Dzień moich pierwszych urodzin zbliżał się nieubłaganie, a ja wykorzystywałam każdą chwilę, by jeszcze trochę poćwiczyć, gdyż wiedziałam, że nie jestem jedynym wilkiem, który łaknie tego stanowiska i ma na nie szanse - Trick miała podobne wyniki do moich, ale ja odbyłam nieco więcej treningów, w końcu nie miałam sytuacji, w której mój mentor odchodzi z watahy. Wiedziałam, że łatwo nie odpuszczę i nie dam za wygraną, pomimo, iż wilczyca dorastała pierwsza i teoretycznie miała większą szansę dzięki wiekowi.
- Cloud, skup się. - Usłyszałam głos, który był niewyraźny, jednak na tyle głośny, że wyrwał mnie z dalekiej krainy, w którą odpłynęłam. - Nie zostaniesz generałem ciągle marząc o tym stanowisku. Marzenia trzeba realizować, o czym z pewnością wiesz.
- Tak. - Odpowiedziałam i spojrzałam na Lost In Dreams, moją mentorkę. Nigdy nie widziałam, jak walczy, jednak zapowiadała się ciekawa potyczka. - Rozumiem, że wszystkie chwyty dozwolone...?
- A jakżeby inaczej? - Rzekła wadera i zacisnęła pięść. - Zaczynajmy.
- Niech wygra lepsza. - Uśmiechnęłam się. Z racji tego, że jestem młodsza, mogłam wykonać pierwszy ruch. Zamiast tego stałam i czekałam, aż Lost zniecierpliwi się i weźmie sprawy w swoje łapy. Przez minutę chodziłyśmy wokół siebie, wciąż powarkując zajadle i patrząc sobie w oczy kamiennymi spojrzeniami. Ciszę zakłócały tylko nasze warki, dopóki moja mentorka nie odezwała się.
- Czyżbyś się stresowała? - Zapytała, zmniejszając koło i robiąc większe kroki, co dodało jej szybkości i zmusiło mnie do większego wysiłku. - Nie przecz, widzę to w twoich oczach. Boisz się, że cały twój świat legnie w gruzach, ta chwila nieubłaganie się zbliża. Na co czekasz? Jeżeli chcesz spełnić marzenia, atakuj. Nie możesz czekać na ruch przeciwnika, bo on zabierze ci twoją zasłużoną nagrodę, stanowisko... Walcz!
Podczas gdy Lost In Dreams mówiła, wyczarowałam na sobie wodny pancerz, który powinien skutecznie blokować ogniste ataki wilczycy, a kiedy zakończyła monolog, z szybkością pioruna przemieściłam się za nią i nim zdążyła cokolwiek zrobić, cisnęłam wodną kulą prosto w jej głowę, przez co cała wilczyca poleciała pół metra do przodu i wylądowała na czterech łapach. Nim zdążyłam wykonać kolejny ruch, strzeliła we mnie błyskawicą, by mnie oszołomić, a następnie zesłała na mnie kilkanaście ognistych pocisków. Moje ciało zaczęło parować, a odporność mojego wodnego pancerza zmniejszyła się, przez co był bezużyteczny.
- Zamiast się bronić, atakuj. - Poleciła moja przeciwniczka. Postanowiłam ją uciszyć i użyłam w tym celu rozkazywania za pomocą śpiewu.
- Zamknij się i nic nie mów, dopóki ci nie powiem.
Nie usłyszałam odpowiedzi, gdyż wilczyca była w trakcie wykonywania danego jej przeze mnie rozkazu, jakim było uciszenie się do końca walki. Przeskoczyłam nad otumanioną moim rozkazem Lost i aby wzmocnić jeszcze bardziej jej brak orientacji, ogłuszyłam ją za pomocą fal dźwiękowych, nadawanych na bardzo wysokiej częstotliwości. Wilczyca za to oczarowała mnie śpiewem, przez co przez chwilę nie mogłam się ruszać. Po chwili w moją stronę leciały kolejne pociski z ognia, kule i ogniste strzały. Lost In Dreams posiadała jedną z potężniejszych mocy, którą była władza nad ogniem. Seria strzałów rozbiła mój pancerz i poważnie mnie poparzyła, ale mimo to nie pozostawałam bezsilna. Kiedy wilczyca zbierała w sobie moc na wygenerowanie dużego pocisku, wywołałam tsunami, które zmyło moją mentorkę kilkanaście metrów dalej, ale ona wciąż stała, co oznaczało, że tsunami jedynie ją przesunęło. Wadera rzuciła się na mnie z obnażonymi kłami, a ja wiedziałam, że chce wpleść w walkę kilka chwytów niezwiązanych z mocami, ale ja pokrzyżowałam jej plany i zatrzymałam ją, ciskając w nią strumieniem, działającym z siłą wodospadu. Lost In Dreams uderzyła o drzewo, ale praktycznie od razu wstała i ponowiła atak, a ja nie pozostałam jej dłużna i również skoczyłam w jej stronę. Trzymałyśmy się pyskami za szyje, czekając, która pierwsza puści. Wtedy użyłam ataku falą dźwiękową, która dodawała efekt odrzutu, dzięki czemu Lost znów pozostawiła ślad krwi na drzewie. Zaczęła na mnie szarżować z pełną prędkością, a ja ostrzeliwałam ją wodnymi kulami, niestety zazwyczaj były to strzały niecelne. Wreszcie postanowiłam stawić czoła waderze i użyłam elektro-akcji, a w ostatniej chwili skoczyłam nad wilczycą i złapałam ją za głowę, po czym poraziłam prądem. Ta padła sparaliżowana na ziemię, a ja wylądowałam tuż obok niej.
- Gdyby to była walka na śmierć i życie, wyssałabym z ciebie całą wodę. - Uśmiechnęłam się.
- Dobrze walczysz na moce, ale czy równie dobrze poradzisz sobie bez nich? - Zapytała i momentalnie skoczyła na mnie, zaciskając szczęki na moim karku. Pisnęłam cicho, ale kiedy wilczyca zmniejszyła ucisk, podcięłam ją i zaczęłam wgryzać się w jej bok, wywołując obfite krwawienie. Wiedziałam, jak ta walka mogła się skończyć, ale Makka siedziała niedaleko i obserwowała walkę, w pełni gotowa na leczenie którejś z nas. Wtedy poczułam, że coś łamie mi kość udową tylnej łapy. To Lost In Dreams uderzyła w nią z całej siły - a ta siła powalała na kolana, dosłownie. Jednakże, nawet ze złamaną kością, wciąż walczyłam i robiłam to jeszcze lepiej, niż przedtem. Puściłam wilczycę i od razu ponownie na nią naskoczyłam, tym razem łapiąc za gardło. Uścisnęłabym trochę mocniej i padłaby martwa. - Wygrałaś... - Sapnęła, a ja za pomocą szybkiego ruchu łapą wezwałam Makkę, która przywróciła nas do stanu używalności w mniej niż godzinę. Jej moce były niesamowicie dobrze rozwinięte.
- To co, teraz czas na walkę na miecze. - Powiedziała Lost In Dreams, zlizując krew z małej ranki, która pozostała po gigantycznej ranie. Wyczarowała swój ukochany miecz, którego nazywała Flame. Ostrze było wykonane z rogu jednorożca i skruszonego ciała skalnego troll'a, a dodatkowo zaklęty przez najlepszego maga z Watahy Magii i wielokrotnie ulepszany przez kowala z Watahy Głuchej Pustyni. Ja za to miałam mojego Buster Sword'a, czyli ogromny, ciężki miecz, który potrafił rozpaść się na części, czyli na siedem mniejszych mieczy, którymi można było sterować za pomocą umysłu.
- Przyjmuję wyzwanie. - Odparłam zdeterminowana i spojrzałam w oczy mojej mentorki, by mogła to sobie z nich wyczytać, skoro tak bardzo chciała. - Nie wygrasz.
- Wiem. - Rzekła.
- Tylko się nie pozabijajcie, nie działam cudów! - Uprzedziła Makka, ale my obie zignorowałyśmy jej prośbę, chcąc jak najszybciej stanąć z mieczami naprzeciw siebie. Mój Buster Sword był cięższy i silniejszy, nadawał się więc do ciężkich ataków, z kolej Flame Lost In Dreams był skierowany na szybkie, lekkie ataki. Zupełnie jakbyśmy pochodziły ze szkoły Niedźwiedzia i Kota, ale jednak obydwie byłyśmy po jednych pieniądzach i starałyśmy się na tyle, że moja broń dorównywała Flame'woi szybkością, podczas gdy on dorównywał siłą Buster Sword'owi. Walka była więc niesamowicie wyrównana, nic ciekawego się nie działo. Trochę bloków, kontry, ataki, różne triki, których uczyłyśmy się razem... W pewnej chwili uderzyłam moim mieczem o ziemię, a ten rozpadł się na siedem mniejszych mieczy, które natychmiast ruszyły w stronę Lost In Dreams. Ta skoczyła nad nimi i porysowała je wszystkie swoim ostrzem. Buster Sword znów stał się całością i ruszyłam z końcowym atakiem, jednak nie spodziewałam się tak dobrego bloku Lost In Dreams. Akcje tego typu powtarzały się kilka razy, ale w końcu siedem mieczy przygwoździło Lost do drzewa. Pogratulowała mi zwycięstwa i zapewniła, że zostanę generałem. Mam szczerą nadzieję, że jej słowa okażą się prawdą, w przeciwnym razie będę musiała się zadowolić stanowiskiem żołnierki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!