Po tych słowach ruszyłem biegiem, a Silence za mną. Podziwiałem jeszcze zniszczoną i opuszczoną bazę wojskową i nagle mój wzrok przyciągnął hangar z samolotami, w którym stały bardzo zniszczone maszyny i mnóstwo części z tych całkowicie zniszczonych.
- Nawet o tym nie myśl. - Usłyszałem za plecami. - Skup się na celu.
Wilk nie otrzymał odpowiedzi na tę prośbę, ale posłuchałem się go i wybiłem sobie z głowy chodzenie do hangarów tylko po to, by obejrzeć te maszyny. Sam wątpiłem w to, iż można by tam znaleźć coś ciekawego, ale coś mnie przyciągało do tamtego miejsca. W międzyczasie zdążyliśmy przekroczyć ogrodzenie i znów byliśmy w mieście. Dopiero teraz mogłem bliżej i lepiej przyjrzeć się temu miejscu, dostrzegłem kilka wywróconych aut, sporo wieżowców, a także wszędzie porozrzucane kości.
- Ciekawe gdzie dokładnie wybuchła ta bomba, bo nie wydaje mi się, aby gdzieś w tych okolicach. - Powiedziałem i spojrzałem w niebo. - Chyba będzie padać.
- Kwaśnym deszczem. - Stwierdził Silence. - Na szczęście jesteśmy już prawie na miejscu.
- A co potem? - Zapytałem, rozglądając się po mieście.
- Nie wiem, masz jakiś pomysł, co możemy zobaczyć potem? - Odparł wilk.
- Tak. Ja obejrzałbym fabrykę robotów na obrzeżach. Nie trzeba tylko łupić, można też pooglądać wszystko, aby potem było co opowiadać. - Zaśmiałem się.
- Zgoda. To tutaj. - Powiedział Silence, stając przed szklanymi, rozsuwanymi drzwiami, których właściwie... nie było. Wybuch sprawił, że wszystkie szklane szyby w całej okolicy popękały, tyczyło się to również szyb w tym budynku. Panował tam porządek, pracownicy wykonywali swój fach do ostatniej chwili, na co wskazywały porozrzucane wszędzie kości.
- Co oni tak właściwie transportowali? Nie idzie tego wywnioskować, na tych kartkach jest wszystko: od żywności, aż po broń. - Powiedziałem, przeglądając porozrzucane wszędzie, dobrze zachowane, papiery i formularze.
- Możliwe, że jakieś rzeczy dla żołnierzy na froncie. Sam nie wiem... - Odparł czarny wilk, wykonując tę samą czynność. - Chodźmy wyżej.
Na następnych pięciu piętrach wszystko było praktycznie takie same, jak na parterze. Pośpiech, walające się kości i kartki, masa stanowisk do pracy, poprzewracane biurka i rzeczy pracowników, nawet długopisy przetrwały, choć wysuszyły się. Nagle usłyszeliśmy bicie mnóstwa małych pocisków o dach.
- Pada. - Stwierdziłem, kiedy czujne oko Silence'a powędrowało na okno.
- No shit sherlock. - Parsknął. - Chodźmy na korytarz i schodami wyżej.
- Powinna być tutaj winda... Zapewne i tak by nie działała po wybuchu, ale powinna być. Chciałbym do niej wejść. - Rzekłem.
- Póki co, idziemy wyżej. - Odparł wilk. Naszym oczom ukazało się kolejne, identyczne piętro. Z rezygnacją i znużeniem wyszliśmy na korytarz, gdzie odkryłem coś niesamowitego. Była tam winda, która w dodatku działała. Bez zastanowienia wszedłem do niej, a Silence musiał uczynić to samo, rozdzielanie się nie wchodziło w grę po wczorajszym.
- Patrz. - Powiedziałem, pokazując wilkowi przyciski. - Magazyny są na piętrach minusowych, a biura do samego końca w górę. Na ostatnim piętrze jest biuro całego szefa i właściciela tej firmy, a na dachu były kiedyś specjalne miejsca na przerwy pracowników. Prywatny basen, ten facet musiał spać na kasie...
- Zapewne. - Mruknął Silence i przycisnął przycisk wiodący do pierwszego magazynu. Winda bardzo szybko ruszyła w dół, była strasznie niestabilna. Czasem zwalniała, czasem gwałtownie przyspieszała...
- Oglądamy wszystkie magazyny? - Zapytałem.
- Raczej tak. A potem czeka nas długa droga na piętro szefa. - Odparł.
- Mhm. - Mruknąłem w odpowiedzi, a drzwi stalowej puszki otworzyły się z piskiem. Silence wyszedł pierwszy, a ja zaraz zanim, zapamiętując, że zostawiliśmy windę na poziomie -1.
< Silence? Totalny brak weny >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!