymując swój karabin z powrotem.
 - Dobra robota. - Powiedział, a ja podniosłem wcześniej porzucone przeze mnie M4. - Trochę się podszkoliłeś.
 - Daleko mi do ciebie. - Odparłem ruszyłem wolnym krokiem w stronę wielkiej dziury, w której prawdopodobnie mieszkały potwory. Utworzyłem kilka kul ognia i wrzuciłem do środka, a gniazdo się zajęło. 
 - Oszalałeś?! Spalisz cały budynek! - Wrzasnął Silence, podbiegając.
 - Nie byłbym aż tak głupi. - Odrzekłem. - Potrafię kontrolować ogień, więc mogę mu kazać zgasnąć, albo sprawić, że będzie się rozprzestrzeniał tylko do pewnego momentu.
 - Opanowałeś w pełni tę umiejętność? Możemy spokojnie iść dalej? - Pytał.
 - Tak. - Rzuciłem i zabraliśmy się za otwieranie małych paczuszek. Zegarki, różne śruby, narzędzia, jakieś sprzęty ogrodnicze... Nie było tam nic ciekawego, ale zaciekawiła mnie mała, drewniana skrzynka, której nie umiałem otworzyć. Wycelowałem w nią łapą i zniszczyłem za pierwszym uderzeniem. W świetle płynącym z jedynego źródła, jakim był ogień, ujrzałem kosę. Piękny nóż, M9 Bayonet o szkarłatnym kolorze i czarnej sieci na nim. Zawsze marzyłem o czymś takim, a teraz mogłem to zdobyć... i zdobyłem. Chwyciłem nóż w łapy i wymachiwałem nim przez chwilę, nie mogąc opanować radości.
 - Co tam masz? - Spytał Silence, chcąc zobaczyć, co udało mi się znaleźć.
 - Wreszcie mogę się spełnić w tym duecie. Znalazłem kosę. M9 Bayonet. Nóż warty fortunę!
 - Rzadkość. - Odpowiedział i przejrzał się w ostrzu. - Farciarz.
 - Heh, szukałem tego noża piętnaście lat. - Rzekłem w odpowiedzi.
 - Nieźle. - Mruknął. - Musimy znaleźć amunicję do Ak, więc proponuję udać się na niższe piętro. - Powiedział i zaczął się oddalać, a ja tuż za nim. Po chwili odwrócił się i spojrzał na mnie stanowczo. - Schodami.
 - Pewnie, po co zjeżdżać windą na piętro położone kilka schodków niżej? - Odrzekłem.
 - Jeszcze jedno. - Powiedział.
 - Słucham. 
 - Spraw, aby ten ogień się wypalił. Nie boję się ognia, ale może nam utrudniać misję.
 - Dobrze. - Odparłem i za pomocą swojej mocy, kazałem płomieniowi zgasnąć. Ruszyliśmy na dół, Silence szedł pierwszy nie mogąc się doczekać nowych niespodzianek, a ja byłem zapatrzony w Szkarłatną Sieć.

< Silence? Opening musi być xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!