- Hej ty! Nawet nie próbuj uciekać! - krzyknąłem zbliżając się do wadery. Ona nawet nie drgnęła, tylko stała i patrzyła na mnie przestraszona. - Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek cię widział. Czego tu szukasz? - powiedziałem o wiele spokojniej widząc jej strach.
- Ja... ja chciałam tylko odpocząć. Leciałam całą noc... - wyszeptała.
- Skąd mam pewność, że nie jesteś szpiegiem z obcej watahy i nie próbujesz mnie okłamać?
- Nie masz - odpowiedziała jeszcze ciszej niż poprzednio. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu, wziąłem głęboki wdech i rzekłem:
- Należysz w ogóle do jakiejś watahy?
Wadera spojrzała na mnie niepewnie i pokręciła przecząco głową.
- Mówiąc, że całą drogę podróżowałaś chodziło ci o szukanie nowego miejsca zamieszkania?
Nie otrzymałem odpowiedzi.
- Masz jakiś dom? - spytałem po chwili ciszy.
- Już nie... - odpowiedziała lekko opuszczając głowę.
- Czyli jednak szukasz watahy?
- Chyba... raczej tak.
Patrzyłem na nią wzrokiem nie ukazującym żadnych emocji, choć w duchu zrobiło mi się jej żal. Wyglądała jakby w przeszłości była zastraszana.
- Chodź ze mną. Zaprowadzę cię do Star, samicy Alfa Watahy Krwawego Wzgórza, do której należę. - Powiedziałem i ruszyłem w stronę Kanionu Samotnej Gwiazdy.
Szliśmy w ciszy. Wadera cały czas trzymała się nieco z tyłu oraz miała opuszczoną głowę.
***na miejscu***
Zatrzymałem się przed wejściem do jaskini.
- Proszę... Wadery przodem - powiedziałem, wskazując łapą wejście. Chwiejnym krokiem wilczyca weszła do jaskini, a ja podążyłem za nią. - Star. Przyprowadziłem nową waderę - krzyknąłem, a echo zawtórowało. Po chwili z mroku wyłoniła sią Alfa. Popatrzyła najpierw na moją nową znajomą, a później na mnie dając jasny sygnał , abym wyszedł. Zignorowałem to. Podszedłem do ściany i usiadłem przy niej. - Przykro mi, ale też chcę coś o niej wiedzieć. - powiedziałem patrząc na Star. Wadera odwróciła wzrok w stronę mojej znajomej i zaczęła zadawać jej podstawowe pytania: Jak ma na imię, jak się tu znalazła, skąd jest, czy ma jakąś rodzinę. Po tym szybkim wywiadzie wadera - Genevieve - wybrała sobie jaskinię, w której będzie mieszkać. Przez cały czas bacznie obserwowałem jej ruchy.
- Oprowadzisz Genevieve po terenach Watahy? - spytała Star, wyrywając mnie z zadumy.
Pokiwałem twierdząco głową. Gen wyszła już na zewnątrz. Podniosłem się i ruszyłem za nią. Nim jednak wyszedłem, usłyszałem za sobą głos Star. - Czyżby Zorya lubił to, co widzi? - zaśmiała się.
- Nie rozumiem - odrzekłem głosem pełnym sztucznej powagi.
- Przecież widziałam jak na nią patrzysz.
- Zdawało ci się.
- Przestań. Przed tym się nie uchronisz - powiedziała i zniknęła w mrokach jaskini. Wyszedłem na zewnątrz. Gen siedziała na śniegu i przyglądała się mi.
- Więc nazywasz się Genevieve?
- Tak - odrzekła niepewnie.
- Jestem Zorya - powiedziałem i ukłoniłem się lekko. - A więc, dokąd mam cię zaprowadzić Genevieve?
<Genevieve?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!